Zespół ŁKS po niezłym początku rozgrywek przegrał dwa spotkania na własnym obiekcie. Po porażce z Lechem Poznań (1:2), łodzianie ulegli w niedzielę Piastowi Gliwice (0:1). Goście trzy punkty zdobyli po samobójczym trafieniu Artura Bogusza. – Jeśli nie udaje się wygrać takiego spotkania, to nie można go przegrać – podsumował mecz trener gospodarzy Kazimierz Moskal.
Łodzianie nie ustępowali aktualnemu mistrzowi Polski, ale w porównaniu z poprzednimi spotkaniami, zagrali zdecydowanie słabiej. – Kto wie jakby ten mecz się potoczył, gdybyśmy strzelili gola z rzutu karnego. Może Piast musiałby się bardziej odsłonić. Można się również zastanawiać, czy jednak kluczowa dla losów meczu nie była sytuacja, po której straciliśmy gola:. Długie rozgrywanie piłki, strata przed własną bramką, potem sprokurowanie stałego fragmentu gry i ostatecznie gol dla Piasta. Cóż, taka jest piłka. Zawodnicy to też ludzie, którzy popełniają błędy – podkreślił Moskal.
Przeciwko Piastowi słabiej zagrał lider ŁKS Dani Ramirez, niewidoczni byli napastnicy. – Zrzucenie całej winy na nich nie byłoby sprawiedliwe. Niestety, takie mecze będą się nam przytrafiały. Może było o nas w ostatnim czasie trochę za głośno? – stwierdził szkoleniowiec ŁKS.
Jak podkreślił pomocnik Łukasz Piątek, ekstraklasa nie wybacza błędów. – Taka jest piłka. Najpierw niewykorzystany przez nas rzut karny, a za chwilę straciliśmy bramkę. Ekstraklasa nie wybacza błędów. My ich dzisiaj popełniliśmy więcej niż przeciwnik i dlatego przegraliśmy. Boli to, że czekamy na pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie. Chcielibyśmy dać kibicom trochę radości, bo czujemy ich wsparcie, ich doping w każdym momencie meczu. Stać nas na więcej. Początek mamy jednak ciężki. Zespoły z czuba tabeli poprzedniego sezonu. W każdym meczu musimy walczyć. Jeśli mielibyśmy więcej punktów, to krzywdy by nie było – uważa Piątek.
Na spotkaniu obecny był selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21. – Piast wygrał doświadczeniem i szczęściem. Jeśli masz u siebie karnego przy bezbramkowym wyniku i nie strzelasz, to najczęściej przeciwnik zdobywa później bramkę. Dla ełkaesiaków to bolesne, ale cenne doświadczenie. Można to wykorzystać w dalszej części sezonu. ŁKS na pewno nie będzie się załamywał i będzie grał w podobny sposób w dalszej części sezonu – stwierdził w rozmowie z „Radiem Łódź” Czesław Michniewicz.
Szkoleniowiec pochwalił łódzki zespół za styl gry. – Dla kibica to jest fantastyczne móc oglądać drużynę grającą tak ofensywnie jak ŁKS. Pamiętajmy jednak, że na końcu liczą się punkty. Z ładnej gry punktów nie ma. Z czasem myślę, że będą grać piłkę bardziej dojrzalszą, nie będą się tak łatwo odkrywać jak w spotkaniu z Piastem. Trener Moskal jest doświadczony, ale zbyt wielu doświadczonych piłkarzy na poziomie ekstraklasy nie ma. To na pewno drużyna przyszłości, ale o tę przyszłość trzeba walczyć już teraz, zdobywać punkty, bo na koniec zawsze robi się nerwowo. Zespół wzbudza sympatię, bo gra bardzo ładnie, ale ta sympatia w którymś momencie przestanie zadowalać, bo będzie się patrzyło na tabelę. Cztery punkty po czterech kolejkach, to nie jest duży dorobek – podsumował niedzielne spotkanie Michniewicz.