
ŁKS Łódź sprowadził latem aż dziewięciu piłkarzy do pierwszego zespołu. Jedni zostali podstawowymi zawodnikami i są motorami napędowymi drużyny, a inni przechodzą trudne chwile i wciąż starają się udowodnić swoją wartość. Który zawodnik sprowadzony do ŁKS-u jest najlepszy, a który jeszcze nie pokazał na co go stać?
ŁKS Łódź meczem z Wisłą Kraków zakończył granie w 2025 roku. Po 19. kolejkach w klubie nie mogą być zadowoleni. ŁKS zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli, a to przecież miał być sezon, w którym biało-czerwono-biali wracają do PKO Ekstraklasy.
Pomóc miało w tym dziewięć transferów do pierwszej drużyny. Niektórzy z marszu stali się ważnymi postaciami, inni muszą udowodnić jeszcze swoją wartość.
Niemiec został zaprezentowany jako nowy piłkarz ŁKS-u w trakcie spotkania pierwszej drużyny i z miejsca stał się kluczowym zawodnikiem. W 17 meczach zanotował pięć asyst i zdobył trzy bramki. Świetny transfer.

Tylko raz zdarzyło się, że ŁKS Łódź przegrał mecz, gdy Fabian Piasecki trafił do siatki. Miało to miejsce w 6. kolejce, gdy łodzianie przegrali w Legnicy z Miedzią 1:2. Poza tym 30-latek trafiał do siatki jeszcze w pięciu innych meczach. Wszystkie ŁKS wygrał. Piłkarz był w świetnej formie do 23 sierpnia. Wtedy przestrzelił rzut karny w doliczonym czasie gry meczu z Polonią Warszawa. Od tamtej pory nie Piasecki nie potrafił trafić do siatki. Ta posucha trwała aż do 3 listopada, gdy przełamał się w starciu ze Śląskiem. Fabian Piasecki zakończył jesień z siedmioma golami i jedną asystą na swoim koncie.

Szwajcar dołączył do ŁKS-u Łódź najpóźniej ze wszystkich nowych graczy, ale od pierwszego kontaktu z piłką widać było, że to nie jest zawodnik na Betclic 1 Ligę. Umiejętności Bastiena Tomy spokojnie zaprowadzą go na wyższy poziom rozgrywkowy. Na razie jest jednak w ŁKS-ie i kibice mogą się z tego cieszyć. Toma robi bardzo dobre wrażenie, ale kamyczkiem do ogródka piłkarza będą liczby. Rozpoczął rewelacyjnie bo w pierwszych trzech meczach zanotował dwie bramki i dwie asysty. Od 5 października nie zapisał się jednak w statystykach.

Napastnik miał znakomity okres, w którym zdobył cztery bramki w pięciu spotkaniach. Dołożył także dwa trafienia w STS Pucharze Polski. Wydawało się, że może nawet na stałe wygryźć ze składu Fabiana Piaseckiego, jeśli dalej będzie tak strzelał. Niestety od 25 września nie znalazł już drogi do siatki. Znakomitą szansę Lewandowski zmarnował chociażby w starciu z Wisłą Kraków. W 21 meczach z przeplatanką na piersi zdobył sześć bramek. ŁKS ma z niego pożytek, ale pewnie on sam, jak i trener będą wymagać więcej.

Środkowy obrońca trafił do ŁKS-u ze spadkowicza z ekstraklasy – Puszczy Niepołomice. Jak na obrońcę ma niezłe statystyki, bo jesień skończył z trzema golami i dwiema asystami na koncie. Jest kluczową postacią w łódzkim bloku defensywnym, bo od 3. kolejki Betclic 1 Ligi rozgrał każdy mecz od deski do deski w lidze. Początkowo nie był najpewniejszym punktem zespołu, ale z biegiem czasu stawał się coraz lepszy.

Od zawodnika tego kalibru spodziewaliśmy się więcej. U Szymona Grabowskiego był podstawowym zawodnikiem. W 13. kolejce Betclic 1 Ligi zdobył swojego premierowego gola w barwach ŁKS-u, a drużyna wygrała wtedy pierwszy mecz wyjazdowy. Wydawało się, że będzie już tylko lepiej. Jego licznik zatrzymał się jednak na jednym golu i dwóch asystach w 21 spotkaniach. Niemiec to piłkarz, który stracił najwięcej na przyjściu Grzegorza Szoki. Nowy trener woli wystawiać w środku pola Kōkiego Hinokio i ten wybór na razie w pełni się broni.

Ukrainiec wzbudził duże nadzieje swoim przyjściem do ŁKS-u. Na razie jednak zawodzi. Do 11. kolejki był zawodnikiem podstawowego składu, ale w końcu Szymon Grabowski stracił cierpliwość. Ostatni mecz w pierwszym składzie rozegrał 29 września z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Od tamtej pory rozegrał tylko około 86 minut. Jego najlepszy występ przypadł na mecz z Polonią Bytom. Zdobył wtedy bramkę (chyba przypadkową) i zaliczył asystę. Później zdobył gola jeszcze w STS Pucharze Polski.

Zawodnik jest tak nisko tylko ze względu, że nie ogrywa jeszcze zbyt dużej roli w pierwszym zespole. Rozegrał w nim jednak aż 10 spotkań (w tym pełny występ w 120 minutowym boju z Chrobrym Głogów w STS Pucharze Polski). U Grzegorza Szoki jeszcze nie zagrał, ale dwukrotnie znalazł się w kadrze meczowej. W meczach, w których korzystał z niego Szymon Grabowski widać było, że ten zawodnik ma duży potencjał. Od początku ŁKS zaznaczył jednak, że Adrian Jurkiewicz przychodzi z myślą o grze głównie w drugim zespole.

Były pomocnik Piasta na razie nie dowiózł. Zagrał 13 meczów, ale w rubryce zarówno bramek, jak i asyst widnieje u niego “0”. Oczywiście nie zawsze należy oceniać piłkarza tylko po liczbach. Są zawodnicy, którzy mogą grać świetnie, a strzelanie bramek i asystowanie zostawiają innym. Miłosz Szczepański nie jest jednak takim zawodnikiem. Bardzo często ten gracz był zagubiony na boisku i dawał niewiele, albo po prostu nic. Jego początki w ŁKS-ie to nie są jednak wyłącznie złe momenty. Pamiętamy chociażby piękne prostopadłe podanie w meczu ze Stalą Mielec, które okazało się ostatecznie asystą drugiego stopnia. Problem jest taki, że takich momentów było zdecydowanie za mało. Później leczył kontuzję, a w ostatnich czterech spotkaniach regularnie wchodził z ławki i trzeba mu oddać, że były to niezłe, albo dobre zmiany. Może wiosną rozwinie swoje skrzydła.

Adrian JurkiewiczArtur CraciunBastien TomaFabian PiaseckiJasper LöffelsendŁKS ŁódźMateusz LewandowskiMiłosz SzczepańskiRadosław MozyrkoSebastian ErnstSerhij Krykuntransfery