Dla ŁKS nie ma już nieważnych spotkań, ale dwa najbliższe będą niezwykle ważne w kontekście walki o utrzymanie. W poniedziałek łodzianie grają w Kielcach z przedostatnią Koroną, a w piątek podejmują u siebie 12. w tabeli Górnika Zabrze. Ewentualna porażka w którymś z tych meczów praktycznie do zera zniweluje szanse beniaminka na pozostanie w ekstraklasie.
Łodzianie w tym roku mają za sobą pięć spotkań. Po porażce z Legią w Warszawie (1:3) ŁKS zremisował kolejno z Wisłą Płock, Pogonią Szczecin i Arką Gdynia, a w ostatnim meczu pokonał przy al. Unii Zagłębie Lubin 3:2. – To był szalony mecz, ale najważniejsze, że zakończony naszą wygraną. Przed nami dwa spotkania, które będą bardzo ważne dla naszej przyszłości – mówi obrońca Artur Bogusz.
Dzięki zwycięstwu nad Zagłębiem ŁKS zbliżył się do przedostatniej Korony na trzy punkty. W klubie zdają sobie jednak doskonale sprawę, że ważniejsza jest strata do zespołów znajdujących się nad strefą spadkową. Po rozegraniu większości meczów 26. kolejki łodzianie tracą do 13. w tabeli Wisły Kraków jedenaście punktów, trzynaście do dwunastego Górnika, tyle samo do 11. Zagłębia.
– Nie patrzymy na to, ile do kogo tracimy. Dla nas najważniejsze jest to, żeby wygrywać w każdym meczu. Nam remisy nic nie dają. Nie ma innej opcji, jak wyjazd do Kielc i wygranie tam. Potem jest mecz z Górnikiem. Na pewno nikt nam nie odmówi walki i charakteru. Jeśli jest cień nadziei, to będziemy walczyć – zapewnia napastnik Jakub Wróbel.
Zawodnicy są dobrej myśli przed meczem w Kielcach. – Jeśli zagramy tak skoncentrowani i dobrze taktycznie, jak w ostatnim spotkaniu, to Korona będzie miała bardzo duży problem – przewiduje Maciej Dąbrowski. Wygrywając w Kielcach ŁKS przeskoczy w tabeli Koronę.
Fot. Marian Zubrzycki