W ostatnich latach przez Widzew przewinęło się kilku piłkarzy, którzy – tak się wszystkim wydawało – będą przyszłością klubu. Z jakichś powodów się nie udało.
Co jakiś czas, jak bumerang, wraca sprawa kilku piłkarzy, których potencjału Widzew nie wykorzystał.
Listę oczywiście otwiera Karol Czubak, który do łódzkiego klubu trafił w sierpniu 2020 jako duży talent. Ale w czerwono-biało-czerwonych barwach nie było mu do twarzy i kariery w Widzewie nie zrobił. Na pewno miał pecha, bo w ataku grał wtedy Marcin Robak, niekwestionowana nr 1 na środku ataku, ikona klubu. Na pewno też sporo winy ponoszą trenerzy, którzy jednak nie dostrzegli sporego potencjału tego rosłego atakującego. Nie stawiali na niego Enkeleid Dobi i Marcin Broniszewski, nie postawił też Janusz Niedźwiedź. Pewnie też winę za to, jak potoczyła się kariera Czubaka w Widzewie ponosi on sam. Trenerzy sugerowali, że nie przykłada się do pracy, chociaż, ci którzy pracowali z nim w innych klubach, tego nie potwierdzają. W 17 występach w łódzkim zespole strzelił dwa gole. Gdyby jednak podliczyć minuty, które spędził na boisku, to wyszłoby z tego pięć i pół meczu.
CZYTAJ TEŻ: Będzie wzmocnienie Widzewa na koniec sezonu?
Czubak przyznał, że zdecydował się odejść z Widzewa po rozmowie z trenerem Januszem Niedźwiedziem. – Stwierdziliśmy obaj, że lepiej będzie poszukać innego rozwiązania, bo straciłem cały okres przygotowawczy przez uraz, a chłopaki byli w treningu. Wiedziałem, że będę miał małe szanse na grę. Dla takiego młodego piłkarz jak ja, gra jest najważniejsza. Trener powiedział, że będzie ciężko. I tak stwierdziłem, że trzeba czegoś poszukać, znaleźć klub, gdzie będę miał szanse się pokazać – mówi piłkarz w widzewskim radiu. A wtedy Robaka już w klubie nie było.
Po niecałym roku Widzew porozumiał się z Czubakiem i rozwiązał z nim kontrakt. Ten niemal od razu został nowym zawodnikiem Arki Gdynia i ten w pierwszym sezonie strzelił dla niej 14 bramek (dwa z nich Widzewowi). W obecnym na koncie ma już 15 trafień i w klasyfikacji strzelców Fortuna 1 Ligi ustępuje tylko Luisowi Fernandezowi z Wisły Kraków. Arka dostała za darmo naprawdę dobrego napastnika. W Widzewie wiedzą już, że to był błąd, o czym już kilka razy mówił prezes Mateusz Dróżdż. Ale pewnie w przyszłości jeszcze ktoś mu Czubaka wypomni.
Tak samo może być w przypadku Kacpra Karaska, który błysnął w Widzewie jesienią 2021 w Fortuna 1 Lidze i Fortuna Pucharze Polski, ale wiosną już właściwie nie grał, a potem wypożyczono go do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. 21-latek strzela tam gole i zalicza asysty, które drużynie z Małopolski mogą dać awans do PKO Ekstraklasy. Karasek regularnie gra też w młodzieżowej reprezentacji Polski, gdzie strzela i asystuje. Teraz potencjał widzi w nim selekcjoner kadru U-21 Michał Probierz. Karaska szkoda tym bardziej, że to piłkarz przez Widzew wyskautowany, więc widziano w nim potencjał. On jednak gra w Niecieczy, a w Łodzi wypożyczony z Lechii Gdańsk Łukasz Zjawiński, czy sprowadzony z Zagłębie Lubin (właściwie z drugiej drużyny) Jakub Sypek. Ich do młodzieżówki nie powołują.
Karasek jest wypożyczony, ale Bruk-Bet Termalica ma prawo wykupu piłkarza po sezonie i pewnie to zrobi, tym bardziej, że Karasek wspominał już, że chciałby tam zostać. Widzew ma na nim zarobić – prezes Dróżdż zapewnia, że interes klubu jest zabezpieczony – ale czy są to duże pieniądze, trudno przypuszczać.
Oczywiście może jeszcze być też tak, że piłkarz wróci do Łodzi i wypełni kontrakt.
Z młodych i perspektywicznych zawodników, którzy w ostatnich latach odeszli z Widzewa, jeden gra w PKO Ekstraklasie. To Michael Ameyaw, który w łódzkiej drużynie miał mecze lepsze i gorsze. Na pewno jednak miał i ma talent. Do Piasta Gliwice ściągnął go Waldemar Fornalik, który zna się na pewno na piłce, a teraz stawia na niego Aleksandar Vuković.
Talent i potencjał (chociaż trochę inny) Ameyawa dostrzegł też znany menadżer Mariusz Piekarski, z którym piłkarz podpisał kontrakt, gdy jeszcze był w Widzewie. Działacze łódzkiego klubu (prezesa Dróżdża jeszcze nie było) nie podpisali z nim w porę nowej umowy i obecnie 22-latek odszedł za darmo. Na koncie ma już 29 meczów w PKO Ekstraklasie i i 3 gole. W ośmiu meczach, w jakich zagrał tej wiosny, w sześciu był w jedenastce.
Szkoda na pewno Marcela Pięczka. Głównie dlatego, że to chłopak, który grał jeszcze w juniorskich drużynach Widzewa, ale w łódzkim klubie nigdy przesadnie nie stawiali na swoich. Trener Marcin Kaczmarek z uporem maniaka wolał wystawiać po lewej stronie obrony Kornela Kordasa wypożyczonego z Korony Kielce, zamiast na chłopaka z Łodzi, który wcale nie był gorszy, a wielu twierdzi, że lepszy. Kariery obu piłkarzy tak się ułożyły, że chyba mieli rację. Kordas, równolatek Pięczka, jest piłkarzem KS-u Wiązownica z IV ligi. Pięczek w tym sezonie jest podstawowym zawodnikiem Puszczy Niepołomice, która na zapleczu PKO Ekstraklasy radzi sobie nadzwyczaj dobrze i tak jak Bruk-Bet Termalica walczy o awans do elity! Chyba była szansa, by chłopak stąd grał teraz w Widzewie, np. na lewy wahadle zamiast Łotysza Andrejsa Ciganiksa. Niestety po okresie wypożyczenia do Puszczy, łódzki klub zgodził się go sprzedać.
Inna historia to Adam Radwański, który w Widzewie był dwa razy z przerwą na Raków Częstochowę. Na pewno miał spore umiejętności, różnie było za to z charakterem. Po dobrym sezonie w 2. lidze (m.in. 6 goli) i awansie Radwański opuścił jednak Widzew po tym, jak po ostatnim meczu uderzył go jeden z kibiców. Łódzki klub zgodził się go sprzedać do Bruk-Betu Termaliki, chociaż nie były to oczywiście wielkie pieniądze. W Niecieczy 24-letni obecnie Radwański grał już w PKO Ekstraklasie (26 meczów i 2 gole), później z niej spadł, ale teraz – razem z Karaskiem – walczy o awans.
Każdy z tych piłkarzy na pewno miał talent i potencjał, by po regularnej grze być przyszłością Widzewa. Każdy mógłby dzisiaj wciąż w nim grać. Byłoby tak, gdyby ich losy potoczyły się inaczej, także gdyby nie popełniono błędów. Popełniali je trenerzy, osoby odpowiedzialne w klubie za młodych zawodników, a także prezesi. Ci ostatni także dlatego, że to oni powinni pilnować kasy, a na tej piątce klub nie zarobił zbyt wiele, a na Czubaku i Ameyawie, wręcz nic (poza ekwiwalentem). Jeśli Arka sprzeda tego pierwszego, a Piast drugiego za duże pieniądze, wtedy będzie bolało jeszcze bardziej i znów wszyscy do tego wrócą.
Adam RadwańskiKacper KarasekKarol CzubakMarcel PięczekMichael AmeyawWidzew Łódź
1 Comment
Zapomniał redaktorek dodać,że poza jednym Michaelem reszta nie gra w ekstraklasie.