Jak na tle innych rewelacji jesieni wypada ŁKS?
ŁKS ma szansę zmazać plamę, jaką dał w sezonie 2020/2021. Łodzianie, po 18. kolejkach mieli tylko dwa punkty mniej niż teraz. Mało który kibic i ekspert zajmujący się zapleczem ekstraklasy wątpił, że łodzianie wywalczą awans. Od początku ŁKS był murowanym faworytem do promocji. Przede wszystkim dlatego, że udało się utrzymać występującą w ekstraklasie kadrę. Ponadto zimą dokonano wzmocnień, które na papierze wyglądały świetnie. Do zespołu dołączył Mikkel Rygaard, Ricardinho, Adam Marciniak i wyróżniający się w drugiej lidze Piotr Janczukowicz, młodzieżowiec. Awansu nie było, ŁKS popadł w kłopoty finansowe, z których do końca jeszcze się nie wygrzebał, chociaż jest na dobrej drodze, bo klub ma przejąć Philip Platek, amerykański milioner. W tym roku, mimo że w ŁKS-ie nikt nie szarżuje z transferami, łodzianie rok zakończyli na pierwszym miejscu. To zasługa Kazimierza Moskala, trenera i Janusza Dziedzica, dyrektora sportowego, którzy zbudowali kolektyw i dbają o atmosferę w zespole. Chociaż awansem rozegraną jedną kolejkę rundy rewanżowej, to nie ma żadnej różnicy, bo przed nią ŁKS również był liderem. Miał 34 punkty, czyli o punkt mniej niż w 2020 roku. A jak radziły sobie inne rewelacje jesieni?
Czytaj także: Prezes ŁKS-u podsumowuje rok.
Sezon, w którym ŁKS wycofał się z rozgrywek miał swoją dramaturgię również w czubie tabeli. Po jesieni prowadziły Flota Świnoujście i Termalica. Wydawało się, że drużynie z północy Polski nic nie zagrozi, bo miała aż 40 punktów i wyprzedzała niecieczan, aż o pięć oczek. Awansował Zawisza Bydgoszcz i Cracovia, które zajmowały trzecie i czwarte miejsce.
GKS Katowice w tym zestawieniu pojawi się jeszcze kilka razy. Po raz pierwszy zmarnował szansę w sezonie 2013/2014. Po połowie sezonu miał 31 punktów, wyprzedał GKS Bełchatów, który ostatecznie awansował, o dwa oczka, a rozgrywki skończył na ósmym miejscu. Z bełchatowianami promocję do ekstraklasy uzyskał Górnik Łęczna, który po jesieni był liderem .
Zagłębie Lubin wygrało ligę zdobywając aż 77 punktów. Jesienią było dopiero na czwartym miejscu. W tabeli prowadziły Termalica i Wisła Płock. Chociaż zespół z Niecieczy awansował to płocczanom zabrakło pięć punktów. To były niezwykle mocne rozgrywki, bo 69 punktów nie wystarczyło do awansu.
Czytaj także: Widzew ma awans, ŁKS nowy stadion.
Ostatni sezon, w którym rozgrywki na zapleczu ekstraklasy nie miały sponsora tytularnego. Po jesieni prowadziły Wisła Płock i Arka Gdynia, i te zespoły awansowały. Chociaż w 2015 roku różnica nie była tak duża, bo trzecie Zagłębie Sosnowiec do gdynian traciło tylko dwa punkty, to na koniec sezonu do drugie miejsca brakowało im aż 11 oczek.
Chojniczanka znowu lideruje, ma 34 punkty. Drugi GKS Katowice 32 i wyprzedza trzecie Zagłębie Sosnowiec o trzy oczka. Awansuje Sandecja, która po jesieni była na czwartym miejscu i Górnik Zabrze, który w tabeli był dopiero ósmy!
Po jesieni 2017 roku, w Nice 1 Lidze prowadziła Chojniczanka, która miała 31 punktów. Druga Miedź miała 30 oczek, tyle samo co trzecia Odra Opole. Zagłębie Sosnowiec z 23. punktami zajmowało dziesiąte miejsce. Ligę wygrała Miedź, a sosnowiczanie zajęli drugie miejsce, wyprzedzając Chojniczankę o dwa punkty. Odra rozgrywki zakończyła na jedenastej lokacie.
W sezonie, w którym ŁKS awansował, po jesieni miał 31 punktów i zajmował drugie miejsce w tabeli. Wcześniej, ełkaesiacy obawiali się Sandecji Nowy Sącz i Stali Mielec, którym w pewnym momencie odjechali na tyle, że do końca sezonu nie musieli oglądać się na plecy rywali. Awansował również Raków, który po jesieni miał 36 punktów.
W roku, w którym ŁKS wrócił do ekstraklasy, na zapleczu trwała zacięta walka. Po jesieni pierwsza była Warta Poznań, która miała 34 punktów, tyle samo co Podbeskidzie i łodzianie w obecnych rozgrywkach. Kolejne dwa zespoły zgromadziły po 32 punkty. To Radomiak i Stal Mielec. Awansowały Warta, Podbeskidzie i Stal, chociaż drużyna z Poznania wygrała baraże, a w lidze pierwsze miejsce zajęła Stal.
To najciekawszy przypadek w zestawieniu, bo ŁKS i Górnik Łęczna na półmetku rozgrywek walczyły o drugie miejsce, a oba zespoły skończyły poza podium i zagrały ze sobą w finale barażów. Wiosną, w doskonałej formie był Radomiak, który zaczynając z 31 punktami wygrał ligę.
Kibice ŁKS-u i Widzewa zapewne pamiętają, jak w poprzednim sezonie Miedź wyznaczała prędkość ligi. Drużyna Wojciecha Łobodzińskiego była nie do zatrzymania. To zasługa piłkarzy, których do Legnicy sprowadzono. Maxime Dominguez i Jon Aurtenetxe umiejętnościami przerastali drugi poziom rozgrywkowy w Polsce. Legniczanie po świetnej jesieni mieli równie dobrą wiosnę i awansowali do ekstraklasy. Co ciekawe, chociaż w rundzie rewanżowej Widzewowi nie szło tak dobrze jak jesienią, to po 18. kolejce miał 35 punktów i był na miejscu premiującym bezpośredni awans do ekstraklasy, który jak wiemy wywalczył.
Czytaj także: ŁKS nie poszedł drogą Wisły i dostał drugą szansę.
Tak naprawdę, to tylko statystyka. Sezon jest nierówny sezonowi. Dawniej nie było meczów barażowych i liga była mniejsza. Jeżeli doszukiwać się analogii, ełkaesiakom najbliżej do… nich samych w sezonie 2018/2019. Ten sam trener, dobra atmosfera, skład złożony z ambitnych zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Różnica jest taka, że teraz ŁKS ma lepszych piłkarzy, bo większość z nich zagrała na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Chociaż na al. Unii przez wszystkie przypadki odmienianie jest słowo pokora, trudno nie wierzyć, że po trzech nieudanych latach, to będzie ten sezon, w którym ŁKS wróci do ekstraklasy.