Antonio Dominguez rozwiązał kontrakt z ŁKS-em na początku maja. Zawodnik, jak sam mówił zdecydował się rozwiązać kontrakt z powodu zaległości finansowych.
– Po wszystkich wiadomościach, które były publikowane na mój temat w ciągu ostatnich godzin, chciałbym powiedzieć wszystkim kibicom ŁKS-u, że o moim odejściu zadecydowały względy finansowe. Klub przedstawił swoją wersję i czuję się zobowiązany do przedstawienia swojej perspektywy, abyście mogli zrozumieć, że nigdy moim celem nie było odejście z klubu. Jednak ze względu na wspomnianą sytuację, która nie poprawiała się w ciągu tygodni, nie miałem innego wyboru, jak zakończyć tę relację – pisał hiszpański pomocnik.
Innego zdania byli szefowie klubu z al. Unii, którzy informowali, że Dominguez opuszcza drużynę z powodów rodzinnych. Sprawa skończyła się w piłkarskim sądzie, ale obie strony wypracowały polubowne rozwiązanie.
– W trakcie rozmów z hiszpańskim zawodnikiem cały czas pamiętaliśmy, że przez dwuletni pobyt wielokrotnie dawał radość naszym kibicom. Dlatego też tym bardziej cieszymy się, że w przededniu rozpoczęcia rozgrywek ligowych udało nam się polubownie wyjaśnić wszystkie rozbieżności, które powstały między Antonio a naszym klubem. W negocjacjach uczestniczył główny akcjonariusz klubu i bez jego zaangażowania nie byłoby możliwe osiągnięcie tego oczekiwanego kompromisu – mówił Jarosław Olszowy prezes ŁKS-u.
Czytaj także: ŁKS wydawał najwięcej na pensje
Dominguez gra teraz w GKS-ie Tychy i idzie mu całkiem nieźle, ale według słów jego prawnika, łódzki klub nadal nie rozliczył się z nim z zaległości finansowych.
– Reprezentuję interesy Antonio Domingueza. Jak dobrze wiecie piłkarz rozwiązał kontrakt z klubem z powodu zaległości finansowych. Chociaż pieniądze chcieliśmy odzyskać na drodze sądowej, Antonio ze względu na miłość do klubu i uwielbienie kibiców jakim był otaczany w Łodzi zdecydował się wycofać pozew. Doszliśmy do polubownego porozumienia z ŁKS-em. Łodzianie mieli spłacić nam znacznie mniej niż gdybyśmy wygrali w sądzie (prawdopodobnie chodzi o odszkodowanie przyp. red.), a sposób spłaty miał być dużo bardziej przystępny dla klubu. Po oświadczeniu, które klub wrzucił na swoje social media, tak jak napisano wszyscy byliśmy szczęśliwi, że udało nam się załatwić tę sprawę. Niestety na ten moment ŁKS nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec mojego klienta. Próbujemy kontaktować się z szefami drużyny z al. Unii, ale telefony i maile milczą. Chcemy dojść do porozumienia zanim z powodu braku szacunku i naruszenia zasad znowu będziemy musieli otworzyć przewód sądowy w FIFA. Kibice i drużyna ŁKS-u nadal są dla nas ważni. Miejmy nadzieję, że wszystko zostanie rozwiązane polubownie , a ŁKS wróci na miejsce, na które zasługuje – napisał do nas prawnik Domingueza.
To nie pierwszy raz kiedy były piłkarz ŁKS-u zarzuca szefom klubu, że zrywają z nim kontakt. Podobnie było z Mikkelem Rygaardem, który w mediach mówił, że nie mógł porozumieć się z żadną z osób odpowiedzialną za działanie spółki.
Czytaj także: Czy ŁKS wyjdzie na finansową prostą?
Po otrzymaniu odpowiedzi od szefów ŁKS-u niezwłocznie ją opublikujemy.