Widzew zremisował z Wisłą Płock 1:1 w meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy. Gola dla Widzewa zdobył Juljan Shehu, ale udział w akcji bramkowej miał również Marcel Krajewski.
Widzew musiał gonić wynik, bo stracił bramkę w 36. minucie. Do siatki trafił były piłkarz ŁKS-u, Łukasz Sekulski. Dopiero po stracie gola łodzianie ruszyli odważniej do przodu. Na konferencji prasowej zapytano Marcela Krajewskiego o słaby początek spotkania w ich wykonaniu. Oto co odpowiedział zawodnik:
– Od dwóch meczów mamy problem wejść dobrze w spotkanie. Ciężko znaleźć jeden konkretny powód. My zawodnicy sami musimy nad tym popracować i porozmawiać między sobą – mówił Marcel Krajewski – Myślę, że to może wynikać z tego, że chcemy rozgrywać piłkę w jednym tempie, a to z kolei może wynikać z braku pewności siebie na początkach. Wraz z upływem minut, ta pewność siebie wzrasta. Musimy po prostu zdobywać ją szybciej i zdecydowanie wcześniej podkręcać tempo meczu – dodał
Bramkę dla Widzewa zdobył Juljan Shehu, ale pomógł mu w tym Marcel Krajewski, mimo że nie dotknął piłki. Podłączający się do akcji obrońca skupił na sobie część uwagi rywala, który był odpowiedzialny za Shehu. Albańczyk to wykorzystał i uderzył nie do obrony dla bramkarza.
– Zrobiłem to, co musiałem dla Juljana Shehu, czyli stworzyłem sytuację dwa na jednego na boku i boczny obrończy Wisły miał po prostu problem, bo nie wiedział czy atakować jego, czy czekać aż piłka pójdzie do mnie. Juljan Shehu podjął decyzję o strzale i zakończyło się to golem – wyjaśnił Krajewski.
CZYTAJ TAKŻE: Trener Widzewa: Tylko jeden zespół chciał grać w piłkę