ŁKS w przeciętnym stylu rozpoczął nowy rok. Dwukrotny mistrz Polski tylko zremisował w sparingu z FK Andijon, dziewiątym zespołem ostatniego sezonu uzbeckiej ekstraklasy, który w zeszłym roku świętował zdobycie krajowego pucharu.
ŁKS od początku grał agresywnie i wysoko podchodził do przeciwnika. Czasami przynosiło to efekty, ale generalnie Uzbecy nie mieli większych problemów z tym, żeby spod tego pressingu wychodzić. “Rycerze Wiosny” w całej pierwszej połowie mieli problemy z dochodzeniem do lepszych okazji i atak pozycyjny wyglądał tak, jak zazwyczaj jesienią, czyli bardzo przeciętnie. Przykładem bezradności podopiecznych trenera Jakuba Dziółki była sytuacja z 25. minuty, gdy Piotr Głowacki nie miał komu podać piłki z autu. Ostatecznie zagrał do Mateusza Kupczaka, który stracił futbolówkę pod polem karnym ŁKS-u i można założyć, że lepszy przeciwnik w takiej sytuacji oddałby co najmniej celny strzał.
Kapitalną okazję do objęcia prowadzenia ełkaesiacy mieli w 27. minucie. Maksymilian Sitek odebrał piłkę na własnej połowie rywalowi, przebiegł z nią przy nodze kilkanaście metrów i zagrał na pole karne do Andreu Arasy. Hiszpan miał przed sobą tylko bramkarza, ale jego uderzenie przeleciało obok prawego słupka. Nie ma dwóch zdań – to powinna być bramka dla ŁKS-u.
Potem na boisku panowała głównie niedokładność i proste straty. Oczywiście słabą postawę ŁKS-u można tłumaczyć ciężkim obozem przygotowawczym, tym, że duża część sparingów wygląda w taki sposób itd., ale mimo wszystko trudno było dostrzec jakiś plan w grze ŁKS-u. Jeśli już ełkaesiacy decydowali się na jakieś uderzenia, to zazwyczaj były one blokowane przez rywali, co tylko potwierdzało to, że ŁKS nie wiedział, jak zaskoczyć przeciwnika. Pierwsza odsłona starcia zakończyła się sprawiedliwym bezbramkowym remisem.
W drugiej połowie w biało-czerwono-białych zadebiutowała czwórka nowych zawodników – Koki Hinokio, Gustaf Norlin, Sebastian Rudol i Kacper Terlecki. Warto dodać, że po zejściu Kamila Dankowskiego na pozycji prawego obrońcy musiał grać nominalny środkowy pomocnik Mateusz Wysokiński, co pokazuje, że wciąż ŁKS potrzebuje wzmocnień na prawej stronie defensywy.
W drugiej połowie w biało-czerwono-białych zadebiutowała czwórka nowych zawodników – Koki Hinokio, Gustaf Norlin, Sebastian Rudol i Kacper Terlecki. Warto dodać, że po zejściu Kamila Dankowskiego na pozycji prawego obrońcy musiał grać nominalny środkowy pomocnik Mateusz Wysokiński, co pokazuje, że wciąż ŁKS potrzebuje wzmocnień na prawej stronie defensywy.
CZYTAJ TAKŻE: Sebastian Rudol w ŁKS-ie. “Rycerze Wiosny” mają nowego szefa obrony?
Już po dziesięciu minutach drugiej odsłony zakończył się występ Hinokio, który miał problem z nogą. Łodzianie nie chcieli ryzykować i zdecydowali się na zdjęcie Japończyka.
Najlepiej grę ŁKS-u podsumowała sytuacja z 71. minuty. Kupczak przyjął piłkę i… przerzucił ją w kierunku bramki łodzian Do kuriozalnego samobója nie doszło wyłącznie dzięki bramkarzowi Aleksandrowi Bobkowi, który zdążył wybić futbolówkę tuż sprzed linii bramkowej.
CZYTAJ TAKŻE: ŁKS rozpoczął sprzedaż karnetów. Będzie lepiej niż jesienią?
W ostatnim kwadransie spotkania ŁKS miał dwie najlepsze okazje do strzelenia gola. Najpierw pomylił się jednak Gustaf Norlin, a na trzy minuty przed końcem meczu do bramki przeciwnika nie trafił Stefan Feiertag. W związku z powyższym pierwszy zimowy sparing dwukrotnego mistrza Polski zakończył się remisem 0:0. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że treningi w okresie przygotowawczym zawsze są dla piłkarzy najcięższe, co odbija się na tym, jak wyglądają w meczach, to i tak można było oczekiwać od “Rycerzy Wiosny”. A ich gra wyglądała bardzo podobnie jak w końcówce zeszłego roku, czyli sporo chaosu, spore problemy z dochodzeniem do korzystnych sytuacji pod bramką przeciwnika i mało jakości piłkarskiej. Kibicom pozostaje liczyć, że w kolejnych sparingach ich ulubieńcy zaprezentują się lepiej. Bo z taką grę ciężko myśleć o wejściu do baraży o ekstraklasę.
ŁKS Łódź 0:0 FK Andijon
ŁKS: Bobek – Głowacki (Książek 74′), Wiech (Fałowski 74′), Guelen (Rudol 46′), Dankowski (Wysokiński 46′) – Kupczak (Hinokio 46′, Kupczak 56′), Mokrzycki (Wzięch 74′), Iwańczyk (Terlecki 46′) – Zając (Norlin 46′), Arasa (Feiertag 46′), Sitek (Zając 74′)