– Powiedział mi: “Cebulowy jesteś jednym z lepszych skrzydłowych w Europie” – mistrz Polski z ŁKS-em wspomina Zbigniewa Koczewskiego.
Odszedł Zbigniew Koczewski. Był wielkim przyjacielem ŁKS-u. Grał w nim jako piłkarz i hokeista. Później pracował jako trener. Koczewski założył jedną z pierwszych w Polsce, prywatnych firm produkujących odzież sportową. W Dorbillu, bo tak nazywało się jego przedsiębiorstwo, grał między innymi ŁKS, Wisła, Widzew i reprezentacja Polski. Zmarłego ełkaesiaka wspomina Tomasz Cebula.
–Trenera Koczewskiego pamiętam najlepiej z jednej sytuacji. Pojechaliśmy na obóz do Wałcza. Ja wtedy nieźle radziłem sobie na boisku i pamiętam jak dziś, gdy wziął mnie na rozmowę indywidualną. Usiedliśmy przy kawie, gdy powiedział mi: “Cebulowy jesteś jednym z lepszych skrzydłowych w Europie”. Śmiałem się, że chyba trochę przesadził. Utwierdził mnie w przekonaniu, że mogę dawać z siebie na boisku jeszcze więcej. Nigdy mu tego nie zapomnę – mówi Cebula.
-Było czuć różnicę między sprowadzanym z Niemiec adidasem, a Dorbilem. Uwielbialiśmy te stroje. Co ciekawe, graliśmy w nich, zanim trener Koczewski dołączył do sztabu. To zabawne uczucie, gdy grasz w koszulkach, które produkuje twój szkoleniowiec – dodał.
Cebula jest zniesmaczony, bo przed piątkowym meczem rezerw zapomniano o minucie ciszy dla Koczewskiego. Mistrz Polski zaapelował, by szefowie klubu pamiętali o zasłużonych dla niego postaciach.
-Rozmawialiśmy ze sobą na Facebooku. Od czasu do czasu pisaliśmy prywatnie. To było bardzo miłe i zawsze będę o nim pamiętał. Mam nadzieję, że jak ja umrę, będzie minuta ciszy na stadionie ŁKS-u. Wyczytałem na Facebooku, że ludzie byli zniesmaczeni, że zapomniano o trenerze Koczewskim. Pamiętajmy o swoich – poprosił.
I na koniec anegdota. Widzew zachwycony jakością strojów Dorbillu też chciał w nich grać. Jakie było zdziwienie widzewiaków, gdy po pierwszym praniu koszulki nie nadawały się do użytku.
-Widzew też grał parę meczów w jego koszulkach. Po praniu zafarbowały na różowo. Poszli na skargę do Zbysia. Przypomniał, że gdy je sprzedawał, powiedział Tadeuszowi Gapińskiemu, żeby używali drogich proszków. Nie posłuchali się i mieli kłopot – zakończył Cebula.