Sezon 2020/2021 był jednym z najgorszych w historii reaktywowanego w 2015 roku Widzewa. Drużyna szybko wypisała się z walki o awans, choć w jej składzie znajdowało się trzech klasowych snajperów.
Co więcej, zaledwie dwie ekipy Fortuna 1 Ligi zdobyły w całym sezonie mniej bramek, niż zespół, w którego kadrze występowali: Marcin Robak, Paweł Tomczyk i Karol Czubak. Z zaledwie 30 strzelonych przez łodzian bramek (w 34 meczach) 7 było autorstwa pierwszego z nich, a dwaj kolejni zanotowali po zaledwie 2 trafienia (przy czym Tomczyk jedną z karnego, a dwóch innych jedenastek nie wykorzystał…). Na pewno znacznie więcej spodziewano się po wychowanku Akademii Lecha Poznań i młodym, a już czołowym strzelcu drugiej ligi, w barwach Bytovii Bytów.
To właśnie Czubak miał być następcą Robaka i spełnieniem marzeń kibiców Widzewa. To był pierwszy taki transfer reaktywowanego Widzewa – młody, bramkostrzelny zawodnik, silny, o bardzo warunkach fizycznych (193 cm wzrostu), dostrzeżony już przez piłkarską Polskę, znajdujący się w kręgu zainteresowań selekcjonerów młodzieżowych reprezentacji kraju. Tak, pierwszy raz od upadku czerwono-biało-czerwoni skusili zawodnika, który miał wszelkie papiery, by osiągnąć w piłce sukces. Nie odcinał kuponów po mniej lub bardziej udanej karierze, nie szukał miejsca odrodzenia po poważnej kontuzji.
CZYTAJ TEŻ: Początek Widzewa jak u Hitchcocka, a potem jeszcze mocniej
Jedyne, czego tak naprawdę szukał, to miejsce, w którym będzie mógł się dalej rozwijać i z powodzeniem wejdzie w piłkarską dorosłość. Tymczasem Widzew grał jednym napastnikiem, w pierwszej części sezonu był to Marcin Robak, który ze swojej roli wywiązywał się na boisku bez zastrzeżeń (mimo że drużynie nie szło, zdobył 6 goli w 13 meczach). Po zimie jego miejsce zajął jednak Tomczyk. Robak miał nie grać z powodu problemów zdrowotnych i straty części zimowych przygotowań, ale mówiło się też o tym, że nie odpowiadał sztabowi szkoleniowemu – Enkeleida Dobiego, a później Marcina Broniszewskiego.
Czubak w tym czasie pojawiał się w kadrze meczowej, ale najczęściej nie grał, czasem dostawał “ogon”, a potem nabawił się urazu. Jego sytuacja w Widzewie była coraz gorsza. Z jednej strony nie miał okazji pokazywać swoich umiejętności w meczach, z drugiej kwestionowano jego zaangażowanie na treningu. Każda strona miała swoją wersję, ale nikt nie miał wątpliwości, że chemii między zawodnikiem i sztabem nie ma. I nie będzie. Po zakończeniu sezonu nowe władze klubu i nowy sztab szkoleniowy podjęły decyzję o rezygnacji z zawodnika, który dzięki temu mógł wrócić w rodzinne strony i znalazł nowy piłkarski dom w Arce Gdynia.
NIE PRZEGAP: Widzew ma nowego kapitana i radę drużyny
Na Pomorzu znów odpalił. W pierwszym sezonie zdobył 12 goli, ale już w kolejnym – 2022/2023 – 23, zostając królem strzelców Fortuna 1 Ligi. Jesienią dorzucił 8 trafień, a jego klub, między innymi dzięki nim, zajmuje pierwsze miejsce w tabeli i stał się głównym faworytem do awansu. Dorobek 31 bramek pozwolił też Czubakowi zdobyć prestiżowy tytuł pierwszoligowca roku na Gali Tygodnika “Piłka Nożna”.
Nie uszło to uwadze Robaka. Wielki rywal z czasów gry w Widzewie publicznie pogratulował młodszemu koledze wyróżnienia. “PIERWSZOLIGOWIEC ROKU 2023 na Gali Tygodnika “Piłka Nożna” – Karol Czubak. Gratulacje i spełniaj Swoje marzenia!” – napisał najlepszy strzelec w historii Widzewa na swoim oficjalnym profilu na Facebooku [ZOBACZ]. Przy Al. Piłsudskiego ci przedstawiciele dwóch różnych piłkarskich pokoleń spotkali się w trudnym czasie. Przełożyło się to na grę i dalsze losy obu z nich. Ale Robak, jak widać, bacznie śledzi losy 17 lat młodszego kolegi i trzyma za niego kciuki. Czy już w przyszłym sezonie będzie mógł oglądać go z trybun stadionu Widzewa w ekstraklasowym meczu łodzian z Arką Gdynia?