Najsłabszym ogniwem w Widzewie w ostatnich latach byli młodzieżowcy. Ale to już przeszłość. W tym sezonie jedną z najjaśniejszych postaci w łódzkim klubie jest 21-letni Antoni Klimek.
Klimek dołączył do Widzewa przed obecnym sezonem. O miejsce w składzie miał rywalizować z innym nowym młodzieżowcem sprowadzonym do łódzkiego klubu – Dawidem Tkaczem. I obecnie to właśnie były gracz Odry Opole jest pierwszym wyborem Daniela Myśliwca.
O tym, że Klimek poradzi sobie w ekstraklasie, nie wszyscy byli przekonani. Wielu kibiców kojarzyło tego piłkarza tylko i wyłącznie z meczu Odra Opole – Widzew i pięknego gola, którego Klimek zdobył przy al. Piłsudskiego w barwach zespołu z Opola.
– Liczymy, że będzie dalej rozwijał się w Widzewie i pokaże swoje atuty, z których słynął na zapleczu Ekstraklasy. Jest dynamiczny, ma spory wachlarz umiejętności i jest wszechstronny na boisku – mówił po zakontraktowaniu Klimka Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa.
Chwilę trwało, by młody piłkarz przyzwyczaił się do atmosfery panującej w Widzewie, ale wygląda na to, że po kilku miesiącach ciężkiej pracy na dobre zadomowił się w wyjściowej jedenastce. I trzeba przyznać, że na to zasłużył bardzo dobrymi występami w meczach z mocnymi rywalami: Lechem Poznań, Górnikiem Zabrze czy Legią Warszawa.
Z rosnącą formą sportową idzie w parze pewność siebie, która od Antoniego Klimka wręcz bije na boisku i poza nim. Klimek, jako jeden z niewielu zawodników Widzewa, jest bardzo dynamiczny, nie boi się gry jeden na jeden i, co równie ważne, często wychodzi z tych pojedynków zwycięsko. Jego ostatnie występy przypominają sposób gry Nicoli Zalewskiego w meczu Polska – Estonia.
Daniel Myśliwiec często powtarza, że próbuje uwypuklić najlepsze cechy danego zawodnika. W przypadku Klimka robi to z powodzeniem. Łyżką dziegciu w beczce miodu są statystyki młodego zawodnika. Dwa gole w 19 ligowych meczach to jeszcze za mało, by nazwać Klimka wiodącym piłkarzem Widzewa. Niemniej jednak, ciężka praca zawsze popłaca, a liczby przyjdą z czasem.
Widowiskową grę i przebojowość widzą nie tylko dziennikarze, ale także kibice – również ci najmłodsi. Podczas meczu z Górnikiem Łęczna kilku młodych fanów Widzewa chciało przybić piątkę z jednym piłkarzem. Nie był nim ani Sebastian Kerk, ani Ernest Terpiłowski, ani Marek Hanousek. Był nim Antoni Klimek, strzelec dwóch goli. To pokazuje, jak ważną postacią dla łódzkiego klubu staje się młodzieżowiec, który jeszcze rok temu przy Piłsudskiego był praktycznie anonimowy.
Antkowi trzeba teraz życzyć dwóch rzeczy – pokory i zdrowia. Jeśli dalej będzie ciężko pracował, a kontuzje będą omijały go szerokim łukiem, może w niedalekiej przyszłości stać się ulubieńcem wszystkich kibiców drużyny z al. Piłsudskiego, który opuści Widzew jako jeden z najdroższych zawodników w historii.
CZYTAJ TAKŻE >>> Nie ma tego złego…czyli piłkarze, którzy mogli grać dla Widzewa