Pucharowy mecz z Zagłębiem Lubin był okazją do występu w pierwszej drużynie dla wielu graczy, którzy w ostatnim czasie pojawiali się rzadko lub nie pojawiali się w ogóle w podstawowej jedenastce ekipy Kibu Vicuñii. Jednym z takich zawodników był Damian Nowacki.
– To był trudny mecz. Nasz przeciwnik dobrze gra w piłkę, to doświadczona drużyna z Ekstraklasy. Wydaje mi się jednak, że jako drużyna daliśmy z siebie wszystko. Z perspektywy murawy odnosiłem wrażenie, że mogliśmy pokusić się przynajmniej o jednego gola i doprowadzić do dogrywki. Niestety się nie udało. W piłce nożnej liczą się tylko i wyłącznie zdobyte bramki, a nie to jak zespół gra w piłkę i wygląda na boisku. Musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski z tej porażki i pracujemy dalej. Trzeba gryźć murawę i walczyć do ostatnich minut – podsumował środowe spotkanie przed kamerami ŁKS TV.
Mecz z Zagłębiem Lubin był dla Nowackiego wyjątkowy. 23-letni zawodnik zagrał w pierwszej drużynie ŁKS-u pierwszy raz od czterech lat. -Byłem bardzo dumny, wybiegając na boisko. Ciężko pracowałem przez ostatnie cztery lata, żeby tutaj wrócić. W moim przypadku dzisiejszy mecz to malutki, ale zarazem naprawdę duży kroczek do tego, by cały czas się rozwijać i pukać do drzwi pierwszej drużyny. Nie zadowalam się jednak tym występem, to było zaledwie kilka minut. Trzeba cały czas pracować, a wtedy jestem pewien, że będzie dobrze – czy to będzie pierwsza drużyna, czy druga, czy trzecia – dla mnie najważniejsze jest to, że wybiegam na boisko z przeplatanką na piersi i tylko to się liczy – powiedział Nowacki.