Mimo sporej różnicy punktowej (14) dzielącej obie drużyny w tabeli PlusLigi mecz PGE Skry Bełchatów z Aluron CMC Wartą Zawiercie zapowiadał się niezwykle ciekawie. Lider rozgrywek przyjechał do Hali Energia w roli faworyta, ale Żółto-Czarni bardzo chcieli zrewanżować się za przegrany w tie-breaku mecz pierwszej kolejki rozegrany na Śląsku. I już w pierwszej partii potwierdzili, że mogą być równorzędnym rywalem dla zespołu, który sezon rozpoczął zdecydowanie lepiej od nich.
Od początku mocną stroną bełchatowian był blok, w którym brylował Mateusz Bieniek, ale wspierał go oczywiście również doświadczony Karol Kłos. Dwa kolejne punkty zdobyte tym elementem gry przez pierwszego z nich dały gospodarzom w połowie seta dwupunktowe prowadzenie (14:12). Aluron CMC Warta nie zamierzała składać broni i stratę szybko odrobiła. Jakby tego było mało, w kluczowych momentach przyjezdni zaczęli przejmować inicjatywę, między innymi dzięki blokom Dawida Konarskiego i Michała Szałachy. Przy wyniku 23:24 przepychankę na siatce wygrał Miłosz Zniszczoł i pierwsza, wyrównana i dobra siatkarsko partia padła łupem zawiercian.
Po zmianie stron siatkarze Joela Banksa potwierdzili, że są równorzędnym rywalem dla najlepszej na półmetku sezonu zasadniczego drużyny. Dzięki dwóm asom serwisowym dobrze dysponowanego Aleksandara Atanasijevicia (13:9) ustawili sobie seta i byli w stanie niemal bez przeszkód kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie w następnych minutach. Siatkarzy Aluronu CMC Warty stać było jeszcze co prawda na jedną udaną pogoń (15:15), ale był to ostatni remis w tej części gry. W kolejnych akcjach bełchatowianie udokumentowali przewagę, wygrywając kilka długich i bardzo ważnych dla losów seta wymian. Całą partię zwyciężyli wyraźnie – 25:20, po udanym ataku ze skrzydła Dicka Kooya.
Trzecia odsłona okazała się dla gospodarzy podwójnie pechowa. Z powodu niefortunnej interwencji bełchatowianie stracili swojego podstawowego libero. Uraz Kacpra Piechockiego wydawał się na tyle poważny, że w ramach świętowania wypadających w sobotę 27. urodzin zawodnik trafił do szpitala. Po jego zejściu siatkarze PGE Skry szybko wytracili impet i mimo zbudowania solidnej przewagi (12:9) stracili inicjatywę i w końcówce oddali pole drużynie prowadzonej przez doskonale znanego w Bełchatowie Michała Winiarskiego. Jurajscy Rycerze nie zmarnowali szansy i objęli prowadzenie 2:1 w całym meczu, wygrywając ważnego seta 23:25.
Nieudany finisz poprzedniej partii Żółto-Czarni powetowali sobie w kolejnej. Od początku rzucili się na gości i w końcu przełamali ich opór – z wydatną pomocą zagrywki Bieńka, który w polu serwisowym przebywał od stanu 8:9 do 13:10. W kolejnych minutach miejscowi siatkarze systematycznie zwiększyli przewagę, nękając przeciwników mocną zagrywką i celnymi, silnymi atakami, również na kontrach (22:15). W ostatnich akcjach ekipa z Zawiercia wróciła do gry, ale pozwoliło jej to jedynie skrócić dystans z 7 do 5 oczek. Tie-breaka jednak uniknąć nie byli w stanie.
Decydująca partia była niezwykle wyrównana. Bardzo długo żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć drugiemu na więcej niż punkt, a prowadzenie regularnie przechodziło z rąk do rąk. Sytuacja zmieniła się przy stanie 12:11 dla Aluronu CMC Warty, kiedy Kovacević najpierw mocno zaserwował, a po chwili skończył kontrę. Tej straty bełchatowianie już nie odrobili. Rywal idąc dalej punkt za punkt wygrał tie-breaka 13:15 i całe, pełne walki, emocji i dobrej siatkówki, spotkanie 3:2.
PGE Skra Bełchatów – Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (23:25, 25:20, 23:25, 25:20, 13:15)
PGE Skra Bełchatów: Karol Kłos, Dick Kooy, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomasz, Mateusz Bieniek, Filippo Lanza, Kacper Piechocki (libero) oraz Jakub Rybicki, Robert Milczarek, Mihajlo Mitić.
Aleksandar AtanasijevićAluron CMC Warta ZawiercieMateusz BieniekMichał WiniarskiPGE GiEK Skra BełchatówPlusLiga