Brak jakościowych zmienników będzie największym problemem ŁKS-u w nadchodzącym sezonie.
Brak jakościowych zmienników to największy problem z jakim boryka się ŁKS. Zawodnicy wyjściowej jedenastki to dobrze wyszkoleni piłkarze. Gorzej jeżeli któryś z nich dozna kontuzji, albo będzie pauzował za kartki. Wtedy Kibu Vicuña musi sięgnąć po niedoświadczonych juniorów, albo piłkarzy, którzy pewnego poziomu już nie przeskoczą. W obu przypadkach gracz z ławki rezerwowych osłabia drużynę i nie jest w stanie utrzymać wymaganego od niego poziomu.
Zawodnicy z rezerw świetnie poradzili sobie w minionym sezonie i wywalczyli awans do trzeciej ligi. Ci których trener uznał za najbardziej wyróżniających się dostali szansę w pierwszej drużynie. Do tej pory byli to Oskar Koprowski, Mateusz Bąkowicz i Kelechukwu. Na początku tygodnia dołączył do nich skrzydłowy Dariusz Gmosiński.
Koprowski ma być zmiennikiem lewego obrońcy, Adriana Klimczak. Klimczak, zawodnik którego kontuzje nie omijają raczej na pewno nie rozegra wszystkich meczów w sezonie. Alternatywą dla niego jest Koprowski, który ostatnie dwa lata grał jako defensywny pomocnik, albo środkowy obrońca. W meczach sparingowych widać było, że nie do końca rozumie zadania taktyczne jakie stawia przed nim Vicuña. Oprócz problemów z taktyką, Koprowski, przez to że nabrał dużo masy mięśniowej, nie jest wystarczająco szybki. Znacznie lepiej radziłby sobie jako środkowy obrońca, albo defensywy pomocnik.
Bartosza Szeligę zastępować będzie pozyskany rok temu prawy obrońca Mateusz Bąkowicz. Młodzieżowiec zupełnie nie radzi sobie z grą w seniorach podejmuje złe decyzje, daje się ogrywać, traci piłkę w nieprzemyślany sposób. Alternatywą dla niego jest uniwersalny Maciej Wolski, który może grać też na skrzydle i w środku pola. Na każdej pozycji radzi sobie nieźle, ale pewnego poziomu nie przeskoczy.
Kibice ŁKS-u największą nadzieję powinni pokładać w Kelechukwu. Nigeryjczyk ma wszystko żeby zostać gwiazdą pierwszej ligi. Skrzydłowy jest silny, szybki, a przy tym doskonale wyszkolony technicznie i nie pozwala sobie zabrać piłki spod nóg. Jeżeli dostanie szansę w pierwszej drużynie szybko może posadzić na ławce lewoskrzydłowego Javiego Moreno. Kelechukwu jest w wieku młodzieżowca, ale jako zawodnik federacji nigeryjskiej nie spełnia wymogów żeby być za takiego uważany w pierwszej lidze. Szkoda, bo na ten moment ŁKS nie ma żadnego gracza, który jest młodzieżowcem i nie zaniży poziomu.
Kilku piłkarzy ŁKS-u trochę się w Łodzi zasiedziało. Do drużyny nie są w stanie wnieść nic, a często po ich wejściu na boisko poziom drastycznie spada.
Środkowi obrońcy mają jednego zmiennika. Jest nim Jan Sobociński, którego jnowy klub Charlotte wypożyczył na pół roku do Łodzi. Młodzieżowy reprezentant Polski w ŁKS-ie doszedł do ściany. Tylko zmiana otoczenia może sprawić, że zacznie grać lepiej. Kiedy ostatnio zmuszony sytuacją kadrową Ireneusz Mamrot musiał postawić na niego w meczu z Miedzią Legnica, Sobociński popełnił błędy, które kosztowały ŁKS utratę dwóch bramek.
Po pozbyciu się Przemysława Sajdaka, ŁKS ma jednego bardzo drogiego zmiennika w lini pomocy. To Mikkel Rygaard, który dużo mówi o tym, że zacznie grać dobrze, ale ciężko mu zaufać, skoro nawet w sparingu z KKS-em Kalisz zdarzały mu się błędy.
Słabego Maksymiliana Rozwandowicza może zmienić równie słaby Jakub Tosik. Brak defensywnego pomocnika, który potrafi cokolwiek innego niż stanie w miejscu to chyba największa bolączka ŁKS-u. Być może pozyskany w tym oknie transferowym Jan Kuźma będzie tym, na którego kibice łódzkiego klubu czekają, ale należy pamiętać, że jest młodzieżowcem i na pewno zdarzy mu się popełnić jakiś błąd.
Piotr Janczukowicz nie jest już młodzieżowcem, ale ŁKS postanowił dać mu jeszcze szansę. Napastnik nie potrafi odnaleźć się w polu karnym, ma kłopoty z przyjęciem piłki i w meczach jest niewidoczny. Trudno mieć nadzieję, że jeżeli z gry wypadnie Stipe Jurić, w ataku ŁKS-u uda się zachować taką samą jakość.
Niestety jeżeli porównywać pierwszą jedenastkę ŁKS-u do ławki rezerwowych są do siebie podobne jak Ferrari do małego fiata. Nikt nie oczekuje, drugiego Ferrari, ale wypadałoby, żeby dyrektor sportowy zadbał, o bezpiecznie, niezawodne Volvo.