Średnio trzema żółtymi kartkami na mecz karani są piłkarze ŁKS-u. Czy liderzy Fortuna 1 Ligi rzeczywiście grają tak agresywnie?
Czy ŁKS gra tak agresywnie jak wskazują na to kartki? Trudno stwierdzić. Łodzianie nie łamią nóg rywalom, nie są znani z topornego stylu gry. Raczej żaden zawodnik nie truchleje ze strachu, gdy ma przyjechać na al. Unii. Zdecydowanie bardziej, rywale boją się ofensywnego, technicznego gry podopiecznych Kazimierza Moskala.
Czytaj także: Trener ŁKS-u: “Zabrakło odpowiedzialności”
Mimo tego, ełkaesiacy średnio dostają prawie trzy żółte kartki na mecz. Statystykę, mocno podniósł Damian Sylwestrzak. Arbiter spotkania ŁKS-u z Termaliką nie był, delikatnie mówiąc, zbyt łaskawy dla łodzian (więcej o jego błędach pisaliśmy tutaj). Pokazał ełkaesiakom aż pięć żółtych kartek. Przynajmniej jedna z nich była kuriozalna. Nacho Monsalve, został ukarany za to, że poprosił sędziego o analizę VAR, po tym jak obrońca niecieczan zagrał ręką w polu karnym.
ŁKS musi uważać. Trudno stwierdzić, czy na siebie, czy na sędziów, ale przepisy są nieubłagane. W piątkowym meczu z Podbeskidziem nie zagra Artemijus Tutyskinas, który dostał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie. O krok od zawieszenia są Pirulo i Mateusz Kowalczyk. Jeżeli zostaną ukarani jeszcze raz, będą musieli pauzować. To najlepsi zawodnicy ŁKS-u grający w polu, a lider za dwie kolejki gra mecz z Wisłą Kraków, rewelacją rundy wiosennej. Uważać musi również Maciej Dąbrowski, który ma siedem żółtych kartek. Karę zawieszenia odbył już Kamil Dankowski, więc będzie gotowy na mecz z drużyną z Bielska-Białej.