Koki Hinokio oficjalnie został nowym piłkarzem ŁKS-u. “Rycerze Wiosny” podpisali z Japończykiem kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.
To pierwszy zimowy transfer dwukrotnego mistrza Polski, który ma zwiększyć jakość zespołu Jakuba Dziółki w środku pola. Czy tak faktycznie będzie?
Co ciekawe, mimo że Hinokio jest Japończykiem (pierwszym w historii ŁKS-u!), to od prawie sześciu lat występuje na polskich boiskach. Przyjechał do nas w lutym 2019 roku, ponieważ zależało mu na grze w profesjonalnej lidze, a tego jego ojczyzna nie była mu w stanie zapewnić.
Został wtedy piłkarzem Stomilu Olsztyn, w którym zadebiutował kilka miesięcy później, już w rozgrywkach 2019/2020. W tamtym sezonie rozegrał 19 meczów i strzelił dwa gole. W kolejnym roku był jedną z czołowych postaci zespołu – zaliczył 32 występy (ponad dwa i pół tysiąca minut), zanotował pięć trafień i trzy asysty. Już wtedy mówiło się o jego przenosinach do ŁKS-u…
CZYTAJ TAKŻE: Miliony na łódzki sport. Wiceprezydent Łodzi o wielkich planach na 2025 rok [WYWIAD]
W lipcu 2021 roku Hinokio został nowym zawodnikiem Zagłębia Lubin. Na papierze był to ruch bardzo logiczny – w końcu Zagłębie to solidny ekstraklasowy zespół, który specjalizuje się w promowaniu młodych, perspektywicznych graczy. Szybko okazało się jednak, że w przypadku nowego piłkarza ŁKS-u nie był to dobry wybór. W czterech pierwszych kolejkach sezonu 2021/2022 Japończyk nie wystąpił ani razu i już w końcówce letniego okienka transferowego został wypożyczony do Stali Mielec. Tam w trakcie rundy jesiennej rozegrał 14 meczów, strzelił jednego gola i zanotował jedną asystę.
Wiosną 2022 roku nowy ełkaesiak wrócił do Zagłębia Lubin, ale w połowie kwietnia nabawił się poważnego urazu, który wykluczył go z gry do końca sezonu. Następne rozgrywki rozpoczął w klubie z Lubina, ale głównie był rezerwowym, dlatego zimą 2023 roku zdecydował się na definitywny powrót do Mielca, co okazało się strzałem w dziesiątkę. W sezonie 2023/2024 Hinokio rozegrał aż 35 meczów (prawie dwa tysiące minut), zdobył trzy bramki i zanotował dwie asysty, w tym jedną w ostatniej kolejce sezonu w starciu z ŁKS-em na stadionie Króla.
W aktualnym sezonie Hinokio w lidze wystąpił jednak tylko dziesięciokrotnie i ewidentnie nie jest ulubieńcem Janusza Niedźwiedzia, szkoleniowca Stali Mielec, niegdyś trenującego łódzki Widzew.
CZYTAJ TAKŻE: Były napastnik ŁKS-u ma nowy klub. To rumuński potentat
Jednym z większych plusów przyjścia Japończyka do ŁKS-u jest to, że działacze tak naprawdę przyznali się do błędu, jakim niewątpliwie było przesunięcie Pirulo do środka pola. Hiszpan to skrzydłowy, a nie rozgrywający, co regularnie było widać w trakcie minionej rundy jesiennej.
W minionych latach często jednym z głównych problemów ełkaesiaków było to, że trenerzy czy działacze usilnie trzymali się danej błędnej decyzji. Dlatego należy docenić to, że teraz jest inaczej i że ŁKS podpisując kontrakt z Hinokio, chce naprawić swój błąd sprzed kilku miesięcy.
CZYTAJ TAKŻE: Kulisy transferów ŁKS. Bobek do mistrza Polski, ile pieniędzy za Tutyskinasa?
Poza tym Hinokio – jak na 23-latka – jest piłkarzem bardzo doświadczonym na polskich boiskach. W ekstraklasie i 1. lidze rozegrał już 134 mecze, strzelił 12 goli oraz zanotował sześć asyst. W związku z powyższym aklimatyzacja pomocnika w ŁKS-ie powinna przebiegać szybko i nie powinien mieć on większych problemów z wpasowaniem się do klubu z al. Unii 2. Zwłaszcza że biało-czerwono-białe-barwy reprezentuje jeden stary znajomy Hinokio – to Maksymilian Sitek, z którym Japończyk dzielił szatnię w Stali Mielec.
Do tego 23-latek pasuje do nowej polityki transferowej ŁKS-u. Opiera się ona przede wszystkim na sprowadzaniu graczy mających maksymalnie 25 lat, którzy są głodni osiągania boiskowych sukcesów. Kimś takim na pewno jest Hinokio, którego charakteryzują cechy typowego Japończyka. To człowiek pracowity, skromny, który – mimo dużych ambicji – raczej nie narzeka i dla dobra zespołu potrafi schować swoje ego i oczekiwania.
To dobra informacja, ponieważ wiemy, że takich cech wymaga styl gry ŁKS-u, opierający się właśnie na ludziach pracowitych, którzy zawsze są gotowi doskoczyć do przeciwnika i biegać za piłką. Wydaje się, że Hinokio będze pasował do takich założeń idealnie.
Minusów tego ruchu też jednak znajdziemy kilka. Hinokio mierzy zaledwie 165 centymetrów wzrostu, co oznacza, że ŁKS raczej nie będzie mógł na niego liczyć przy stałych fragmemtach gry czy w pojedynkach w powietrzu. Warto o tym pamiętać, tym bardziej że ani bronienie, ani atakowanie po rzutach wolnych bądź rożnych to nie były mocne strony ŁKS-u w minionej rundzie. Nowy transfer tych problemów nie rozwiąże, choć wiadomo, że najważniejsza jest jakość piłkarska.
CZYTAJ TAKŻE: Zmiany w ŁKS. Miał być pierwszym trenerem, a został asystentem
Warto również zaznaczyć, że Hinokio po raz ostatni na boisku w oficjalnym spotkaniu pojawił się pod koniec października 2024 roku, w przegranym 1:3 meczu z Górnikiem Zabrze. Dlatego można mieć wątpliwości, w jakiej dyspozycji znajduje się teraz Japończyk. Ale jeśli nawet w nie najlepszej, to przed ŁKS-em jest teraz obóz przygotowawczy w Turcji i seria sparingów. Hinokio więc ma jeszcze czas i możliwości, żeby dojść do optymalnej formy i być w pełni gotowym na rundę wiosenną.
CZYTAJ TAKŻE: Więcej odejść z ŁKS-u? “Nie stać nas na odrzucanie dobrych ofert”
Największy znak zapytania przy tym transferze to, czy aby na pewno Hinokio jest piłkarzem, którego teraz potrzebuje ŁKS. Oczywiście to środkowy pomocnik, więc w teorii gra on na pozycji, którą chciał wzmocnić klub z al. Unii 2. W praktyce jednak jest to zawodnik bardzo podobny do Michała Mokrzyckiego.
Obydwaj są “ósemkami”, biegającymi od bramki do bramki, bardzo wszechstronnymi, ale jednak nieposiadającymi takiego zmysłu rozgrywającego, jaki mieli Dani Ramirez czy Michał Trąbka. Hinokio w Stali wyróżniał się w takich aspektach jak drybling, wygrane pojedynki, ale nie asysty czy kluczowe podania. Dlatego całkiem możliwe, że ŁKS pozyskał piłkarza dobrego, solidniego, ale być może nie tak efektywnego pod bramką przeciwnika, jakby sobie tego życzyli “Rycerze Wiosny”.
CZYTAJ TAKŻE: Mokrzycki i Bobek zostają w ŁKS-ie
Biorąc jednak pod uwagę wszystkie aspekty tego transferu, uważamy, że sprowadzenie Hinokio to naprawdę dobrych ruch Łódzkiego Klubu Sportowego. “Rycerze Wiosny” biorą stosunkowo młodego piłkarza, ale jednocześnie bardzo doświadczonego na polskich boiskach, który na papierze ma niemal wszystko, żeby stanowić o sile ŁKS-u w trakcie nadchodzącej wiosny.
Co więcej, warto zaznaczyć, że Hinokio to kolejny naprawdę obiecujący pomocnik w składzie dwukrotnego mistrza Polski. W zespole “Rycerze Wiosny” są już bardzo dobrzy Mateusz Kupczak, Michał Mokrzycki, a także utalentowany Mateusz Wysokiński. Zatem ŁKS ma problemy w wielu formacjach, ale akurat raczej nie w środku pola, który jest na zbliżonym poziomie do tego z rozgrywek 2022/23, gdy drugą linię ŁKS-u tworzyli Mateusz Kowalczyk, wyżej wspomniany Mokrzycki i Michał Trąbka.