Prezes Mateusz Dróżdż był gościem programu Futbolownia na YouTube. Został tam zapytany m.in. o trenera Janusza Niedźwiedzia, o to, jak mocna jest jego pozycja. W przeszłości Dróżdż zwalniał już trenerów. W Zagłębiu Lubin podziękował za współpracę Mariuszowi Lewandowskiemu, a potem Bena van Daela. – Trener Lewandowski już był w klubie, gdy przyszedłem. Dużo się od niego nauczyłem. Przegraliśmy jednak siedem czy osiem meczów i rzeczywiście go zwolniłem. Z kolei Ben van Dael, to jeden z najlepszych trenerów, z jakimi miałem możliwość pracować. Zwolniłem go nie z powodów sportowych – wspominał.
Zapytany o to, czy możliwe jest, że w trakcie sezonu pracę może stracić Janusz Niedźwiedź, prezes Widzewa stwierdził, że ręki nie da sobie nigdy uciąć, ale… – Musiały się zdarzyć jakichś kataklizm – stwierdził. – Niedawno na klubowej wigilii śmialiśmy się, że niedługo będziemy współpracować już trzy lata. To najlepszy trener, z jakim współpracowałem. Nadajemy na podobnych falach. Wsłuchuje się w to, co mówię, analizuje. Ale oczywiście nie ingeruję w składzie, nie pytam, dlaczego zawodnik, na którego wydaliśmy dużo pieniędzy, siedzi na ławce. To dobry trener i mam nadzieję, że będziemy współpracować jak najdłużej.
Dróżdż mówił o trzech latach wspólnej pracy, bo z Niedźwiedziem spotkał się wcześniej w Górniku Polkowice. Obecny prezes Widzewa był tam w radzie nadzorczej. – Po odejściu z Zagłębia miał propozycje pracy z trzech, czy czterech klubów, ale chciałem odpocząć. Później pojawiła się oferta z Polkowic i pomyślałem, że zobaczę. To była druga liga, więc zrobiłem krok wstecz, by potem trafić do Widzewa. Poznałem tam trenera i zabrałem go ze sobą. Myślę, że jest stworzony do Widzewa, chociaż – tak samo jak ja – ma nad czym pracować – powiedział prezes.