Kolejne tarcia na linii władze Widzewa – władze Łodzi. Tym razem chodzi o lożę prezydencką na stadionie przy al. Piłsudskiego, którą Urząd Miasta Łodzi zachował dla siebie i która została wyłączona z umowy dzierżawy stadionu przez MAKiS, co oznacza, że zarządza nią bezpośrednio UMŁ.
Efekt tego jest taki, że Widzew z tej loży nie może w pełni korzystać pomimo ogromnego zapotrzebowania, które w ekstraklasie jeszcze bardziej daje się we znaki łódzkiemu klubowi. Taka loża powinna być bowiem wizytówką klubu – gospodarza, a w tym konkretnym przypadku miejscem, w którym władze Widzewa goszczą najważniejszych przedstawicieli sponsorów klubu, oficjeli PZPN-u czy Ekstraklasy.
Tymczasem na stadionie przy al. Piłsudskiego loża prezydencka staje się podczas meczów miejscem spotkań łódzkich urzędników m.in. z polskimi przedsiębiorcami, którzy, korzystając z możliwości, oglądają mecz w doskonałych warunkach zapewnionych przez Widzew, bo według naszych ustaleń to łódzki klub opłaca chociażby catering dla gości.
Jak się dowiedzieliśmy, zgodnie z nieformalną umową miejsca w loży są podzielone mniej więcej po równo pomiędzy urzędników i ich gości, a gości klubu, ale dla Widzewa to zdecydowanie za mało, szczególnie w ekstraklasie, gdy w grę wchodzą naprawdę poważne biznesy i poważne pieniądze.
CZYTAJ TAKŻE >>> TYLKO w ŁS. Artur Wichniarek: „Tak śmiała i odważna gra Widzewa jest dla mnie mega szokiem”
Jak poinformował prezes Widzewa, klub chciał uzyskać od Miasta możliwość pełnego korzystania z loży prezydenckiej, ale nie uzyskał na to zgody.
„Ja bardzo chciałbym lożę prezydencką, bo nie mam gdzie zabrać gości. Warunki takie same, jak na ŁKS-ie. Nic więcej” – napisał Mateusz Dróżdż.
Problem polega na tym, że na Widzewie wszystkie loże są już pozajmowane i władze miasta nie miałyby swojego miejsca na stadionie przy al. Piłsudskiego, choć MAKIS, jako spółka miejska, swoją lożę na stadionie ma, o czym wspomniał prezes łódzkiego Widzewa.
Innym tematem, który niepokoi władze Widzewa, są kwoty miejskich dotacji na sport w II półroczu 2022 roku i całym sezonie 2022/23. W klubie obawiają się, że beniaminek PKO Ekstraklasy nie zostanie odpowiednio nagrodzony za wywalczenie awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, co byłoby kolejnym kamyczkiem do ogródka władz Łodzi.
Przypomnijmy, że w sezonie 2019/2020, kiedy to ŁKS awansował do ekstraklasy, klub z al. Unii mógł liczyć na blisko trzy razy większą dotację od grającego wówczas w II lidze Widzewa. Czas pokaże, czy i w tym przypadku łódzcy urzędnicy ponownie uwzględnią różnicę klas rozgrywkowych obu klubów.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew na transferowych łowach. Pojawiają się kolejne nazwiska