Najlepszy strzelec ŁKS-u Stefan Feiertag tej zimy odszedł do Niemiec. Czy Andreu Arasa zdoła go zastąpić?
Arasa trafił do ŁKS-u w lecie poprzedniego roku. Wcześniej występował tylko w Hiszpanii. Choć zaliczył wiele zespołów, długo nie potrafił stać się pierwszoplanową postacią któregoś z nich. Aż do momentu, gdy trafił do UD Sanse, w barwach którego w poprzednim sezonie 4. ligi hiszpańskiej strzelił 16 goli i zanotował sześć asyst. To efekt przesunięcia na środek ataku.
– To zawodnik szybki, z dobrym dryblingiem i bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma jakość z piłką przy nodze. Grał jako skrzydłowy w poprzednich latach ale w ostatnim sezonie w Sanse przenieśli go na napastnika i dzięki temu strzelił więcej goli. To może być w ŁKS-ie piłkarz podobny do Pirulo – opisywał w rozmowie z nami dziennikarz Eugenio Gonzalez Aguiler.
W ŁKS-ie debiutanckie trafienie zanotował już w drugim występie przeciwko Górnikowi Łęczna. Następnie gole strzelał jeszcze z: Wartą Poznań, Chrobrym Głogów, Pogonią Siedlce, GKS-em Tychy i Gromem Nowy Staw w Pucharze Polski. Najefektowniejszą bramkę zdobył przeciwko Chrobremu, gdy oszukał obrońców przeciwnika i bardzo precyzyjnym strzałem zmieścił piłkę pod poprzeczką.
Najlepiej natomiast zaprezentował się przeciwko Wiśle. ŁKS wygrał w prestiżowym meczu na stadionie Króla 3:1, a Arasa najpierw strzelił gola, a potem zanotował asystę. Od 6 października nie zdobył już jednak żadnej bramki.
Obniżka formy Arasy zbiegła się ze słabą grą całego zespołu, który nie tworzył swoim napastnikom okazji. Poskutkowało to tym, że często Arasa musiał grać bardzo indywidualnie, bo nie mógł liczyć na podania od partnerów. Nie zmienia to jednak tego, że 25-latek zaliczył naprawdę udane wejście do zespołu . Świadczą o tym również statystyki.
Dotychczas w łódzkiej drużynie rozegrał 22 mecze, strzelił siedem goli i zaliczył cztery asysty. Jesienią przebywał na boisku łącznie przez 1658 minut, co stanowi trzeci wynik w kadrze. W rozgrywkach ligowych tylko raz nie wyszedł w podstawowym składzie – w pierwszym spotkaniu sezonu z Arką Gdynia.
Średnio w jednym meczu wygrywa niemal dziewięć pojedynków, a także notuje 3.6 udanego dryblingu (84 proc. skuteczności). Ponadto Arasa jesienią zaliczył najwięcej kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika (101) spośród wszystkich zawodników zaplecza ekstraklasy.
Arasa średnio odzyskuje w meczu niemal cztery piłki i notuje jeden odbiór. To bardzo istotne, ponieważ w taktyce trenera Jakuba Dziółki nawet najbardziej ofensywni gracze muszą być waleczni i skuteczni naciskać na przeciwnika. Hiszpan zdecydowanie spełnia takie wymagania.
Swobodę w ataku Hiszpanowi jesienią zapewniał Stefan Feiertag. Austriak w niektórych meczach był niewidoczny i mało dawał drużynie. Często było też tak, że przepychał się z rywalami po to, by więcej miejsca na murawie miał choćby Arasa. Ten zaś wykorzystywał to, że uwaga obrońców była skierowana przede wszystkim na Feiertagu.
– W obecnym stylu gry lepiej jest mi na boku. Natomiast w poprzednim sezonie w Hiszpanii, kiedy występowałem jako środkowy napastnik, wolałem występować właśnie na tej pozycji. Dano mi wówczas dużo wolności. Praktycznie zostałem wolnym elektronem, choć na papierze byłem “dziewiątką”. Zależnie od sytuacji mogłem schodzić do boku lub głębiej po piłkę. Potrzebowałem tego. Nie jestem typem zawodnika, który tylko czeka w polu karnym, aż koledzy dostarczą mu piłkę. Muszę się ruszać – wyjaśnił Arasa w rozmowie z “Kanałem Sportowym”.
Teraz niestety Hiszpan na takie wsparcie raczej nie będzie mógł liczyć. Ma to oczywiście bezpośredni związek z tym, że Feiertag został graczem niemieckiego FC Saarbruecken. Co prawda jego miejsce w ŁKS-ie ma zająć Marko Mrvaljević.
– W tym najbliższym sezonie naszym podstawowym napastnikiem będzie Arasa. Z racji przyjścia skrzydłowego, to on będzie jedynką na tej pozycji. Stefan wiedział, w jakim to idzie kierunku – że może na wiosnę pełnić rolę rezerwowego. Jego prośba o odejścia była podyktowana tym, że wiedział, iż nie będzie pierwszym wyborem, ponieważ po przyjściu nowych graczy ta konkurencja wzrośnie – zapowiedział Dariusz Melon, większościowy akcjonariusz ŁKS-u w rozmowie z telewizją TOYA.
Arasa pokazywał jesienią, że może odnaleźć się w roli środkowego napastnika. Mimo że mierzy niespełna 180 cm wzrostu, to potrafi grać głową i potrafić dojść do dobrej pozycji strzeleckiej w polu karnym. Zazwyczaj jednak, gdy boisko w drugiej połowie opuszczał Feiertag, a Arasa był przesuwany na “dziewiątkę”, to ten drugi nie wyglądał aż tak dobrze jak na skrzydle. Arasa na pewno jest graczem bardziej mobilnym i wybieganym od Feiertaga i w tym aspekcie bardziej pasuje do stylu gry ŁKS-u niż Austriak. Warto jednak pamiętać o tym, że w 1. lidze obrońcy zazwyczaj są silni i mocni fizycznie, a takie starcia to raczej nie jest silna strona hiszpańskiego gracza.
Wydaje się, że ustawienie Arasa na pozycji środkowego napastnika może sprawić, iż ciężar zdobywania bramek rozłoży się na większą liczbę graczy. Gdy w klubie był Feiertag, to głównym zadaniem skrzydłowych bądź środkowych pomocników było stworzenie Austriakowi jak największej liczby dogodnych okazji do strzelenia gola. Teraz może dojść do powrotu z czasów trenera Kazimierza Moskala i w trakcie nadchodzących miesięcy za bramki nie będzie odpowiadać wyłącznie “dziewiątka”, ale także zawodnicy występujący na innych pozycjach. Dzięki temu ŁKS może stać się zespołem bardziej nieprzewidywalnym i trudniejszym do rozczytania dla przeciwników. Jeśli tak faktycznie się stanie, to wiceprezes ds. sportu Robert Graf będzie mógł uznać decyzję o pozbyciu się Feiertaga za sukces.