Według danych opublikowanych przez klub z al. Unii na oficjalnej stronie internetowej (LINK) ligowe mecze ŁKS-u oglądało w tej rundzie łącznie 67 728 kibiców. Najwięcej fanów zgromadziły starcia z Arką Gdynia (11 005) i Ruchem Chorzów (8540), a najgorzej frekwencja wyglądała podczas spotkań z Górnikiem Łęczna (5675) i Skrą Częstochowa (6579). Oznacza to, że średnia liczba kibiców podczas jesiennych meczów ŁKS-u rozgrywanych przy al. Unii wyniosła 7525.
W sobotę klub pochwalił się danymi, zgodnie z którymi w ostatnich tygodniach na Stadionie im. Władysława Króla pojawiło się „w sumie prawie dziesięć tysięcy” kobiet. Wynika z tego, że podczas domowych meczów ełkaesiaków panie stanowiły średnio ok. 14,5% fanów (jeśli zaokrąglimy ich liczbę do 10000, współczynnik ten wyniesie dokładnie 14,76%). W oderwaniu od kontekstu te suche liczby mówią jednak niewiele. Sprawdźmy więc, jak dane zaprezentowane przez ŁKS wyglądają na tle statystyk z innych polskich stadionów.
Dotarcie do danych prezentujących liczbę kobiet zgromadzonych na trybunach podczas meczów polskich klubów nie jest proste. Takie informacje podają tylko niektóre drużyny (zazwyczaj razem ze statystykami dotyczącymi np. liczby dzieci czy kibiców, którzy nie byli na stadionie od dłuższego czasu). Dodatkowo dotyczą one zazwyczaj pojedynczych meczów, a nie reprezentatywnego zestawu spotkań. Jeden z najbogatszych ogólnodostępnych zbiorów danych dotyczy 18 meczów domowych Lecha Poznań rozegranych w sezonach 2018/2019 i 2019/2020 (LINK). Panie stanowiły w tym okresie średnio 16,63% kibiców na poznańskim stadionie (najwyższy wynik w zestawie to 20,3%, najniższy – 13,8%).
Statystyki dotyczące liczby kobiet na trybunach w pojedynczych spotkaniach podają też m.in. Górnik Zabrze czy Jagiellonia. Klub ze Śląska chwalił się na koniec poprzedniego sezonu, że podczas meczu z największym udziałem kobiet w tych rozgrywkach panie stanowiły 19,89% widowni (LINK). Zupełnie odmienne są dane z Białegostoku, gdzie np. podczas kwietniowego meczu z Zagłębiem Lubin kobiety nie stanowiły choćby 10% widowni (8,91%), a podczas starcia z Górnikiem Łęczna ich udział w ogólnej liczbie kibiców tylko nieznacznie przekraczał tę granicę (10,83%). Wiele klubów (w tym m.in. Widzew) w ogóle nie upublicznia tak dokładnych danych dotyczących frekwencji.
Ciekawych i zdecydowanie bardziej kompletnych statystyk dotyczących „feminizacji” trybun w Polsce dostarcza raport przygotowany w sezonie 2018/2019 przez firmę Selectivv (badanie objęło grupę 128 342 użytkowników, uwzględnieni zostali w nim ci kibice, którzy podczas meczu korzystali w telefonie z aplikacji mobilnych zawierających reklamy – LINK). Wynika z niego, że w badanym okresie panie stanowiły średnio aż 21,79% ekstraklasowej publiczności. Największy współczynnik kobiet odnotowano na stadionach Legii Warszawa (25,05%), Miedzi Legnica (24,01%) i Lechii Gdańsk (23,78%). Na drugim końcu zestawienia znalazły się obiekty Śląska Wrocław (14,48%), Lecha Poznań (15,41% – dane zbliżone do tych podanych przez klub, ale warto pamiętać, że badanie Selectivv dotyczyło nieco innego okresu) i Zagłębia Sosnowiec (16,01%).
Jak nietrudno się zorientować, w tym kontekście liczby zaprezentowane przez klub z al. Unii nie wyglądają dobrze – gdyby do zestawienia podanego przez Selectivv dopisać ŁKS, łódzki klub zająłby ostatnie miejsce w tabeli z bardzo dużą stratą do czołówki. Oczywiście w tym miejscu trzeba postawić kilka poważnych zastrzeżeń: trudno stawiać znak równości pomiędzy danymi dotyczącymi różnych okresów, różnych lig i zebranych z wykorzystaniem odmiennej metodologii. Pomimo tego, ich porównanie daje jednak obraz tego, jak duży potencjał przyciągnięcia nowych fanek ma łódzki klub.
A bez wątpienia jest z kogo łowić – według raportu Global Sports Survey przygotowanego przez firmę konsultingową Altman Solon (LINK) aż 59% kobiet w Polsce choć raz w miesiącu ogląda wydarzenia sportowe. Co więcej, Polki wyjątkowo lubią śledzić futbol – wśród 10 rozgrywek budzących ich największe zainteresowanie (ocenionych przez ankietowane na 4 lub 5 w pięciostopniowej skali) aż siedem to zawody piłkarskie (m.in. mistrzostwa świata, Liga Mistrzów, Liga Europejska czy Ekstraklasa). Te informacje potwierdza badanie przeprowadzone w ubiegłym roku przez firmę ARC Rynek i Opinia (LINK), według którego aż 87% polskich kobiet interesuje się sportem (z czego co piąta bardzo), a wśród ulubionych dyscyplin Polek drugie miejsce zajmuje piłka nożna (65% wskazań, 4 punkty procentowe straty do skoków narciarskich).
Jak widać, potencjał jest więc naprawdę duży, a gra warta świeczki. Powód jest prosty – więcej pań na trybunach to po prostu większy zarobek dla klubu (i to pomimo tego, że podczas meczów ŁKS-u kobietom przysługują bilety ulgowe), lepsze wyniki frekwencji, na której budowaniu łódzkiemu klubowi tak mocno zależy, ale też krok w stronę tworzenia na stadionie otwartej, przyjaznej, rodzinnej atmosfery. Mocniej zróżnicowana baza fanów może się także okazać atutem dla potencjalnych sponsorów, których interesuje dotarcie do różnych pokoleń, płci i grup społecznych.
frekwencjakibiceŁKS Łódźmarketingstadion imienia Władysława Króla