Niedzielnym meczem z Gwardią zespół z al. Unii zakończy tegoroczne zmagania ligowe. Łodzianie zimową przerwę w rozgrywkach mogą spędzić na pozycji wicelidera drugiej ligi. Żeby tak się stało, muszą w Koszalinie wygrać. Początek spotkania o godzinie 13.
W sobotę odbyły się dwa mecze z udziałem zespołów czołówki. Niespodzianek nie było. GKS Jastrzębie, jak na lidera przystało, wysoko pokonał u siebie Gryf Wejherowo (3:0). Warta wygrała natomiast z Legionovią (2:0), dzięki czemu awansowała na drugie miejsce w tabeli. Klub z Poznania traci do pierwszego miejsca 7 punktów. W niedzielę ŁKS stanie przed szansą powrotu na pozycję wicelidera. Równie dobrze może spaść na czwarte miejsce, jeśli w Koszalinie przegra, a Radomiak pokona Siarkę Tarnobrzeg.
Łodzianie przystąpią do meczu osłabieni brakiem pauzującego za kartki Kamila Juraszka. Jego miejsce na środku defensywy zajmie Lukas Bielak. Słowacki piłkarz, po raz drugi w tym sezonie, rozpocznie spotkanie od pierwszej minuty. W Koszalinie zanosi się również na inną zmianę, dość niespodziewaną.
W ostatnich pięciu spotkaniach trenerzy ŁKS stawiali na parę napastników: Jewhen Radionow – Łukasz Zagdański. Wszystko wskazuje jednak na to, że w wyjściowym składzie na Gwardię znajdzie się tylko ten drugi. Ukraiński napastnik ma usiąść na ławce rezerwowych. Taki wariant jest przez szkoleniowców rozważany. Radionow nie strzelił gola od 10. kolejki. Na dodatek był zamieszany w utratę drugiej bramki w meczu z ROW Rybnik (2:2). W momencie gdy gospodarze wykonywali rzut z autu, zamiast wrócić w swoje pole karne, dyskutował z arbitrem. Jeśli tak się rzeczywiście stanie, będzie to trzeci mecz w tym sezonie, którego napastnik nie rozpocznie od pierwszego gwizdka arbitra.
Fot. Cyfrasport