To kolejne smutne dla nas podsumowanie kolejki w Fortuna 1 Lidze. Widzew przegrał 0:2 z GKS-em Tychy, ŁKS 0:3 z Miedzią Legnica. Ładnie nam się zaprezentowały łódzkie drużyny, nie ma co. A przecież to koniec sezonu, czas na zwycięstwa i awanse.
Nic nie broni Broniszewskiego
Zacznijmy od Widzewa, który stracił dwa gole w samej końcówce i tym samym przerwał serię remisów na swoim stadionie. Liczyliśmy rzeczywiście, że w końcu się to stanie, ale mieliśmy na myśli wygraną, a nie porażkę. Widzew po zmianie trenera miał piąć się w górę, a tymczasem spadł już na 11. miejsce. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek stracił też całkowicie szanse na baraże, co właściwie nas… cieszy. Skończy się gadanie, że dopóki piłka w grze, wciąż mamy szanse i walczymy. W ośmiu meczach, w których drużynę prowadził Marcin Broniszewski, ta wygrała tylko raz z ostatnim zespołem ligi. Ani razu na cztery spotkania nie zwyciężył na swoim stadionie. Te statystyki to wstyd. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko 10 ostatnich meczów, to Widzew jest trzecią najgorszą drużyną w Fortuna 1 Lidze. Pięć ostatnich – drugą najgorszą, gorszą nawet od GKS- Bełchatów, który mimo wielu kłopotów chociaż walczy z honorem.
Dobrze, że ten sezon zaraz się kończy. Dobrze, że odejdzie naprawdę duża grupa piłkarzy. Dobrze, że zmieni się trener, bo Broniszewski – no cóż – po prostu się do tej roboty nie nadaje. Wyniki mówią same za siebie. Tak samo jak fakt, że trener Widzewa nie daje pograć młodzieży, nie stawia na zawodników, którzy w Widzewie zostają, jak choćby Karol Czubak, a stawia na takich, którzy na pewno odejdą, jak Michael Ameyaw. Wiele z tych decyzji po prostu nie rozumiemy, są nieracjonalne. Gdyby broniły ich wyniki, to trzeba byłoby siedzieć cicho. Ale wyniki są beznadziejne. Szkoda już pisać.
ŁKS też może jeszcze zawalić
ŁKS też zmierza do ekstraklasy co chwilę się przewracając. Kiedy wydaje się, że idzie już w dobrym kierunku, pewnym krokiem, nagle pada na pysk. Jak bowiem inaczej nazwać porażkę 0:3 z Miedzią Legnica w tak ważnym momencie? To najwyższa przegrana drużyny z al. Unii w tym sezonie (tak samo przegrał jeszcze z GKS-em Tychy) i dzieje się to w momencie, gdy wypada – trzeba! – przypieczętować awans do baraży. Inna sprawa, że ŁKS już dawno powinien przypieczętować bezpośredni awans. Ale idzie, idzie i nagle wywala się na prostej drodze. Też już szkoda pisać. Jedyny pozytyw, że na początku sezonu ŁKS zdobył jednak sporo punktów i te baraże ma niemal pewne. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ma pięć punktów więcej od siódmej Miedzi, z którą w tym sezonie dwa razy przegrał. Naprawdę, można to jeszcze zawalić, ale jednak mamy nadzieje, że są granice żenady.
0,88
Już było o Broniszewskim, ale nagle zauważyliśmy, że to bardzo równy trener. Jego średnia punktów w Widzewie, to 0,88 na mecz. To idealnie tyle samo, co w Górniku Łęczna, który prowadził w 2019 roku. Wcześniej w Pogoni Siedlce miał średnią 0,8 punktu na spotkanie. Enkeleidowi Dobiemu w Widzewie szło lepiej – średnia 1,46. Ciekawe, prawda?
Antybohaterowie
Nie możemy wybrać bohatera kolejki, bo kogo? Trudno w ogóle kogoś wyróżnić. W Widzewie podobali nam się stoperzy Krystian Nowak i Daniel Tanżyna, ale jednak głupio tytułować jakiegoś obrońcę graczem kolejki, gdy jego zespół przegrywa. W ŁKS-ie nikt nam się nie podobał. Nie możemy też wybrać gola kolejki, bo przecież łódzkie drużyny nie strzelił w ten weekend ani jednej. Bieda straszna. Wybieramy za to antybohaterów. W Widzewie zasłużył na to „wojowniczy” Bartłomiej Poczobut. Tym razem wszedł w rolę brutala, który jeszcze zawala gole. W ŁKS-ie na tytuł antybohatera zasłużył naszym zdaniem Jan Sobociński, który wrócił do składu po czterech meczach i co? Zawalił, a jakże. Nie lubimy pastwić się nad wychowankami łódzkich klubów, traktujemy ich inaczej, bo sami w nazwie mamy „Łódzki”. No, ale są granice: pecha, braku umiejętności? Wielkie gratulacje dla szefów ŁKS-u, że udało im się zarobić na Sobocińskim, bo przecież przesądzone jest jego odejście w przyszłym roku do USA. To była duża sztuka.
Nasze Sreberka
Żeby nie było, że tylko wszystko źle, fatalnie, beznadzieja i dno. Piłkarki TME UKS SMS sięgnęły w sobotę po wicemistrzostwo Polski i to jest świetna wiadomość. Gratulujemy trenerowi Markowi Chojnackiemu i jego wspaniałej drużynie!
Jak grali inni?
Na dwie kolejki przed końcem sezonu, wciąż nie wiemy najważniejszego: kto awansuje bezpośrednio, kto spadnie z ligi. Termalika Bruk-Bet Nieciecza mogła już w ten weekend witać się z PKO Ekstraklasą, ale przegrała w Opolu. NA dole walczy GKS, który wygrał na wyjeździe z Chrobrym Głogów, który jest znacznie wyżej w tabeli od bełchatowskiego zespołu. GKS na dwie kolejki przed końcem ligi traci 6 punktów trzech drużyn, ale z Zagłębiem Sosnowiec i Resovią ma lepszy bilans, a z GKS-em Jastrzębie jeszcze zagra. Jakieś szanse jeszcze więc są.
Wyniki 33. kolejki Fortuna 1 Ligi:
Odra Opole – Termalika Bruk-Bet Nieciecza 1:0
Widzew – GKS Tychy 0:2
Miedź Legnica – ŁKS 3:0
Górnik Łęczna – Stomil Olsztyn 1:1
Puszcza Niepołomice – Zagłębie Sosnowiec 0:4
GKS Jastrzębie – Sandecja Nowy Sącz 1:1
Chrobry Głogów – GKS Bełchatów 0:1
Radomiak – Resovia 3:1
Korona Kielce – Arka Gdynia 3:3.
W następnej kolejce Widzew zagra na wyjeździe z Koroną, a ŁKS u siebie z Termaliką.
Autor: Wieczny rezerwowy