ŁKS w swoje umowne urodziny grał z Ruchem Chorzów. Zwycięstwo mogło dać łodzianom fotel lidera. Kazimierz Moskal, trener ełkaesiaków, który do tej pory trzymał się jednego składu, w którym dokonywał niewielkich korekt, tym razem zdecydował się na większe zmiany.
Do formacji ataku wrócił Nelson Balongo. Zabrakło Michała Trąbki i Jana Kuźmy. Zamiast nich, w pierwszej jedenastce wyszli Dawid Kort i Mieszko Lorenc, który w pierwszej drużynie, do tej pory grał jako stoper. W kadrze zabrakło Bartosza Szeligi. Zamiast niego, miejsce na lewej obronie zajął Oskar Koprowski.
Początek spotkania był wyrównany. Chociaż Ruch starał się grać ofensywie, obrona łodzian nie miała większych problemów. Najgroźniejszą sytuację, chorzowianie mieli po rzucie rożnym. Piłka spadła pod nogi niepilnowanego piłkarza ze Śląska, ale ten w nią nie trafił.
Po kwadransie gry, imponująco zagrał Lorenc. Młody piłkarz odebrał piłkę w środku pola i posłał świetne, prostopadłe podanie do Pirulo. Hiszpan nie wyczuł tempa akcji i futbolówkę przejęli obrońcy Ruchu.
W 35. minucie, Lorenc po raz kolejny błysnął. Odebrał piłkę, znalazł dobrze ustawionego Korta i odegrał do niego. Nowy pomocnik ŁKS-u podał do Pirulo, który minął obrońców Ruchu i strzałem z bliskiej odległości zdobył gola.
Na siedem minut przed końcem pierwszej połowy mecz został przerwany, bo kibice odpalili race. Grę wznowio po tym jak opadł dym.
Do gry ełkaesiaków wróciła dojrzałość i konsekwencja, której brakowało w spotkaniu ze Stalą. Podopieczni Moskala przetrwali pierwsze natarcie chorzowian, spokojnie kontrolowali przebieg meczu w ofensywie i ruszyli do ataku.
Sporo pracy wykonał Balongo, który w prawdzie zmarnował dogodną okazję w polu karnym, ale grał zespołowo, przetrzymywał piłkę i napędzał akcje.
Łodzianie na początku drugiej połowy rzucili się do ataku, tak jakby to oni przegrywali. Lorenc, który wyrastał na zawodnika meczu niepilnowany ruszył na bramkę Ruchu. Zawodnik uderzył z dystansu i zdobył gola. Piłka odbiła się od zawodnika chorzowian i wpadła do bramki. Chorzowianie mogli odpowiedzieć po godzinie gry. Tomasz Foszmańczyk, kapitan Ruchu dostał dobre podanie, ale uderzył niecelnie.
ŁKS mógł prowadzić trzema bramkami. Wydawało się, że Moneta, który pojawił się na boisku w miejsce Michalskiego, zagrał w polu karnym ręką. Po analizie VAR ełkaesiakom nie przyznano rzutu karnego.
Ruch przeszedł na grę dośrodkowaniami. Kolejne wrzutki wpadały w pole karne Arndta. Młody bramkarz radził sobie z nimi świetnie, a pomagali mu obrońcy grający niezwykle odpowiedzialnie.
To już reguła, że po wejściu na boisku, Kelechukwu pokazuje coś, z czego zostanie zapamiętany. Skrzydłowy, po wznowieniu gry przez Arndta wyprowadził świetną kontrę. Przebiegł całe boisko i wyszedł sam na sam. Niestety bramkarz chorzowian zdołał obronić.
Lorenc dał z siebie wszystko. W końcówce meczu, musiał zostać zmieniony, bo był tak zmęczony, że nie był w stanie kontynuować gry.
ŁKS wygrał w swoje urodziny z niepokonanym jak dotąd Ruchem Chorzów. Łodzianie są liderami Fortuna 1. Ligi.
ŁKS – Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
1:0 Pirulo 35.
2:0 Lorenc 46.
ŁKS: Arndt – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Koprowski – Lorenc (82 Kuźma), Kowalczyk (62. Kelechukwu), Kort (73. Ochrończuk), – Pirulo (73. Janczukowicz), Biel (62. Trąbka), Balongo
Ruch Chorzów: Bielecki – Kasolik, Wójtowicz (85. Barański) Swędrowski (62. Witek), Piątek, Foszmańczyk (62. Płaskowski), Janoszka (75. Kwietniewski), Michalski (62. Moneta), Szywacz, Szczepan, Naworcki
żółte kartki: Kowalczyk