Za nami ostatni dzień okna transferowego w Polsce. Ostatnie tygodnie nie dla każdego zawodnika, który po zakończeniu poprzedniego sezonu opuścił ŁKS były wystarczająco długim czasem na znalezienie nowego klubu.
Łódzki Klub Sportowy pożegnał latem blisko 30 zawodników. W większości byli to piłkarze, którzy nie pasowali do wizji nowego pionu sportowego, bo nie mieli wystarczających umiejętności, a znacznie obciążali budżet płacowy. W zdecydowanej większości był to też ostatni zasiąg Janusza Dziedzica, który nie wytrzymał przy al. Unii próby czasu.
Wydaje się, że kiedy chcesz zbudować kadrę gotową na wywalczenie utrzymania w Ekstraklasie, dobrze jest dobrać do niej zawodników, którzy pasują na ten poziom. W przypadku zeszłorocznego okna transferowego w wykonaniu ŁKS-u to nie było aż tak oczywiste.
Do klubu trafiali zawodnicy ze zdecydowanie niższych lig niż ta, do gry w której aspirowali. Już ten fakt mówił całkiem sporo o tym, jak może zakończyć się kolejna przygoda łodzian z najwyższą klasą rozgrywkową. Najbardziej bolesną weryfikacją jest to, gdzie po odejściu z ŁKS-u odnaleźli się poszczególni gracze.
Na poziomie ekstraklasy (w każdym kraju) pozostało jedynie czterech zawodników. W tym Rahil Mammadov, który nie daje Radomiakowi Radom zbyt wielu powodów do radości. W czternastu innych przypadkach nowe zespoły byłych ełkaesiaków rywalizują na niższym niż najwyższy poziom rozgrywkowy w danym kraju.
Nie może być więc wyraźniejszego sygnału, że kadra na poprzedni sezon została zbudowana w tragiczny sposób. Większość zawodników, którymi ŁKS chciał zawojować Ekstraklasę bez przygody w Łodzi nie zagrałoby raczej ani jednej minuty na tym poziomie rozgrywkowym…
Inaczej sprawy mają się w odniesieniu do piłkarzy, którzy tego lata opuścili drugi zespół Rycerzy Wiosny. W ich przypadku nowi pracodawcy swoim poziomem niezbyt odstają od ŁKS-u II.
Co ciekawe, ponad dwa miesiące okna transferowego okazały się niewystarczającym czasem na znalezienie nowego klubu dla aż siedmiu byłych piłkarzy ŁKS-u. I o ile Kuźmę i Letniowskiego można zrozumieć, bo w końcu rozwiązali swoje umowy w ostatni dzień okna transferowego, to reszta listy robi wrażenie.
Cała siódemka ma to szczęście, że nowe kontrakty mogą podpisać już po zamknięciu okna transferowego. Wydaje się jednak, że skoro dwa miesiące okazały się zbyt krótkim czasem na powrót do gry w piłkę, kolejne tygodnie również mogą nie pomóc w powodzeniu tej misji.