

ŁKS Łódź zanotował dopiero drugie zwycięstwo na terenie rywala w tym sezonie. Było to także pierwsze pod wodzą Grzegorza Szoki, który spotkaniem w Łęcznej debiutował na ławce trenerskiej ŁKS-u. Przyznał on, że dla niego najważniejsze było dzisiaj wygrać i zobaczyć jedność w drużynie.
ŁKS Łódź pokonał Górnik Łęczna 2:1, chociaż miewał w trakcie spotkania problemy. Styl nie był dla Grzegorza Szoki jednak najważniejszy tego dnia.
– Cieszymy się z trzech punktów. Przed meczem powiedziałem swoim zawodnikom, że nie będę oczekiwał dzisiaj perfekcji, bo to niemożliwe, żebyśmy po półtora tygodnia zagrali perfekcyjnie w każdej fazie i nie popełnili błędów. Najważniejsze dla mnie dziś było to, żeby zespół pokazał, że jest drużyną i pomaga sobie w trudnych momentach, a to dziś zobaczyłem – powiedział trener Szoka.
Szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego był bardzo zadowolony z postawy drużyny, ale wyróżnił przede wszystkim zawodników rezerwowych, którzy wchodząc z ławki pomogli uspokoić sytuację, gdy ta wymykała się ŁKS-owi spod kontroli.
– Często mówi się, że o obliczu meczu decydują zawodnicy, którzy wchodzą z ławki w trakcie spotkania. Dzisiaj tak właśnie było. W pewnym momencie tych emocji na boisku było za dużo. Było widać, że straciliśmy w pewnym momencie kontrolę nad meczem, ale każdy zawodnik, który pojawiał się z ławki, to była wartość dodana dla zespołu. Przede wszystkim mieli wziąć oni grę na siebie i trochę skontrolować te emocje – stwierdził Grzegorz Szoka.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarze ŁKS zachęcają kibiców do badań
Najważniejszy był w Łęcznej komplet punktów, który ŁKS zabrał ze sobą do Łodzi. Trener Grzegorz Szoka zdaje sobie sprawę, że za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał w jakim stylu jego podopieczni zrealizowali ten cel.
– Na pewno nie chcę, żeby ŁKS grał tak w każdym meczu i do końca drżał o wynik. Ludzie w sztabie przypomnieli mi, że to jest szansa dopiero na drugie zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie. Bardzo chciałem się od tego odciąć, ale być może to siedziało w głowie zawodników. Dziś nikt nie pamięta, że Wisła Kraków wygrała tutaj dopiero po golu w 93. minucie. Tak samo za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał, jak wyglądał ten mecz. Będą liczyć się tylko te trzy punkty. Czas na rozwój zespołu przyjdzie w przerwie zimowej – oznajmił Grzegorz Szoka.