Stadion Widzewa na każdym meczu wypełnia się niemal do ostatniego miejsca. Każdy mecz przy al. Piłsudskiego ogląda około 16 tysięcy kibiców tworzących niesamowitą atmosferę, która wrażenie robi na wszystkich – nawet na piłkarzach, którzy w swojej karierze widzieli naprawdę wiele.
Jednym z takich zawodników jest Patryk Małecki. Dzisiaj 36-letni piłkarz Avii Świdnik grał na wielu stadionach w Europie. Największe sukcesy święcił co prawda z Wisłą Kraków, z którą zdobył trzy mistrzostwa Polski, ale miał też okazję grać w Turcji i na Słowacji. Do tego zanotował osiem występów w reprezentacji Polski.
Popularny “Mały” rzadko kiedy gryzł się w język. Znany jest z tego, że mówi to, co myśli, nie przywiązując większej uwagi do konsekwencji swoich słów. Kilkukrotnie miał z tego powodu problemy, ale z drugiej strony dzięki takiemu zachowaniu ciężko było kiedykolwiek przyczepić się do jego autentyczności. Tak samo jest i tym razem.
W programie na kanale Ligowiec, Małecki ocenił atmosferę panującą podczas meczów Widzewa na stadionie przy Piłsudskiego. Powiedzieć, że jest nią zachwycony to za mało.
– Tam to jest petarda, niesamowity kocioł. Grałem na starym stadionie, tam też była fajna atmosfera, ale na nowym obiekcie jest petarda, naprawdę. Doping słychać tak, że aż ciary przechodzą po plecach – ocenił Małecki.
I dodał: – Na mnie ten stadion zrobił ogromne wrażenie. Dzieci i kobiety śpiewają przez cały mecz. Za bramką, pod Zegarem, ci najwierniejsi kibice mają fajne oprawy i prowadzą doping przez pełne 90 minut. Być zawodnikiem Widzewa i grać na takim stadionie to jak wygrać na loterii.
Obiekt przy al. Piłsudskiego 138 może pomieścić około 18 tysięcy kibiców. To wcale nie tak mało, ale porównując stadion Widzewa do innych stadionów w ekstraklasie, to pojemność już nie robi takiego wrażenia. Wspomnijmy chociażby stadiony Lecha Poznań (42 837 miejsc), Śląska Wrocław (43 302 miejsc), Legii Warszawa (31 800 miejsc) czy nieco mniej oczywisty stadion Górnika Zabrze (24 563 miejsc).
Te suche liczby, biorąc pod uwagę ogromne zainteresowanie meczami łódzkiego zespołu, jasno wskazują na fakt, że stadion przy al. Piłsudskiego w Łodzi jest za mały, a liczba kibiców, którzy chcą przychodzić na Widzew została przy budowie niedoszacowana.
Nic dziwnego, że jak bumerang wraca temat rozbudowy stadionu Widzewa. Obiekt nie jest w stanie pomieścić wszystkich, którzy chcieliby oglądać mecze drużyny trenera Daniela Myśliwca. Jak się okazuje, rozbudowa o kilka tysięcy miejsc jest możliwa.
– Ja to analizowałem i uważam, że można to zrobić, ale trzeba zdemontować dach na trybunie C i dobudować nad nią kolejną. Z tym, że musiałyby być to zupełnie oddzielne trybuny, ze swoimi wejściami, punktami gastronomicznymi, itp. Szansa jest i myślę, że to by dało powyżej 5 tysięcy miejsc. W Anglii takie rozbudowy step by step są zresztą częstą praktyką. Dobrym przykładem jest chociażby Villa Park – ocenił Jacek Ferdzyn w rozmowie z „Łódzkim Sportem”.
Problemem są jednak pieniądze, bo taka inwestycja wiąże się ze sporymi kosztami. Jak wiadomo, UMŁ nie jest obecnie chętny, by przeznaczać kolejne miliony złotych na stadion Widzewa. Tym bardziej, że rozbudowuje bazę treningową łódzkiego klubu, korzystając także z ministerialnych dofinansowań.
Mimo to władze Widzewa cały czas szukają możliwości zwiększenia pojemności stadionu. Temat, mimo wielu przeciwności, absolutnie nie jest zamknięty.
CZYTAJ TAKŻE >>> Miliony na łódzki sport. Wiceprezydent Łodzi o wielkich planach na 2025 rok [WYWIAD]