W 32. kolejce PKO Ekstraklasy Widzew zagrał na własnym stadionie z Legią Warszawa. Fani z Łodzi mieli nadzieję na powtórkę wyniku z zeszłego sezonu, gdy Widzew jeszcze pod wodzą Daniela Myśliwca pokonał stołecznego rywala. Nic podobnego nie miało jednak miejsca.
W przedostatnim spotkaniu przy Al. Piłsudskiego 138 łodzianie zmierzyli się z Legią Warszawa. Poprzedni mecz na tym stadionie z tym przeciwnikiem Widzew wygrał 1:0 po golu Frana Álvareza. Drużynę prowadził wtedy jeszcze Daniel Myśliwiec, który co ciekawe był obecny także i na czwartkowym spotkaniu.
CZYTAJ TAKŻE: “To, co mówił Sopić o jakości tego zespołu to brutalna prawda”
Tym razem Widzew nie sprawił podobnej radości swoim fanom. Prawdę mówiąc, to nie sprawił żadnej radości. Widzew przegrał z Legią 0:2 po bardzo słabej pierwszej połowie. W pierwszych 45 minutach ogromny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Rafał Gikiewicz, czym podarował warszawianom drugiego gola. Po przerwie bramkarz się zrehabilitował i obronił dwie stuprocentowe sytuacje, ale jak to bywa w przypadku bramkarza, ludzie będą pamiętać przede wszystkim to, co zawalił.
Porażka z Legią była czwartą w ostatnich pięciu meczach Widzewa. Raz udało się podopiecznym Żeljko Sopicia zremisować. Do końca tego przeciętnego sezonu zostały już tylko dwa spotkania. W poniedziałek, ponownie przy Al. Piłsudskiego 138, Widzew zagra z Puszczą Niepołomice, która już spadła z ekstraklasy.
ABY PRZEJŚĆ DO GALERII KLIKNIJ NA ZDJĘCIE PONIŻEJ