ŁKS Łódź kapitalnie odpowiedział na porażkę z Wisłą Kraków. Wydawało się, że łodzianie mogą być przybici po blamażu w Krakowie i porażce 0:5. Nic bardziej mylnego. Podopieczni Szymona Grabowskiego rozgromili Polonię Bytom 5:0 i w pełni zrehabilitowali się za to, co działo się przed tygodniem.
ŁKS przystępował do meczu Polonią po porażce z Wisłą Kraków aż 0:5. Okazja do rehabilitacji nadarzyła się przy okazji starcia z beniaminkiem Betclic 1. Ligi, który dobrze jednak wszedł w ten sezon. Polonia po dwóch kolejkach zajmowała pozycję wicelidera z kompletem punktów, czterema golami strzelonymi i z zerem po stronie strat.
ŁKS dodatkowo miał problem w postaci kontuzji Michała Mokrzyckiego. Jedna z kluczowych postaci całego zespołu będzie niedostępna przez kilka tygodni. W linii pomocy obok Mateusza Kupczaka w pierwszym składzie zobaczyliśmy natomiast Sebastian Ernsta i Kōkiego Hinokio. Na ławce usiadł Miłosz Szczepański. Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce znalazł się również Antoni Młynarczyk.
CZYTAJ TAKŻE: Kolejny krok w stronę odbudowy wielkiego ŁKS-u. Wraca utytułowana sekcja!
W pierwszej części piłkarze raz nie rozpieszczali. Nie oglądaliśmy zbyt wiele sytuacji podbramkowych, ale byliśmy świadkami jednego gola. Zdobył go Serhii Krykun, który w 42. minucie chyba dośrodkowywał, ale wyszedł z tego tzw. centrostrzał, który zaskoczył bramkarza Polonii i wpadł mu za kołnierz. Chwilę później szybką kontrę wyprowadził Jasper Löffelsend, ale podania Niemca na gola nie zamienił Antoni Młynarczyk.
ŁKS prowadził zatem do przerwy 1:0, będąc pierwszym zespołem w tym sezonie, który zdołał złamać defensywę zespołu z Bytomia. Pierwsze trafienie w biało-czerwono-białych barwach zanotował natomiast Serhij Krykun. Powodem do zmartwień dla Szymona Grabowskiego może być natomiast kontuzja kapitana drużyny Piotra Głowackiego, którego w 19. minucie zmienił Mateusz Książek.
ŁKS nie popełnił błędu z meczu ze Zniczem i tym razem od pierwszej minuty drugiej połowy był drużyną aktywniejszą i bardziej zdeterminowaną do strzelania kolejnych goli. Efekt przyniosło to już w w 56. minucie, gdy Krykun świetnym podaniem do gola dołożył asystę. Do siatki, po raz pierwszy w barwach ŁKS-u, trafił Kōki Hinokio.
W kolejnych minutach Polonia przejąła inicjatywę i częściej utrzymywała się przy piłce. Niezbyt dobrze wyglądał Sebastian Ernst, który łatwo tracił piłkę i raz sprokurował rzut wolny w niebezpiecznym miejscu. Trener Grabowski to widział i zastąpił Niemca Mateuszem Wysokińskim. Ten w jednej z pierwszych akcji popisał się pięknym podaniem do Fabiana Piaseckiego. Napastnik ŁKS-u wyszedł sam na sam z Holewińskim i ładną podcinką podwyższył prowadzenie gospodarzy. Chwilę później ten sam zawodnik potężnym i przepięknym uderzeniem z dystansu zdobył swojego drugiego gola.
Na tym jednak strzelanie bramek się nie zakończyło. W 86. minucie do siatki trafił ten, po którym niewielu się tego już spodziewało. Husein Balić, który kilka tygodni został wystawiony na listę transferową, dostał szansę od Szymona Grabowskiego i odpłacił się za zaufanie golem. Ogromny wkład miał w to jednak Mateusz Lewandowski, który popisał się dobrym przyspieszeniem i panowaniem nad piłką. To właśnie strzał Lewandowskiego dobijał Balić, ustalając wynik meczu.
ŁKS Łódź 5:0 Polonia Bytom
1:0 – Serhij Krykun 42′
2:0 – Kōki Hinokio 56′
3:0 – Fabian Piasecki 69′
4:0 – Fabian Piasecki 73′
5:0 – Husein Balić 86′
ŁKS: Bobek – Löffelsend, Rudol, Craciun, Głowacki (Książek 19′), Młynarczyk (Balić 67′), Hinokio (Szczepański 82′), Kupczak, Ernst (Wysokiński 67′), Krykun, Piasecki (Lewandowski 82′)
Polonia: Holewiński – Szymusik (Espinach 64′), Krzyżak, Azatsky, Andrzejczak, Gajda, Łabojko, Sarmiento (Michalski 54′), Wołkowicz (Zieliński 64), Wojtyra, Apolinarski (Arak 54′)
CZYTAJ TAKŻE: Czy Jewhen Radionow będzie pracował kiedyś w ŁKS? “Wymagania tutaj są duże”