Zawiedli ci, którzy mieli stanowić o sile ŁKS-u.
Bramkarz ŁKS-u nie był tak pewny jak zwykle. Miał spory udział przy jednym z goli Warty, ale ten finalnie nie został uznany. Gra nogami również pozostawia wiele do życzenia.
Po raz pierwszy wyszedł w tym sezonie w podstawowym składzie, ale wypadł po prostu słabo. Nie miał chyba ani jednego celnego dośrodkowania.
Bardzo słaby mecz w jego wykonaniu.
W niegroźnej sytuacji sprokurował rzut karny, który pogrzebał szanse ŁKS-u na zwycięstwo.
Był to bardzo elektryczny występ Hiszpana. Został ograny jak dziecko przez Savicia, przy pierwszej bramce. Zaliczył również sporo niecelnych podań.
Nie był to dobry mecz kapitana zespłu. Kilka razy podłączył się do akcji ofensywnych, ale to nie wystarczyło.
Żelazne płuca ŁKS-u. Był bardzo aktywny, próbował nawet kreować grę. Solidne spotkanie w jego wykonaniu.
Kilka razy ograł zawodników Warty, ale tak to nie wyróżnił się niczym szczególnym. Był zamieszany przy bramce na 0:1.
Był często przy piłce, ale brakowało mu zrozumienia z kolegami. Widać, że myśli kilka razy szybciej od reszty zespołu. Nie ustrzegł się jednak głupich strat.
Nie był to zły mecz w jego wykonaniu. Był bardzo aktywny, dochodził do podań partnerów. Najlepszy z ofensywnego tercetu
Nie był to ten sam Tejan, co w poprzednich meczach. Nie wygrał chyba ani jednego pojedynku główkowego z obrońcami Warty. Występ na spory minus.
Hiszpan na razie nie potrafi się odnaleźć na ekstraklasowych boiskach. Po raz kolejny zagrał dość dyskretnie i bezproduktywnie.
Piotr Głowacki – 3
31-latek zaliczył przyzwoitą zmianę. Poza jedną głupią stratą, kilka razy popisał się swoją kreatywnością w ofensywie.
Maciej Śliwa – 3
Wniósł trochę świeżości po wejściu, ale poza tym nie dał zbyt wiele ŁKS-owi.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz