To było bardzo ważne spotkanie w kontekście walki o awans. W piątek Stal Mielec przegrała na wyjeździe z GKS Jastrzębie 0:1. Gdyby ŁKS wygrał z GKS przewaga nad trzecią drużyną ponownie wynosiłaby siedem punktów. Łodzianie nie zmarnowali okazji. Po widowiskowym spotkaniu pokonali gospodarzy 2:0.
W porównaniu z przegranym meczem z Puszczą Niepołomice (0:1) trener Kazimierz Moskal dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie. Dwie z nich były wymuszone absencjami za żółte kartki Maksymiliana Rozwandowicza i Bartłomieja Kalinkowskiego. W ich miejsce zagrali Kamil Juraszek i Wojciech Łuczak. Szkoleniowiec w ataku postawił tym razem na Łukasza Sekulskiego, który zastąpił Rafała Kujawę.
ŁKS rozpoczął spotkanie spokojnie. To gospodarze byli bardziej aktywni, zwłaszcza Artur Siemaszko. Obrońcy mieli z napastnikiem GKS sporo problemów, ale znakomicie wspomagał ich Łukasz Piątek. Łodzianie nie szarżowali, a i tak objęli prowadzenie. W 7. minucie Konrad Jałocha otrzymał podanie od Łukasza Bogusławskiego. Bramkarz zamiast wybić piłkę, wdał się w drybling z Patrykiem Bryłą. Pomocnik zabrał mu futbolówkę i skierował do siatki. Gol z niczego. Nie była to jedyna pomyłka. Wpadkę zaliczyła także osoba prowadząca Twittera GKS.
Po zdobyciu bramki ŁKS przejął inicjatywę. Tyszanie mieli problemy z opuszczeniem swojej połowy. Goście w tym okresie nie stworzyli jednak żadnej groźnej sytuacji, oddając jeden niecelny strzał z dystansu – Jan Grzesik. W 15. minucie, po faulu Wojciecha Łuczaka, GKS wykonywał rzut wolny. Dośrodkowanie trafiło na głowę Bogusławskiego, którego strzał poszybował nad poprzeczką. Trzy minuty później gospodarze ponownie znaleźli się w polu karnym ŁKS. Po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka Mateusz Piątkowski strzelał z około ósmego metra, stojąc na wprost bramki. Napastnik za bardzo się odchylił i Michał Kołba nie musiał nawet interweniować.
GKS przycisnął. Gospodarze mieli kolejną okazję. Po dwójkowej akcji Piątkowskiego z Grzeszczykiem i dośrodkowaniu tego ŁKS pogubił się w defensywie. Na szczęście żaden tyszan nie był w stanie wykorzystać błędu Jana Sobocińskiego i niepewną interwencję Kołby. Próbował Piątkowski, ale uprzedził go Juraszek, wybijając piłkę. Łodzianie w 29. minucie przeprowadzili szybką kontrę, po której Sekulski pokonał Jałochę. Sędzia linowy dopatrzył się jednak pozycji spalonej napastnika. Kilkanaście sekund później z prawej strony boiska w pole karne wbiegł Lukas Bielak. Wszyscy spodziewali się podania do Sekulskiego, ale pomocnik strzałem w krótki róg próbował zaskoczyć Jałochę. Bramkarz zdołał musnąć piłkę, dzięki czemu ta trafiła w słupek.
Łodzianie uporządkowali grę w defensywie, zaczęli grać pressingiem, z którym nie potrafili sobie poradzić piłkarze GKS. ŁKS kontrolował wydarzenia na murawie. W 37. Sekulski miał świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. Uderzył mało precyzyjnie, wprost w Jałochę. W 39. minucie Sekulski ponownie źle się zachował. Zbyt długo zwlekał ze strzałem, ułatwiając interwencję bramkarzowi gospodarzy. Odbita piłka trafiła pod nogi Grzesika. Obrońca uderzył bardzo mocno, ale ponownie Jałocha zdołał odbić piłkę. Trzecia dobitka – Bryły, była niecelna. Chwilę później kolejna akcja łódzkiej drużyny. Bryła zamiast podawać do któregoś z partnerów z zespołu zdecydował się na uderzenie, które zostało zablokowane. W końcówce pierwszej połowie obie drużyny nie zawracały sobie głowy defensywą. Akcje przenosiły się spod jednego pola karnego pod drugie. Dzięki temu w Tychach kibice oglądali ciekawe widowisko.
Po przerwie tempo gry wciąż było wysokie. W 54. minucie po świetnym zagraniu Daniego Ramireza czubkiem buta sięgnął piłkę Grzesik, Jałocha nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później bramkarz obronił uderzenie z rzutu wolnego Ramireza. Jałocha nie dał się również pokonać Bielakowi i Wojciechowi Łuczakowi. Jałocha po błędzie w siódmej minucie później spisywał się fantastycznie. W tym czasie gospodarze mieli jedną okazję. Kołba obronił strzał Mateusza Abramowicza.
Łodzianie rozgrywali piłkę, a gospodarze za nią biegali. Kilka sztuczek technicznych zademonstrował Ramirez, który dużo lepiej spisywał się niż w poprzednim spotkaniu z Puszczą. ŁKS kontrolował wydarzenia na boisku i gdyby nie Jałocha, mógł prowadzić kilkoma golami. Sam mógł jednak stracić bramkę w 73. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne piłka trafiła w Grzeszczyka i przeleciała tuż obok prawego słupka. W 81. minucie uderzał Łuczak – po świetnym zagraniu Ramireza, Jałocha obronił, a dobitka wylądowała na poprzeczce. Minutę później Hiszpan wziął sprawy we własne ręce. Minął dwóch zawodników GKS i nie dał żadnych szans bramkarzowi gospodarzy na skuteczną interwencję. Fantastyczna akcja Ramireza.
ŁKS wygrał zasłużenie, będąc dojrzalszym, lepiej poukładanym zespołem. Łodzianie ponownie mają siedem punktów przewagi nas Stalą. Grając na takim poziomie jak w Tychach, tej przewagi nie powinni roztrwonić.
GKS Tychy – ŁKS Łódź 0:2 (0:1)
Bramka:
Bryła 7., Ramirez 82.
ŁKS: Kołba – Grzesik, Sobociński, Juraszek, Klimczak – Bryła (76. Wolski), Piątek, Bielak, Łuczak (90. Pyrdoł), Ramirez – Sekulski (68. Kujawa).
Fot. Cyfrasport