Tak słabo w ofensywie ŁKS-u nie było od dawna. Czy da się to jeszcze naprawić?
W sezonie 2021/2022 strzelecki dorobek piłkarzy ŁKS-u jest po prostu żałosny. Trudno znaleźć inne słowa patrząc w tabelę. Od kandydata do awansu i jednej z najdroższych drużyn w lidze, więcej bramek strzeliły takie tuzy futbolu jak Puszcza Niepołomice, Stomil Olsztyn, Zagłębie Sosnowiec, czy GKS Katowice. Gdyby zamiast punktów, liczyły się bramki, ŁKS zajmowałby 14. miejsce i miał tylko gola przewagi nad strefą spadkową. Dla porównania, na tym samym etapie sezonu, w poprzedniej kampanii, łodzianie mieli równo 40 goli, a po drodze przydarzyła im się seria trzech meczów bez strzelonej bramki.
Teoretycznie powinno być lepiej niż w poprzednim sezonie, bo przecież łódzką ofensywę wzmocnili Stipe Jurić i Javi Moreno. Chorwat wystąpił w 15. meczach i strzelił dwa gole, Hiszpan wziął udział w 19. spotkaniach i do tej pory zaliczył tylko jedną asystę.
Jakby tego było mało, tylko w dwóch meczach ełkaesiacy byli w stanie strzelić trzy bramki. To spotkania ze Skrą Częstochowa i Stomilem Olsztyn. Za to aż w ośmiu spotkaniach piłkarze z al. Unii nie zdobyli ani jednego gola.
Statystyki indywidualne piłkarzy ŁKS-u to ponure zderzenie słów ludzi rządzących drużyną z al. Unii z rzeczywistością. – Wydaje mi się, że oprócz Miedzi mamy najsilniejszą kadrę w tej lidze i miałbym problem, żeby z poszczególnych drużyn wyselekcjonować po dwóch piłkarzy, bo pewnie po jednym gdzieś bym znalazł, żeby do ŁKS-u trafili zawodnicy, którzy byliby wzmocnieniem – mówił w grudniu Tomasz Salski, właściciel ŁKS-u.
Najlepszym zawodnikiem najsilniejszej kadry w lidze jest Pirulo. Skrzydłowy ma na swoim koncie pięć bramek i pięć asyst w 21. meczach. Wynik mógłby imponować, bo w sezonie 2018/2019, po 23. kolejkach Fortuna 1 Ligi, Dani Ramirez, najlepszy piłkarz w nowożytnej historii ŁKS-u miał sześć goli i dziesięć asyst. Mógłby, gdyby nie to, że Pirulo ostatni raz do protokołu meczowego wpisał się w październikowych derbach Łodzi. Od tego czasu zaliczył aż dziewięć “pustych przelotów”.
Tak źle jak na początku 2022 roku nie było w ŁKS-ie od czasów trzeciej ligi. W meczu z Jastrzębiem, łodzianie oddali tylko trzy celne strzały, z czego jeden, Piotra Janczukowicza znalazł drogę do bramki. Z grającą w osłabieniu Koroną Kielce, łódzki zespół nie oddał ani jednego celnego strzału, z Puszczą ełkaesiacy uderzali na bramkę trzy razy, z czego dwa razy trafili. Ze Stomilem, ŁKS oddał dwa, niegroźne, celne strzały. Jeden w pierwszej minucie spotkania i drugi w 85.
– Szukaliśmy więcej prostych rozwiązań, bardziej krótkich, dynamicznych akcji, więcej podań za plecy, więcej wbiegnięć. To w naszej ocenie na pewnych etapach było główną przyczyną tego, że nie tworzyliśmy sytuacji. W ostatnim czasie, w naszej ocenie, problemem było to, że zawodnicy byli zbyt mało aktywni, zbyt mało mobili i było zbyt mało wymian pozycji. Dlatego zrobiliśmy wspomniany krok wstecz, żebyśmy znowu złapali tę swobodę, żeby oni znów poczuli się pewnie – zapowiada Marcin Pogorzała, nowy trener ŁKS-u. Na poprawę dorobku bramkowego nie zostało już wiele czasu. Chociaż Podbeskidzie i Chrobry Głogów, w ostatniej kolejce nie zdobyły kompletu punktów i łodzianie dalej liczą się w walce o baraże, grając tak jak w poprzednich spotkaniach słowa o awansie będzie można włożyć między bajki.