– Wiem jak takie sprawy załatwia się w poważnych drużynach. Może trener chciał zdjąć z siebie presję? – pyta Tomasz Cebula, mistrz Polski z ŁKS-em, który stanął w obronie Jana Łabędzkiego, ełkaesiaka usuniętego z młodzieżowej reprezentacji Polski.
Jan Łabędzki został usunięty ze zgrupowania reprezentacji Polski. Nieoficjalnie mówi się, że wraz z trzema kolegami był pod wpływem alkoholu. Oficjalnie przekazano, że chłopcy złamali regulamin, bo wyszli z hotelu po godzinie 22.
Piłkarz ŁKS-u spotkał się z ogromną krytyką. Nie brakuje głosów, które mówią, że powinien ponieść dotkliwą karę. Innego zdania jest Tomasz Cebula, mistrz Polski z ŁKS-em.
Czytaj także: Piłkarz ŁKS-u usunięty z reprezentacji Polski.
Niedługo po wybuchu afery na Facebooku stanął pan w obronie Łabędzkiego. Dlaczego?
Nie mogłem już znieść tych komentarzy, że chłopców trzeba wykluczyć, zakopać, a najlepiej zabić. Czekam tylko, aż dadzą “pasek” w głównym wydaniu Wiadomości. Na poważnie. Moim zdaniem sztab i trener, który za nich odpowiada nie nadaje się do niczego. Jestem za tym, by zostali ukarani. Zrobili źle i potępiam ich zachowanie. To jest dla mnie niedopuszczalne, że siedemnastolatkowie wychodzą sobie pić do baru. Ale dlaczego nie zrobiono tego w ciszy? Czemu problem nie został rozwiązany w szatni, albo po turnieju. Reprezentacja straciła czterech piłkarzy. Atmosfera przed mistrzostwami jest zepsuta. Naprawdę, widzę lepsze sposoby na karę niż to co zrobiono z tymi chłopcami.
Myśli pan, że Łabędzkiego i kolegów rzucono na pożarcie opinii publicznej?
Tak. Kiedyś nie było internetu, wątpię, że wtedy ta afera zostałby tak nagłośniona. Jestem w szoku, bo wiem jak takie rzeczy załatwia się w poważnych drużynach. Nie wiem, może ich trener czuł za dużą presję przed mistrzostwami i w ten sposób chciał ją z siebie zdjąć? Usprawiedliwić się, jeżeli nie osiągnie dobrych rezultatów? My też nie byliśmy święci.
Jak karało się za pana czasów?
Pamiętam jedno zgrupowanie ŁKS-u, gdy trenował nas Leszek Jezierski. Spędziliśmy kilka godzin w barze. Tańce, alkohol, a nagle… wchodzi Napoleon. Następnego dnia zrobił nam ciężki trening. Przebiegliśmy 20 kilometrów. I to w górach! Wypociliśmy to, trener zrozumiał. Wtedy ludzie się szanowali. Był dla nas jak ojciec…
Z piłkarzy zrobiono alkoholików. To chyba surowa ocena.
Nikt mi nie powie, że Janek, piłkarz z ełkaesiackiej i sportowej rodziny pije na okrągło. Tym bardziej, że został włączony do składu pierwszej drużyny w zespole z ekstraklasy. Przecież to dopiero siedemnastoletni chłopcy. To jest młodzieńczy wybryk, który zdarzył się prawie każdemu nastolatkowi.
Z Tomaszem Cebulą rozmawiał Filip Kijewski