Choć Bochnia podobnie jak Widzew jest beniaminkiem ligi, to trzeba przyznać, ze po kilku kolejkach tego sezonu, na beniaminka nie wygląda. Zespół z Małopolski spisuje się kapitalnie i przed starciem z łodzianami zajmował czwartą pozycję w tabeli. Z kolei widzewiacy wyglądają na ten moment na typowego średniaka ligi. Raz wygrają z faworytem i sprawią niespodziankę, a raz zbiorą tęgie lanie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, jak ciekawe bywają mecze w wykonaniu obu zespołów, sobotnie widowisko zapowiadało się niezwykle ciekawie.
I potwierdziło się to już w pierwszej połowie. Wynik otworzyli goście już w 3. minucie gry, a golkipera łodzian pokonał Adam Wędzony. Na wyrównanie nie musieliśmy jednak długo czekać, bo w 6. minucie gola strzelił Daniel Krawczyk. Już kilka minut później było 2:1, a bramkę zdobył Michał Marciniak. Niestety, odpowiedź Bochni była błyskawiczna. Po czternastu minutach było 2:2. Takim wynikiem skończyła się pierwsza część gry, a druga rozpoczęła się równie intensywnie. I niestety, to znów goście wyszli na prowadzenie. Minor Cabalesta najpierw pokonał Dariusza Słowińskiego w 23. minucie, a drugi raz zrobił to dziewięć minut później. Czerwono – biało – czerwoni odpowiedzieli dopiero na minutę przed końcem meczu, jednak to nie wystarczyło by wywalczyć chociaż jeden punkt.
Widzew Łódź Futsal po siedmiu meczach ma na swoim koncie dziewięć „oczek” i zajmuje siódmą pozycję w tabeli. Sytuacja widzewiaków jednak niemal na pewno ulegnie zmianie po rozegraniu reszty spotkań w tej serii gier.
Widzew Łódź Futsal – Bochnia
0:1 – Wędzony (3.)
1:1 – Krawczyk (6.)
2:1 – Marciniak (12.)
2:2 – Matras (14.)
2:3 – Cabalesta (23.)
2:4 – Cabalesta (32.)
3:4 – Panasenko (39.)