Kiedy ŁKS ostatni raz wygrał z Resovią, drużynę prowadził Wojciech Stawowy. Czy Paweł Drechsler dokona tego, czego nie byli w stanie zrobić Kibu Vicuna i Ireneusz Mamrot?
ŁKS już w niedzielę zagra z Resovią. Dla łódzkich piłkarzy to ostatni dzwonek żeby się obudzić. Baraże uciekają, a każda strata punktów będzie kosztowna. Żeby zagrać w finałowym turnieju, łodzianie muszą zdobyć około 25. punktów. W poprzednich sezonach średnio 55. oczek wystarczyło, żeby zakwalifikować się do barażów.
Resovia to solidny zespół, z którym ŁKS ostatni raz wygrał w 2020 roku. Łodzianie pokonali prowadzoną przez Radosława Mroczkowskiego drużynę, po dwóch rzutach karnych Antonio Domingueza. W ogóle, piłkarze z Rzeszowa mają patent na łódzkie kluby. Od 2021 ani Widzew, ani ŁKS nie wygrały z Resovią w lidze.
Wracający po kontuzji Kamil Dankowski, zapowiada, że tym razem będzie inaczej. – Nie chcę mówić jak mamy grać, co mamy robić. Przyjechali do nas i wygrali z nami 3:0. Myślę, że to będzie największa motywacja dla chłopaków, żeby zemścić się za tę porażkę i pokazać, że mecz ze Stomilem to wypadek przy pracy – zapowiedział prawy obrońca ŁKS-u.
W Rzeszowie na pewno nie zagra Nacho Monsalve. Hiszpan, podczas meczu ze Stomilem został ukarany bezpośrednią czerwoną kartką, za zagranie ręką. Na ławce trenerskiej nie usiądzie Marcin Pogorzała. Trener ełkaesiaków, został wyrzucony z boiska za zachowanie przy linii. – Chodziło o konkretną sytuację. Puszczamy ewidentnego spalonego, dopiero później sędzia podnosi chorągiewkę. To kolejne 50 metrów do przebiegnięcia dla zawodników, którzy ostatnie trzydzieści minut grają w osłabieniu. Rozumiem, że jest era VAR-u i sędziowie muszą czekać, ale to spowodowało, że posprzeczałem się z arbitrem. Nie obraziłem go, wydaje mi się, że można zrozumieć, że są emocje, mecz układa się dla nas niedobrze. W mojej ocenie żółta karta była wystarczająca, ale to nie jest moja rola, żeby to oceniać. Liczyłem na to, że to będzie bodziec dla zespołu. Ławka też walczy – wytłumaczył się młody szkoleniowiec. Jego miejsce zajmie Paweł Dreschler, asystent, który w sztabie trenerskim łódzkiej drużyny jest równie długo co Pogorzała.
Kibice, którzy nie mogą już patrzeć na nieudolnego Samuela Corrala, w niedzielę mogą przeżyć kolejne rozczarowanie. – Samu obecnie wśród napastników prezentuje się najlepiej i to, że wyszedł w pierwszym składzie w obu meczach, to też sygnał dla Maćka Radaszkiewicza i Stipe Juricia, że muszą się bardziej przyłożyć. Wiem, że stać ich na wiele i bardzo bym chciał widzieć ich skutecznych w podstawowej jedenastce – powiedział Pogorzała w rozmowie z Łódź.pl.
Po zawieszeniu za kartki do składu mogą wrócić Maciej Wolski i Maciej Dąbrowski. Zajęcia wznowili Adrian Klimczak, Jakub Tosik i Piotr Janczukowicz. Nie wiadomo, czy będą gotowi do gry już w niedzielę. Podobnie ma się sprawa z Kamilem Dankowskim, który w poprzedni weekend dostał pierwsze minuty w rezerwach, po dziewięciu miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją.