Piłkarze ŁKS-u zimą zawsze robią dobre wrażenie. Teraz stoją przed najtrudniejszym zadaniem w karierze.
Już w najbliższy poniedziałek do treningów wracają piłkarze ŁKS-u Łódź. Dziewiętnastego stycznia rozegrają sparing z Chojniczanką Chojnice. Dzień później rozpoczną obóz przygotowawczy w tureckim Side, który będzie trwał dwa tygodnie. W Turcji ełkaesiacy rozegrają cztery mecze towarzyskie z klubami z Kazachstanu, Serbii, Korei Południowej i Macedonii.
Łodzianie zaczęli już swoją aktywność na rynku transferowym. Klub opuścił definitywnie Nacho Monsalve. Wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy otrzymali Adam Marciniak i Anton Fase. Sporo mówi się też o ewentualnym odejściu Aleksandra Bobka za granicę. Jeśli chodzi o transfery przychodzące, to kwestią czasu wydaje się ogłoszenie Rizy Durmisiego. A jak wyglądały zimowe przygotowania i okna transferowe Łódzkiego Klubu Sportowego w minionych latach?
ŁKS podobnie jak teraz zimował tamten sezon na ostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy. Wtedy po dwudziestu kolejkach miał czternaście punktów i tracił siedem punktów do pozycji dającej utrzymanie. Rundę zakończył czteroma porażkami.
W zimowym oknie transferowym z Łódzkiego Klubu Sportowego odszedł Dani Ramirez, największa gwiazda drużyny. O sprzedaży Hiszpana w dużej mierze zaważył kończący się kontrakt, który wygasał w czerwcu 2020 roku. Decyzja ta wyszła ostatecznie na dobre obu stronom. ŁKS otrzymał całkiem sporą kwotą za piłkarza, który miał pół roku do końca kontraktu. Ramirez natomiast z Lechem zdobył mistrzostwo Polski i zagrał w fazie grupowej Ligi Europy UEFA. Z zespołu odeszli także Piotr Pyrdoł, Patryk Bryła czy Bartłomiej Kalinkowski. Również odeszli oni za pieniądze, ale zdecydowanie mniejsze. ŁKS łącznie zarobił na wszystkich sprzedażach 585 tysięcy euro.
Dzięki temu zastrzykowi finansowemu ŁKS w zimę dokonał odważnych ruchów, które miały dać utrzymanie w ekstraklasie. Ściągnięto Macieja Dąbrowskiego, dwukrotnego mistrza Polski, Tadeja Vidmajera (185 występów w pierwszej lidze słoweńskiej), doświadczonych Hiszpanów – Antonio Domingueza, Carlosa Morosa i Samuela Corrala, a także Jakuba Wróbla, wyróżniającego się piłkarza pierwszej ligi. Łącznie na wszystkie transfery wydano 160 tysięcy euro. Jednakże większość z tych piłkarzy nie dała zbyt wiele ŁKS-owi. Przełożyło się to na późniejszy spadek z ligi. Z Vidamejrem ŁKS po niecałym roku rozwiązał kontrakt. Dominguez miał tylko przebłyski. Corral przez dwa i pół roku jako środkowy napastnik strzelił osiem goli. Z tych wszystkich piłkarzy sprawdził się tak naprawdę jedynie Dąbrowski.
Piłkarze ŁKS-u przerwę zimową sezonu 2019/2020 spędzili w tureckim Side. “Rycerze Wiosny” w niespełna trzy tygodnie rozegrali sześć sparingów. Wygrali trzy z nich, jeden zremisowali, a dwukrotnie musieli uznać wyższość rywala. Najlepszymi strzelcami łodzian tego zgrupowania byli Corral i Pirulo – obydwaj strzelili trzy gole.
ŁKS miał znakomity początek tamtego sezonu. Wygrał jedenaście z dwunastu pierwszych spotkań. Rundę kończył jednak pięcioma meczami bez zwycięstwa. Niemniej na obóz przygotowawczy piłkarze ŁKS-u lecieli, znajdując się na drugim miejscu w tabeli pierwszej ligi. Wojciech Stawowy dostał więc szansę na przygotowanie zespołu do rundy wiosennej.
Łodzianie w zimowym oknie pozyskali piłkarzy z uznaną marką takich jak Mikkel Rygaard i Ricardinho. Miały być to wzmocnienia, które dadzą ŁKS-owi upragniony powrót do ekstraklasy.
– Ricardinho i Mikkel Rygaard to wzmocnienia na ekstraklasę, chcemy pomóc szczęściu – deklarowano wówczas w ŁKS-ie.
Jednakże zarówno Brazylijczyk, jak i Duńczyk zawiedli oczekiwania łódzkich działaczy i kibiców. Ricardinho miał niezłe tylko pierwsze półrocze w ŁKS-ie, a później zgasł. Jeśli chodzi o Rygaarda, to na palcach jednej ręki można policzyć jego dobre występy w biało-czerwono-białych barwach. Do Łodzi trafili także Piotr Janczukowicz i Maciej Radaszkiewicz, dwójka środkowych napastników, oraz powracający po dwunastu latach do ŁKS-u Adam Marciniak.
Z klubu odszedł jedynie Daniel Celea. Rumun trafił do ŁKS-u w sierpniu 2020 roku. Przez całą jesień rozegrał jednak tylko dwa spotkanie. W lutym 2021 roku wrócił do swojej ojczyzny, Rumunii.
Łódzki Klub Sportowy rozegrał cztery sparingi. Wygrał raz, raz zremisował i dwukrotnie z boiska schodził pokonany. Najboleśniejsza dla łodzian okazała się porażka w ostatnim sparingu z Bałtiką Kaliningrad. Rosyjski klub pokonał ŁKS aż 5:0. Łącznie w czterech meczach łodzianie zdobyli tylko jedną bramkę. Słabe wyniki w sparingach miały przełożenie na mecze o stawkę. “Rycerze Wiosny” w pierwszych czterech wiosennych starciach zdobyli cztery punkty i na początku marca zwolniony został Wojciech Stawowy. Jego miejsce zajął Ireneusz Mamrot.
ŁKS przed rozpoczęciem obozu zimowego zajmował siódme miejsce w tabeli z dorobkiem 29 punktów po dziewiętnastu meczach. Do miejscu drugiego tracił aż dziewięć punktów. Wydawało się, że łodzianie potrzebowali w tamtym czasie kilku transferów przychodzących, przede wszystkim do ataku. Wynik 22 goli w dziewiętnastu meczach nie świadczył dobrze o ofensywie ŁKS-u. Mimo to łodzianie nie zdecydowali się na pozyskanie żadnego nowego zawodnika. Była to jednak podjęta wcześniej decyzja. Kibu Vicuna, ówczesny trener ŁKS-u, podkreślał, że nie potrzebuje transferów. Hiszpan zaznaczał, że największym wzmocnieniem będzie powrót kontuzjowanych wcześniej zawodników i pozostawienie kadry w niezmienionym składzie osobowym.
– Moim zdaniem nasza drużyna nie potrzebuje w tej chwili wzmocnień. Najlepszym wzmocnieniem zimowego okienka będzie zachowanie obecnego składu w niezmienionym kształcie. Gdy wrócą do nas kontuzjowani wcześniej piłkarze i na treningach będziemy mieli całą drużynę, to skład będzie naprawdę mocny – mówił Vicuna w styczniu 2022 roku.
Z klubu odszedł Jan Sobociński. O tym było jednak wiadomo już pół roku wcześniej po tym, jak w lipcu 2021 roku został wykupiony przez amerykańskie Charlotte FC. W ŁKS-ie grał w rundzie jesiennej wyłącznie z racji na powrotne wypożyczenie do Łodzi. Trwało jednak ono tylko pół roku i w styczniu 2022 roku Sobociński już na stałe odszedł do MLS.
Na podstawie wyników w meczach towarzyskich wydawało się, że decyzja o niewzmacnianiu drużyny poprzez transfery okazała się słuszna. ŁKS wygrał cztery z pięciu sparingów. Najlepszym strzelcem łodzian w tych spotkaniach był Stipe Jurić, którzy strzelił łącznie trzy gole. ŁKS jednak podobnie jak rok wcześniej zaledwie po kilku wiosennych meczach zmienił trenera. Po remisach z GKS-em Jastrzębie i Koroną Kielce zwolniony został Vicuna. Jego miejsce zajął Marcin Pogorzała.
ŁKS po rundzie jesiennej zajmował pierwsze miejsce w tabeli pierwszej ligi z dorobkiem 34 punktów.
“Rycerze Wiosny” w zimowym oknie transferowym przeprowadzili trzy ruchy. Ściągnęli Milana Spremo, Macieja Śliwę oraz wypożyczyli Michała Mokrzyckiego z Wisły Płock. Kluczowy w rundzie wiosennej dla ŁKS-u okazał się Mokrzycki. Pomocnik zagrał we wszystkich wiosennych meczach. Bardzo dobrze grał w destrukcji, a do tego dokładał akcenty ofensywne. W szesnastu meczach strzelił gola i zanotował cztery asysty. Spremo i jak na razie Śliwa są niewypałami transferowymi. Serb był bardzo anonimową postacią w ŁKS-ie. Zagrał w dziesięciu meczach i po niespełna pięciu miesiącach odszedł do Wisły Płock. Śliwa nadal jest piłkarzem ŁKS-u. Niemniej na 25 meczów rozegranych w koszulce z przeplatanką, nie wiele można określić mianem dobrych w jego wykonaniu. Takie było starcie z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Śliwa strzelił wtedy gola i zanotował asystę. W reszcie spotkań grał przeciętnie bądź słabo.
W sparingach łodzianie odnieśli jedno zwycięstwo, dwukrotnie zremisowali i raz przegrali. Pierwsze kroki w seniorskim zespole stawiał wówczas Jan Łabędzki. W sparingu z Pogonią Siedlce strzelił nawet gola, mimo że nie miał wtedy jeszcze nawet debiutu w pierwszym zespole ŁKS-u na swoim koncie.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.