Telenowela związana z przejściem do Widzewa Angela Rodado nareszcie się zakończyła.
28-letni hiszpański napastnik był na liście życzeń łódzkiego klubu, który szuka środkowego napastnika. Pozostaje pytanie, czy w przeszedł do czynów. Mindaugas Nikolicius, dyrektor sportowy Widzewa, czyli osoba, która na ten temat z pewnością wie najwięcej, przynajmniej dwukrotnie publicznie zaprzeczał, że składał Wiśle ofertę za tego piłkarza.
Tyle że Jarosław Królewski, szef Białej Gwiazdy, jasno dawał do zrozumienia, że Widzew stara się o Rodado. Stwierdził nawet, że odbywa się to na szczeblach właścicielskich, co miałoby oznaczać, że rozmawiał na temat transferu z Robertem Dobrzyckim. Być może chodziło o podbicie transferu Hiszpana do innego klubu, a może coś tam było na rzeczy.
To już nieważne. W końcu mamy finał sprawy. Rodado nigdzie z Wisły nie odchodzi ani do Widzewa, dni do Bułgarii czy Turcji. 28-latek podpisał nowy kontrakt z klubem z Krakowa. Ma obowiązywać do czerwca 2030 roku. Hiszpan ma pomóc Wiśle w powrocie do PKO Ekstraklasy, co nie udało się już trzykrotnie.
A Widzew? Nie sprowadzi jego i nie sprowadzi Mariusza Stępińskiego. Dziennikarze piszą, że łódzki klub interesuje się teraz m.in. Dawidem Kownackim, który gra w Niemczech. Najlepiej chyba jednak poczekać aż coś naprawdę się wydarzy, szczególne po historii z Rodado.