Kryzys formy lidera ŁKS-u. Z czego wynika?
Pirulo w latach 2020 – 2023 był niekwestionowanym liderem ŁKS-u. W 93 meczach na poziomie pierwszej ligi strzelił 38 goli i zanotował dwadzieścia asyst. W tym sezonie nadal czeka na pierwszego gola bądź asystę. Z Pogonią Szczecin rozegrał 150 mecz dla klubu z al. Unii. Kibice i szefowie ŁKS-u nazywają go legendą. I nic dziwnego, bo jest jednym z najbardziej wiernych piłkarzy, w nowożytnej historii łodzian. Najskuteczniejszym zagranicznym strzelcem w historii klubu i zdobywcą największej liczby goli na zapleczu ekstraklasy. Dlaczego w ostatnich miesiącach Pirulo jest cieniem siebie z lat poprzednich?
Chyba najbardziej oczywistym wytłumaczeniem jest zdecydowanie wyższy poziom rywali, z jakimi Pirulo mierzy się w ekstraklasie. W pierwszej lidze Hiszpan w większości meczów mógł się bawić, bo pozwalali mu na to przeciwnicy. Przede wszystkim miał więcej wolnego miejsca i grał przeciwko gorszym piłkarsko zawdonikom. W ekstraklasie wszystkie drużyny stoją na zdecydowanie wyższym poziomie taktycznym, technicznym i mentalnym. To dotyczy nie tylko Pirulo. Mamy przykład z poprzedniego pobytu ŁKS-u na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Patryk Bryła w pierwszej lidze był czołowym skrzydłowym, a w ekstraklasie rozegrał pół roku i odszedł na zaplecze krajowej elity.
Lepszych rywali nie uważamy za główny powód kryzysu formy Pirulo, ale na pewno nie pomagają oni 31-latkowi w powrocie do optymalnej dyspozycji. Bo nie ma co ukrywać – łatwiej przełamać się, grając z choćby Chrobrym Głogów, niż Pogonią Szczecin czy Rakowem Częstochowa.
Uważamy, że głównym problemem Pirulo jest to, w jak słabej formie fizycznej się znajduje. Hiszpan nigdy nie był znany z pracył w defensywie. Niemniej, w tym sezonie brakuje u niego tego, co miał w każdym z trzech poprzednich sezonów – dryblingu, błyskotliwości, przyspieszenia z piłką przy nodze.
Jednym z powodów tak słabej formy fizycznej może być to, jak dużo grał w poprzednich sezonach. W żadnym z trzech ostatnich sezonów skrzydłowy nie rozegrał mniej niż 2500 minut. Od sierpnia 2020 roku Pirulo nie zaliczył też dłuższej przerwy w grze niż jeden mecz. Hiszpan w ostatnich latach był absolutną gwiazdą ŁKS-u.
Jednakże, z perspektywy czasu, trenerzy powinni dawać mu częściej odpoczywać. Oczywiście, wiązałoby się to pewnie ze sporym niezadowoleniem ze strony kibiców, jak i samego piłkarza, ale szkoleniowcy powinni przecież na pewne rzeczy patrzeć bardziej długofalowo. Tak się nie stało i ŁKS, jak i sam piłkarz za to teraz płaci. Warto też dodać, że Hiszpan od zimy 2022 do zimy 2024 nie przepracował ani jednego pełnego obozu przygotowawczego. Pierwszą połowę 2023 roku Pirulo grał mimo, że zmagał się z urazem. Piłkarz chciał pomóc drużynie w awansie do ekstraklasy i zdecydował się na blokady i zastrzyki, które miał chwilowo uśmierzyć ból. To też z pewnością ma wpływ na jego aktualną formę fizyczną.
Skrzydłowemu na pewno nie pomaga też aktualna sytuacja ŁKS-u. Mimo że jest dopiero luty, to łodzian prowadzi już trzeci trener. Każdy z nich miał/ma inną koncepcję wobec zespołu. Kazimierz Moskal preferował utrzymywanie się przy piłce, Piotr Stokowiec trzymał się pragmatycznego podejścia, a przyjście Marcina Matysiaka to trochę powrót do moskalowego spojrzenia na futbol.
Oczywiście, Pirulo u żadnego z tych trenerów nie grał/gra na miarę oczekiwań, ale możemy zakładać, że gdyby Hiszpana przez kilka miesięcy prowadził jeden trener, który miałby dokładne i sprecyzowane wymagania wobec niego, to łatwiej byłoby mu wyjść z dołka formy.
Chyba największy mit, który narodził się wokół Pirulo w ostatnim czasie. Rzekomo najlepszy strzelec ŁKS-u w pierwszej lidze nie możne grać razem z Danim Ramirezem. Taki argument pojawiał się już przy powrocie Hiszpana do ŁKS-u. My w pamięci mamy jednak mecz łodzian z 2019 roku przeciwko Lechowi Poznań na stadionie przy al. Unii. To był jeden z pierwszych meczów Pirulo w ŁKS-ie, a mimo to między nim, a Ramirezem było widać świetną nić porozumienia.
Zresztą, zachowując proporcje, w FC Barcelonie razem grali ze sobą kiedyś Neymar Jr., Luis Suarez oraz Leo Messi. I czy sobie wchodzili razem w drogę? Nie. Uważamy więc, że sam fakt tego, że razem na boisku przebywają Pirulo i Ramirez nie stanowi bezpośredniego powodu słabej formy tego pierwszego. Na końcu i tak liczy się jakość piłkarską, którą obydwaj bez wątpienia mają. W dobrze zbalansowanej drużynie jest miejsce nawet dla trzech magików, co pokazuje przykład “Dumy Katalonii”.
Trudno nam powiedzieć, czy Pirulo jeszcze kiedykolwiek wróci do dawnej formy. Ten sezon sprawia, że pojawia się spory znak zapytania wobec dalszej dyspozycji Hiszpana. Z pewnością pomoże mu to, że ŁKS najprawdopodobniej w następnym sezonie zagra w pierwszej lidze, jakże lubianej przez hiszpańskiego magika. Ale czy nawet na tym poziomie rozgrywkowym Pirulo będzie jeszcze czarował jak za dawnych lat? Mamy wątpliwości.
Warto też dodać, że w pierwszym zespole coraz częściej pojawia się świeża, młoda krew w postaci Antoniego Młynarczyka czy Jędrzeja Zająca. Jeśli oni będą na treningach i w meczach wyglądali lepiej od Pirulo, to Hiszpan nie dostanie przecież miejsca w podstawowym składzie tylko za zasługi. Jego umowa z dwukrotnymi mistrzami Polski wygasa w czerwcu 2025 roku.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.
1 Comment
🤣😂🤣 jaki stek głupot. piłkarz za dużo gra bo… większość meczów w sezonie rozegrał??? A co innego ma do roboty? Poza tym czy w każdym meczu od 1 do 90 minuty?
winni słabej, fatalnej formy to trenerzy???
po prostu słaby piłkarz na ekstraklasę i tyle.
A nie kolejny redaktorek bajkopisarz się produkuje.