Piłkarze ŁKS-u przegrali z Jagiellonią Białystok aż 0:6 w 26 kolejce PKO BP Ekstraklasy. To najwyższa porażka beniaminka w tym sezonie. Ta klęska może jednak dać łodzianom pewien pozytywny aspekt.
ŁKS od sierpnia 2023 roku do lutego 2024 pikował coraz bardziej w dół. W tym czasie dwukrotnie przegrał w derbach Łodzi, został zmieciony przez Górnika Zabrze wynikiem 0:5 czy zaliczył serię osiemnastu ligowych kolejek bez wygranej. Oczywiście, w niektórych spotkaniach łodzianom zabrakło szczęścia, ale po 22. kolejce nie można było powiedzieć, że ostatnia w lidze pozycja ŁKS-u i dwanaście punktów straty do bezpiecznego miejsca są niezasłużone. Po dwóch porażkach z Pogonią Szczecin i Stalą Mielec nowego trenera, Marcina Matysiaka, chyba i kibice, i sami piłkarze byli już pogodzeni z relegacją do niższej klasy rozgrywkowej. Najlepiej nastroje wokół klubu odzwierciedlała frekwencja na meczu z Puszczą Niepołomice (ok. 6500 kibiców, trzecia najniższa frekwencja w tym sezonie na stadionie Króla). Nie przeszkodziło to jednak Matysiakowi – za co mu chwała – rozpalić promyka nadziei w kontekście walki ŁKS-u o utrzymanie w ekstraklasie. Ełkaesiacy wygrali z ww. Puszczą, później pokonali też rozpędzoną Wartę Poznań i zremisowali z Rakowem Częstochowa, tracąc gola w ostatniej minucie meczu. Te wyniki przywróciły nadzieję na szczęśliwy finisz aktualnych rozgrywek w wykonaniu ŁKS-u.
Promyk nadziei rozpalony przez Matysiaka został jednak tylko krótkim, nie trwającym nawet miesiąca promykiem. Nie przemienił się w płomień. Udowodnił to mecz z Jagiellonią, która rozbiła na własnym stadionie ŁKS. Lider ekstraklasy brutalnie obnażył wszystkie słabości beniaminka. Do momentu czerwonej kartki dla Adriena Louveau w 33. minucie goście wyglądali jeszcze całkiem nieźle. Potem jednak, a w szczególności w drugiej połowie, wszystko posypało się w grze łodzian. Jagiellonia zdominowała ŁKS, który przez całą drugą odsłonę tylko się rozpaczliwie bronił. Potwierdza to również posiadanie piłki – gracze “Jagi” w drugiej odsłonie utrzymywali się przy piłce przez 68 proc. czasu gry, ŁKS tylko przez 32 proc. Niemniej można było się tego spodziewać.
Pierwszym ostrzeżeniem był już skład wystawiony przez Matysiaka i plaga kontuzji, która nie pozwoliła aż sześciu piłkarzom Łódzkiego Klubu Sportowego wystąpić w tym spotkaniu. Raczej mało kto myślał, że Piotr Głowacki, Engjell Hoti czy Bartosz Szeliga zatrzymają piłkarzy lidera ekstraklasy, który strzela najwięcej bramek od czasów legendarnej Wisły Kraków Bogusława Cupiała. No i jak wspomniałem – tak się nie stało. Na stadionie w Białymstoku było widać ogromną różnicę klas pomiędzy drużyną, która zmierza po mistrzostwo Polski, a zespołem, który nieuchronnie zmierza w kierunku relegacji z najwyższej klasy rozgrywkowej. Paradoksalnie jednak, ten mecz może dać ŁKS-owi coś pozytywnego. Coś, co może okazać się rzeczą nieocenioną w nadchodzących miesiącach.
Chodzi o dobitne uświadomienie sobie, w jakim punkcie znajduje się i na czym powinien skupić się w najbliższym czasie ŁKS. Jeśli któremukolwiek z działaczy Łódzkiego Klubu Sportowego w ostatnich tygodniach przemknęła myśl typu “a może jednak utrzymamy się w ekstraklasie”, “a może jednak nie będzie trzeba budować kadry zespołu na pierwszą ligę” i “a może jednak wcale nie odstajemy od tej ekstraklasy”, to mecz z Jagiellonią ostatecznie te tezy zweryfikował negatywnie. Sam łapałem się na tym (duża część kibiców i osób z ŁKS-u pewnie również), że przed dużą częścią spotkań łodzian myślałem “tak, sytuacja ŁKS-u w tabeli jest słaba, ale jeśli wygra spotkanie z rywalem X, to jeszcze powalczy o utrzymanie”. Tak było przed meczami z Górnikiem, Ruchem Chorzów, Koroną Kielce, Widzewem Łódź czy z Jagiellonią właśnie. I żadnego z tych spotkań łodzianie nie wygrali. Czas więc sobie w końcu powiedzieć, że ŁKS na 99,9 proc. nie utrzyma się w ekstraklasie.
Działacze ŁKS-u również powinni być tego świadomi. A to, jakie i jak szybko zostaną podjęte decyzje w pionie sportowym Łódzkiego Klubu Sportowego w nadchodzących tygodniach, może się okazać kluczowe po spadku z ekstraklasy. Czy powinna zostać przedłużona z Januszem Dziedzicem, jacy piłkarze mogą stanowić o sile ŁKS-u w pierwszej lidze i czy to Marcinowi Matysiakowi powinno dać się możliwość powrotu z ŁKS-em do ekstraklasy – to kluczowe pytania, na które powinni sobie odpowiedzieć działacze dwukrotnego mistrza Polski w najbliższym czasie.
A pierwsza liga w ostatnich latach z roku na rok staje się coraz trudniejsza i coraz bardziej konkurencyjna. Pokazuje to chociażby przypadek Wisły Kraków, która drugi sezon z rzędu ma w niej problemy (ostatnio przegrała 2:3 z Chrobrym Głogów). I jeśli ŁKS nie chce w niej spędzić znowu co najmniej trzech lat, to musi w nadchodzących miesiącach podjąć dobre, szybkie i trafione decyzje. Kibice drugiego tak słabego sezonu jak ten aktualny, mogą po prostu nie wybaczyć. A ich zaufanie i tak w ostatnich miesiącach zostało już po raz kolejny bardzo nadszarpnięte.
2 Comments
zwal sobie z tej okazji widzewski autorku
Co tam, szmato z kał-esu? Zwalić to możecie się wy, ligę niżej, reprezentacja biedy umysłowej i piłkarskiej. Won, kmioty.