Trzeci mecz wyjazdowy i trzecia przegrana ŁKS-u Łódź w tym sezonie. Zdecydowała o tym pierwsza połowa, w której Miedź Legnica była dużo lepszą drużyną.
W dwóch poprzednich meczach wyjazdowych ŁKS nie zdobył jeszcze punktu, strzelając tylko jednego gola, a tracąc aż siedem. Ale z kim poprawić statystykę, jak nie z Miedzią, która dotychczas przegrała cztery z pięciu spotkań, a jedyny remis zanotowała w niedzielę w Głogowie. Ale legniczanie na swoim stadionie jeszcze w tym sezonie nie grali…
Na pierwszego gola gospodarze czekali do 5. min, kiedy to Antonik dostał piłkę w narożniku pola karnego minął Książka i kopnął w stronę bramki. Na nieszczęście ŁKS-u w zamieszaniu piłka odbiła się od Rudola i wpadła do siatki obok bezradnego Bobka. To był mocny cios, po którym łodzianie długo nie mogli się pozbierać. Miedź stworzyła dwie szanse po rzutach rożnych, ale jej gracze strzelali niecelnie.
W 10. min mógł być remis, lecz po strzale zza pola karnego Löffelsenda Wrąbel zbił piłkę na słupek. Drugą szansę – jeszcze lepszą – ŁKS miał w 23. min – wtedy kolejny raz piłkę stracił na swojej połowie Kościelny, ale Norlin kopnął bardzo mocno, lecz w środek bramki, gdzie był Wrąbel i wybił piłkę nad poprzeczkę.
Piłkarze ŁKS-u częściej byli przy piłce, starali się dokładnie rozgrywać piłkę, jednak niewiele z tego wynikało. Nie potrafili wykorzystać nieporadności rywali przy rozpoczynaniu akcji. Raz w dobrej sytuacji znalazł się Piasecki, ale został zablokowany.
Miedź większość akcji przeprowadzała swoją prawą stronę, wykorzystując nieporadność w defensywie Norlina i Książka. Młody obrońca nie radził sobie z Antonikiem, a w 36. min nie zdołał zatrzymać Cordoby. Nieszczęście zaczęło się od rzutu rożnego dla ŁKS-u, rywale wyszli z kontrą, a hiszpański skrzydłowy znów oszukał Książka i precyzyjnym uderzeniem z prawej strony nie dał szans Bobkowi. Przed przerwą mogło być 3:0, ale Serafin z rzutu wolnego trafił w słupek.
W przerwie trener Grabowski dokonał dwóch zmian, dając szansę debiutu w ŁKS-ie Jurkiewiczowi. Młody gracz szybko się odwdzięczył za zaufanie, bo po jego podaniu Drygas przewrócił w polu karnym Piaseckiego, sędzia podyktował rzut karny, wykorzystany przez poszkodowanego.
Gra stała się szarpana, dużo było przerw. Ełkaesiacy mieli przewagę, ale rzadko zatrudniali Wrąbla. Groźniejsze były kontry Miedzi, przerywane faulami, czego efektem były żółte kartki. W 82. min goście przeprowadzili kontrę, ale pogubili się pod bramką. Kilka minut później Hinokio oszukał rywali, podał do Piaseckiego, jednak jego strzał został zablokowany. W tym fragmencie łodzianie zepchnęli przeciwników pod ich bramkę. W drugiej doliczonej minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji, kiedy w walce o piłkę Stępiński odbił piłkę ręką. Sędzia uznał jednak, że wcześniej popchnął go Piasecki.
Nie wszystkie zmiany udały się trenerowi Grabowskiemu. Nieźle wypadł Jurkiewicz, podobnie jak Hinokio, ale Lewandowski zawiódł całkowicie. ŁKS przegrał jednak zasłużenie, bo był drużyną gorszą od Miedzi, niewiele gorszą, ale jednak… Miał po prostu więcej słabych punktów, co przeciwnicy wykorzystali. Gdyby Piasecki miał większe wsparcie, można byłoby pokusić się nawet o komplet punktów.
1:0 – Antonik 5.
2:0 – Cordoba 36.
2:1 – Piasecki 62., z karnego
Miedź Legnica: Wrąbel – Bochnak, Kościelny, Grudziński, Kwiecień (63. Stępiński) – Antonik (86. Engvall), Drygas (68. Petrović), Kuczko, Serafin (86. Hajda), Cordoba (86. Podgórski) – Stanclik
ŁKS Łódź: Bobek – Löffelsend (83. Kupczak), Rudol, Crăciun, Książek (46. Jurkiewicz) – Wysokiński (77. Hinokio) – Norlin, Ernst, Szczepański (46. Lewandowski), Krykun (66. Balić) – Piasecki
Żółte kartki: Kwiecień – Löffelsend, Bobek