Były to czasy, kiedy chodziliśmy wspólnie na oba stadiony i razem cieszyliśmy się ze zwycięstw ŁÓDZKICH drużyn. Jedni bardziej przy al. Unii, inni przy al. Piłsudskiego, ale mieliśmy okazję, by razem napić się piwa. Po meczach…
Przyjaźnie przetrwały do dziś, ale razem na mecze już nie chodzimy, podobnie jak unikamy rozmów o polityce. Moi przyjaciele ełkaesiacy mają Widzewowi za złe, że kiedyś oddał mecz Lechii, by ŁKS spadł z ekstraklasy. Inni, widzewiacy, słyszeli, że przy al. Unii nie dotrzymali umowy i ich drużyna na początku lat 90. pożegnała się z najwyższą klasą.
Rozmawiamy o piłce nożnej dużo, a od pewnego czasu muszę odpowiadać na pytania: z czego wziął się widzewski fenomen? Chodzi o sprzedaż karnetów i grupę większych i mniejszych sponsorów.
Trzy przykłady: Termoton, od wielu lat reklamowany na koszulkach, to produkt ZCB Owczary, firmy z gminy Mniszków w powiecie opoczyńskim. Jej właściciele zarazili się Widzewem w czasie studiów i gdy dorobili się pokaźnego majątku, dzielą się nim z ulubioną drużyną. W międzyczasie przybył Murapol, także dlatego, że prezes zarządu Michał Sapota, był kibicem z Radomska; dziś piłkarze biegają z reklamą DiMedical, bogatej firmy, na czele której stoi Karol Majewski, lekarz pochodzący z Błaszek, kibic Widzewa. Łączy ich także to, że wpłacili do klubowej kasy miliony złotych.
Dlaczego o tym piszę? Bo zobaczyłem hasło i hasztag “NieDlaByleKogo”, pod którym ŁKS zaczął sprzedaż karnetów. Hasło wybitnie niefortunne, pokazujące niczym nieuzasadnioną pychę, a tak naprawdę kompleksy jego autorów. Oni dobrze wiedzą, że lokalnemu rywalowi nie dorównają w liczbie abonamentów, więc spróbowali znaleźć alibi: co z tego, że zarobimy mniej, ale przynajmniej mamy satysfakcję, że na nasze mecze będzie chodzić “NieByleKto” – łódzka – w ich rozumieniu – elita. Co z tego, że mniej liczna, że do kasy wpłynie pięć razy mniej pieniędzy niż w Widzewie.
Taki Marcin Gortat, występujący w klipie promocyjnym, równa się zapewne przynajmniej pięciu tysiącom byle jakich fanów ze Zduńskiej Woli, Łęczycy, Koluszek czy Widzewa Wschodu. Pierwsze historyczne skojarzenie, to los polskiej szlachty zaściankowej, ubożejącej, głodującej, ale do końca dumnej z pochodzenia.
Z niecierpliwością czekam na ostateczną informację o liczbie sprzedanych karnetów na mecze ŁKS, gdyż chciałbym poznać, ilu “NieByleJakich” kibiców jest w Łodzi. “ByleJakich” z miasta i okolic jest dużo ponad 16 tys. Tuż przed publikacją dowiedziałem się, że z hasła jednak zrezygnowano, bo przez pierwsze dwa tygodnie sprzedało się niespełna 2 tys. abonamentów, dlatego teraz “Wszystkie drogi prowadzą na ŁKS”. Według danych z 8 lipca z tej trasy skorzystało 3 tys. ludzi.
Moi koledzy ełkaesiacy karnetów nie kupili, ponieważ – cytuję – mają dość miernoty i chaosu.