
ŁKS Łódź zagrał słabe spotkanie przeciwko GKS-owi Katowice w 1/16 finału STS Pucharu Polski. Łodzianie długimi fragmentami dawali swoim rywalom zbyt dużo miejsca, a to bez problemu wykorzystywał zespół z PKO Ekstraklasy. Zawodnicy ŁKS-u mieli też duży, zbyt duży udział przy obu trafieniach przeciwnika.
Nie tak ten wieczór wyobrażał sobie Szymon Grabowski. Trener ŁKS-u chciał, aby jego podopieczni stanęli na wysokości zadania i wyeliminowali GKS Katowice. Niestety zamiast tego łodzianie w zasadzie podarowali przeciwnikom dwie bramki. Tak naprawdę ŁKS obudził się dopiero w 84. minucie po samobójczym trafieniu GKS-u. Od tamtej pory gospodarze naciskali rywala z ekstraklasy, ale nie zdołali już umieścić piłki w siatce, chociaż gospodarze wypracowali sobie znakomitą okazję strzelecką w ostatniej akcji tego spotkania.
– Zakończyliśmy swój udział w pucharze Polski. Mieliśmy nadzieję, że uda się pokonać ekstraklasowego przeciwnika. Tak się nie stało i musimy skupić się teraz już tylko na meczach ligowych – zaczął wyraźnie przygnębiony Szymon Grabowski – Mecz był ostrożny i bezpieczny, ale na plus dla nas, jeśli chodzi o to, co chcieliśmy robić. Do bramek przeciwnika doprowadziły nasze bardzo proste błędy. Przeciwnik miał jeszcze inne sytuacje, ale na wysokości zadania stawali nasz bramkarz i obrońcy. W drugiej połowie do końca byliśmy w grze. Nadzieję straciliśmy dopiero po ostatniej akcji tego meczu. Chcę podziękować zawodnikom za to, że walczyli do końca – dodał.
Długimi fragmentami w tym meczu ŁKS Łódź nie radził sobie z atakami GKS-u, który zbyt łatwo potrafił przedostawać się pod bramkę Łukasza Jakubowskiego i m.in. jego znakomita postawa między słupkami sprawiła, że ŁKS nie przegrał wyżej.
– GKS momentami spychał nas do defensywy. Wiemy jaki potencjał ma ten zespół w środku i na wahadłach. My staraliśmy się zamknąć ten środek i to miało powodować nasze ustawienie. Momentami ustawialiśmy się jednak zbyt nisko, przez co przeciwnik miał zbyt dużo miejsca do kreowania sytuacji. Ubolewamy na pewno nad tym, że w tak dużym stopniu pomogliśmy rywalom zdobyć te dwie bramki. Musimy pracować nad tym, żeby w przyszłości się to nie powtarzało – powiedział trener ŁKS-u Łódź.
W ofensywie ŁKS także nie wyglądał zbyt dobrze. Gol był efektem błędu Artura Jędrycha, który trafił do własnej siatki. Trzeba jednak oddać ŁKS-owi, że potrafił zagrażać bramce Rafała Strączka. Zawodnicy ŁKS-u podejmowali jednak często złe decyzje w polu karnym.
– Nasi napastnicy otrzymywali zbyt mało piłek w polu karnym. Zbyt często też podejmowaliśmy złe decyzje w szesnastce przeciwnika. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, że nie wyglądaliśmy w ofensywie tak, jak mogliśmy wyglądać. Gdybyśmy mieli więcej takich momentów, jak w końcówce, to GKS miałby dużo więcej problemów – mówił trener Grabowski.