Jeśli jeden czy drugi zawodnik grają źle, to może być ich wina, bo np. źle się prowadzą. Ale jeżeli cała drużyna kolejny raz się kompromituje, winny jest tylko jej trener – to maksyma z czasów wielkiego Widzewa. W 2025 roku drużyna straciła już 12 goli, w czterech meczach. Naprawdę czas na zmiany!
Od niego zaczęła się klęska, bo wsadził na minę Alvareza. To (był) dobry bramkarz, który ostatnio rzadko pomaga drużynie w zdobywaniu punktów.
Przez godzinę był najlepszym z widzewskich obrońców. Później dał się ograć Grosickiemu, a Żyro nie naprawił jego błędu.
Uchowaj nas Boże od takich potencjalnych reprezentantów Polski. W takiej formie nadaje się najwyżej do reprezentacji aktorów.
Może ma talent, może coś potrafi, ale na razie nie widać tego na boisku.
Gdyby prowadzić ranking obrońców ekstraklasy, którzy zawinili przy największej liczbie straconych goli, byłby liderem, a w najlepszym razie w ścisłej czołówce. Z Pogonią dołożył głupiego karnego, a kilku jego tradycyjnych błędów rywale nie wykorzystali. Jego jedynym atutem jest to, że podobno stara się mówić po polsku, co – jak widać – trenerowi wystarcza.
Nie był najgorszy, co już pokazuje ogromną słabość jego kolegów z zespołu. W pierwszej połowie był najgroźniejszym zawodnikiem gospodarzy, później wtopił się w zespół.
W niczym nie przypomina piłkarza, który na początku rundy jesiennej zachwyca swoją grą. Po jego gigantycznym błędzie Pogoń zaczęła strzelanie, plusów nie zauważyliśmy.
Mecz jak większość w jego wykonaniu. Niby ładnie biega, czasami celnie podaje, ale jest słaby w defensywie i bezużyteczny w atakach. Wreszcie oddał celny strzał.
Miał dużo ochoty to gry, ale później zgasł. Gdyby oceniać wkład w klęskę, to byłby jednym z najmniejszych.
Sebastian Kerk – 0
Od takiego piłkarza trzeba wymagać dużo więcej niż kilka celnych podań…
Jest za słaby nawet na bardzo słaby Widzew. Ale to nie jego wina, że wrzucono go na dużo za głęboką wodę.
Przez 35 minut zrobił więcej niż jego koledzy w ofensywie razem wzięci. Zabrakło mu trochę szczęścia, bo gdyby nie słupek, zdobyłby honorowego gola.
To nie jest ten sam zawodnik, który jesienią dał kilka punktów.
Wszedł w beznadziejnej sytuacji, ale gdy już był na boisku, Pogoń nie strzeliła żadnego gola.
Grał za krótko, by go oceniać.
Grał za krótko, by go oceniać. Szkoda, że musiał wrócić akurat w takich okolicznościach.