Widzew miał się jeszcze wzmocnić, ale prezes Mateusz Dróżdż stwierdził, że we wtorek zablokował transfer jednego piłkarza. Ten miał za bardzo utożsamiać się z klubem, którego kibice nie lubią się z Widzewem.
Prezes Widzewa był w środę rano gościem rozmowy na kanale „Sport w świetle wyzwań współczesności” na Facebooku. Rozmawiano na różne tematy dotyczące prowadzenia klubu sportowego. Były też pytania o proces transferowy. Dróżdż zapewniał, że on jako prezes nie wtrąca się w kwestie sportowe. – Nie ingeruję w to. Opieramy się m.in. na liczbach, analizach. Po to zatrudniamy dyrektorów, by to oni podejmowali decyzje i brali za to odpowiedzialność. Oni dają piłkarzowi rekomendację, więc muszą być tego pewni – powiedział.
CZYTAJ TEŻ: Dyrektor sportowy Widzewa o transferach: „Rozmowy zaczynają się od 300 tysięcy euro”
Opowiadał, że nowego zawodnika proponuje spoin sportowy, później zarząd to zatwierdza – czasem trzeba jeszcze porozmawiać o sprawach finansowych – a na końcu dokumenty lądują na biurkach szefów Rady Nadzorczej. Prezes Widzewa przy okazji zdradził, że nie dalej jak wczoraj, czyli we wtorek 21 lutego, osobiście zablokował jeden transfer. – Sztab chciał jeszcze jednego zawodnika. Powiedziałem, że nie ma problemu, ale nie jeśli chodzi o tego piłkarza, bo on bardzo utożsamiał się z grupą kibiców, która nie jest przyjemna dla Widzewa. Chcieliśmy go już wcześniej – stwierdził. – Do tego warunki finansowe też były dla mnie nie do przyjęcia. Nie oceniam jego wartości sportowej, ale poprosiłem, by go nie było w Widzewie.
We wtorek informowaliśmy też, że Widzew planuje jeszcze wzmocnienie drużyny. Okno transferowe zamyka się w środę o północy. Jeśli chodzi o tego właśnie gracza, to wygląda więc na to, że więcej transferów nie będzie. Chociaż oczywiście nigdy nie wiadomo…