Ariel Galeaono będzie dziewiątym trenerem ŁKS-u w ostatnich pięciu latacha. Dlaczego klub z al. U ii tak często zmienia trenerów?
ŁKS ma piękny, duży stadion, nowoczesną infrastrukturę, dobrze prosperującą Akademię i sporo kibiców. Do tego nowym większościowym akcjonariuszem spółki niedawno został Dariusz Melon. To prywatny inwestor, który jest zadeklarowanym kibicem ŁKS-u i to właśnie z jego pieniędzy, a nie podatników, jak to ma miejsce w przypadku Wrocławia, Gliwic czy Płocka, finansowany jest klub. Co więc stoi na przeszkodzie, żeby drużyna regularnie grała w ekstraklasie?
Na pewno nie pomaga w tym liczba zmian na ławce trenerskiej w ostatnich latach. Galeano, nowy szkoleniowiec, który został ogłoszony we wtorek, będzie już dziewiątym od maja 2020 roku. A biorąc pod uwagę to, że Marcin Pogorzała był szkoleniowcem ŁKS-u dwukrotnie, to łodzianie w ostatnich pięciu latach zmieniają trenera średnio co niespełna pół roku!
To pokazuje, że w klubie co chwilę dochodzi do zmiany wizji, co prowadzi do braku spójności w działaniach ŁKS-u i chaosu. W końcu ŁKS w ostatnich latach zatrudniał trenerów o skrajnie różnych charakterystykach, a i tak większość z nich sobie nie poradziła.
Kazimierz Moskal i Wojciech Stawowy byli nastawieni na ofensywną grę, Piotr Stokowiec i Ireneusz Mamrot na zupełnie coś innego, Marcin Matysiak i Pogorzała byli trenerami “stąd”, którzy wcześniej pracowali w klubowej Akademii czy drużynie rezerw i znali to słynne klubowe DNA, za Kibu Viunii natomiast do dzisiaj nie wiadomo, jak zespół miał grać, a Dziółka miał być intensywny, agresywny i podchodzić do rywala wysokim pressingiem. Spośród tych wszystkich nazwisk poradził sobie wyłącznie Moskal, który awansował do ekstraklasy w rozgrywkach 2022/2023, ale i tak kilka miesięcy później został zwolniony.
Ciągłe zmiany w strategii nie tyczą się jednak wyłącznie trenerów. Mowa też np. o zawodnikach. Do ŁKS-u w minionych latach trafiała masa rożnych graczy – od technicznych Hiszpanów, przez ełkaesiaków z krwi i kości jak Bartosz Biel czy Adam Marciniak, do przepłaconych zagranicznych gwiazd pokroju Mikkela Rygaarda lub Rizy Durmisiego.
Dlatego jeśli ŁKS chce nareszcie zacząć osiągać wyniki na miarę oczekiwań, to powinien obrać drogę – zarówno jeśli chodzi o wybór trenera, jak i piłkarzy – której będzie trzymał się dłużej niż przez kilka miesięcy. Bez tego trudno mówić o budowie poważnej, silnej drużyny.