Zjawiński to ostatni nabytek Widzewa tego lata. 21-letni napastnik został wypożyczony do końca sezonu z Lechii Gdańsk. Za sobą ma już debiut w nowej drużynie. W meczu z Wartą Poznań wszedł na boisko w 59. minucie zmieniając kontuzjowanego Jordiego Sancheza. To właśnie Hiszpan jest głównym rywalem młodzieżowca do gry na środku ataku. Sanchez trenuje już na pełnych obrotach, ale może być tak, że mecz z Wisłą zacznie na ławce. Otwiera się więc szansa dla Zjawińskiego, chociaż w kadrze jest oczywiście także Bartłomiej Pawłowski. Można jednak przypuszczać, że on teraz będzie grał na innych pozycjach, np. na lewym skrzydle w ataku, albo jako drugi lekko cofnięty napastnik. Nie po to chyba ściągano drugą „dziewiątkę”, by obie były w rezerwie.
– Rywalizacja jest dobra dla każdego. Gdy kogoś gonisz, albo pracujesz z kimś, kto jest od ciebie lepszy, to pracujesz nad sobą i możesz w ten sposób się rozwijać – uważa Zjawiński.
Nowy widzewiak po wejściu na boisko w Grodzisku Wielkopolskim miał szansę na gola. W samej końcówce strzelał głową, ale bramkarz obronił to uderzenie. – Przed meczem rozmawiałem z Radkiem Gołebiowski, z którym byłem w pokoju. Wspominałem mu, że w nowych drużynach zawsze byłem bliski zdobycia gola w debiucie. To tak naprawdę nie jest jednak ważne. Najważniejsze jest to, byśmy wygrywali i to się nam udało – stwierdził na przedmeczowej konferencji prasowej.
Bo w sobotę o godzinie 20 Widzew zagra z Wisłą, liderem PKO Ekstraklasy. – Wisła jest na fali wznoszącej: dobrze wygląda w ofensywie i defensywie, ale wierzę, że nie będzie to dla niej łatwy mecz. Z nami będzie dwunasty zawodnik, dlatego myślę, że możemy sprawić niespodziankę. Wierzymy, że możemy pokazać dobry futbol i wygrać w Łodzi – zakończył.