Mimo, że mają duże umiejętności to zawodzą. Holendrzy i Belg w ŁKS-ie mieli stanowić o sile zespołu. Czy to jeszcze możliwe?
Kazimierz Moskal po meczu z Rakowem Częstochowa przyznał, że Anton Fase nie załapał się do kadry meczowej, bo w tygodniu poprzedzającym mecz miał na treningu dwudziestu lepszych zawodników. Holender z surinamskimi korzeniami zagrał w rezerwach. Po tym występie musimy przyznać Moskalowi rację, a nawet pójść nieco dalej. Zasłużony trener ŁKS-u ma jeszcze z dziesięciu lepszych piłkarzy w rezerwach.
Czytaj także: Dla takich meczów trenujemy – mówią piłkarze ŁKS-u.
Trudno powiedzieć, dlaczego Fase zawodzi. Na pewno najlepsze zespoły ligi litewskiej nie równaj się nawet z ekstraklasowym średniakami, a przecież nowy skrzydłowy nie był najgorętszym nazwiskiem na litewskim rynku. Na pewno nie jest w optymalnej dyspozycji fizycznej, może uczy się jeszcze taktyki łódzkiego zespołu. Z drugiej strony, skoro Moskal znany z tego, że staje murem za swoimi piłkarzami, publicznie skrytykował Holendra, to na pewno mógł włożyć więcej wysiłku w zajęcia.
– Ekstraklasa to dobre miejsce, żeby się pokazać . Pokazać się z jak najlepszej strony, być ważną postacią tej drużyny i pomóc jej w osiągnięciu dobrych wyników, to moje cele na najbliższe dwa lata z ŁKS-em. Myślę, że razem może nas czekać ciekawa przyszłość. Każdego dnia, przed każdym treningiem czy meczem, przypominam sobie dlaczego tu jestem i co mam do zrobienia. To skutecznie motywuje mnie do działania i pcha do przodu – przyznawał sam.
Na razie zagrał kilka ogonów w ekstraklasie i dwa słabe spotkania w drugiej lidze.
Inaczej patrzymy na Kaya Tejana. To boiskowy wariat (to wcale nie musi być obelga). Nieprzewidywalny wulkan energii, którym bez wątpienia jest Tejan, strzelił jednego gola, niestety nie na wagę punktów, bo ŁKS i tak przegrał.
– Jeszcze nie oceniam. Do momentu strzału robi wszystko dobrze, ale co potem? Nie wiem, dajmy mu czas, chociaż ostatnie występy są bardzo niepokojące. Tym bardziej, że najwięcej korzyści dał drużynie, gdy zagrał prosto. Chodzi mi o mecz z Puszczą. Przyjął prostopadłe podanie i uderzył. Na razie, żadna z indywidualnych akcji Holendra nie dała ŁKS-owi gola – mówi zapytany przez nas Marek Dziuba, legendarny piłkarz i trener ŁKS-u.
Według współczynnika xG (oczekiwanych goli), Tejan powinien mieć dwa trafienia. Na bramkę uderzał osiem razy, z czego trzy razy celnie. Holender uwielbia wchodzić w pojedynki (z niecałych 33. proc. wychodzi zwycięsko) i dryblować (tu jest lepiej, bo na 25 prób, aż 12 razy udało mu się). Były piłkarz TOP Oss czaruje na boisku, ale drużyna nie ma z tego punktów. Podczas meczu z Rakowem dało się słyszeć, jak sztab szkoleniowy ŁKS-u wściekał się na piłkarza, by za kilka minut oklaskiwać jego zagrania. To może być jeszcze naprawdę przydatny piłkarz. Pod warunkiem, że nieco okrzepnie taktycznie.
No i jest jeszcze Nelson Balongo. Przez wielu uważany, za największy wyrzut sumienia Janusza Dziedzica, dyrektora sportowego. Belg podobnie jak Tejan, wszystko robi dobrze, tylko że nie strzela goli. Czasem, nawet lepiej gra we własnym polu karnym niż w polu karnym rywala. Belg nareszcie się przełamał i strzelił drugiego gola dla ŁKS-u w oficjalnych rozgrywkach. Pierwszego na szczeblu centralnym. Pokonał bramkarza Polonii Bytom w przegranym przez młodych łodzian 1:2 spotkaniu II ligi.
Tak naprawdę nie wiadomo, czego się spodziewać. Balongo miał być wypożyczony latem, bo jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2025 roku. Nie udało się i wrócił do rezerw. Nie jest zgłoszony do rozgrywek ekstraklasy, ale teoretycznie to żaden problem. Jeden gol wiosny nie czyni, ale kto wie? Może zdoła jeszcze przekonać do siebie Moskala?
Honor Beneluksu w ŁKS-ie ratują, a jakże, piłkarze z akademii. Jowin Radziński jest bardzo ważnym zawodnikiem rezerw i świetnie radzi sobie na boku obrony. Coraz ważniejszym piłkarze staje się Hugo Ista. Zadebiutował już w drugiej drużynie, ale na razie ma stanowić o sile ŁKS-u III.