– Zagraliśmy przyzwoity mecz – twierdzi Husein Balić, nowy piłkarz ŁKS-u. A kiedy da fanom trochę radości?
ŁKS przegrał z Pogonią Szczecin 2:4. Łodzianie może i zaprezentowali się nieźle, ale za grę wzięli się, gdy przegrywali 1:4. innego zdania jest Husein Balić, piłkarz sprowadzony na al. Unii latem.
– Zagraliśmy przyzwoity mecz. W Szczecinie stworzyliśmy sobie sporo sytuacji. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo potrzebujemy punktów. Mieliśmy sporo pecha, bo wszystko co Pogoń uderzała na 16. metrze wpadało do bramki – mówił Balić po meczu.
Oczywiście oddajemy ŁKS-owi, że w meczu z Pogonią zaprezentował się godnie, ale wydaje nam się, że nawet gdyby łodzianie strzelili osiem goli, gospodarze odpowiedzieliby na to dziewięcioma.
– Mieliśmy łatwość tworzenia sytuacji w ofensywie. Stworzyliśmy sobie dużo szans. Musimy dawać z siebie wszystko, by nie tracić goli. Cieszę się, że już za trzy dni będziemy mogli się zrehabilitować – twierdzi Austriak.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Balić trochę zakłamuje rzeczywistość, która go otacza. ŁKS przegrał wszystkie mecze w 2024 roku, na zwycięstwo czeka od sierpnia 2023. Do tej pory zawodził Piotr Stokowiec, poprzedni trener beniaminka. Wierzył, że jeżeli uporządkuje defensywę, jego zespół zawsze będzie w stanie strzelić jednego gola więcej.
A jednak tak się nie działo. Pod jego wodzą, łodzianie zremisowali trzy spotkania i przegrali siedem.
– Myślę, że strata drugiego gola napędziła Pogoń. Wierzyliśmy, że możemy zdobyć punkty w Szczecinie. Po drugim golu gospodarzy straciliśmy pewność siebie. To było chwilę po naszym golu na 1:1. Strata bramki zawsze jest bolesna – dodał Balić.
Teraz zespół prowadzi Marcin Matysiak. Szkoleniowiec zaskarbił sobie przychylność fanów po meczu z Pogonią. Mimo porażki podziękował kibicom za doping i sprawił, że momentami ŁKS oglądało się przyjemnie.
Chociaż nie ma już praktycznie szans na utrzymanie, ełkaesiacy mają przed sobą dwa, ważne sprawdziany. W tygodniu zagrają ze Stalą Mielec, a w weekend z Puszczą Niepołomice. To drużyny, które powinny być w zasięgu ełkaesiaków. Nie chodzi już nawet o pozostanie w ekstraklasie.
Po prostu, liczymy, że marni i przepłaceni piłkarze, którzy zawiedli w kluczowych momentach, dadzą fanom trochę radości. Mimo sportowych zawodów kibice ŁKS-u licznie pojawiają się na meczach. W tym sezonie są na dziesiątym miejscu, jeżeli chodzi o frekwencję. Chyba zasłużyli chociaż na chwilowy uśmiech?