ŁKS Łódź od wielu tygodni przed zakończeniem sezonu nie miał już szans na awans do PKO Ekstraklasy. Zawodnicy podkreślali jednak, że dla nich końcówka sezonu to czas, żeby pokazać, że zasłużyli na pozostanie przy Al. Unii Lubelskiej 2 w Łodzi. Nie wszystkim się to udało, ale nie dotyczy to bocznego obrońcy.
Koniec sezonu 2024/2025 to czas, w którym w ŁKS-ie mogli przyjrzeć się, kto zasłużył na nowy kontrakt, a komu propozycji nowej umowy nie składać. Minione rozgrywki były ostatnimi z przeplatanką na piersi dla Pirulo, Kamila Dankowskiego, Maksymiliana Sitka i Marko Mrvaljevicia. Ostatnia dwójka była do ŁKS-u tylko wypożyczona, a klub nie zdecydował się na skorzystanie z opcji wykupu zawodników. Pirulo i Dankowski z kolei rozstali się z ŁKS-em po odpowiednio: sześciu i pięciu latach spędzonych w klubie.
Znalazł się jednak zawodnik, który swoją dyspozycją przekonał do siebie włodarzy klubu z Al. Unii Lubelskiej 2 w Łodzi. Mowa o Piotrze Głowackim, którego kontrakt został przedłużony do końca następnego sezonu. 33-latek do Łodzi trafił w 2023 roku, przechodząc ze Stali Rzeszów, gdy ŁKS awansował do PKO Ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej Głowacki rozegrał dla ŁKS-u 28 meczów (20 w wyjściowym składzie) i zaliczył jedną asystę.
CZYTAJ TAKŻE: Oskar Koprowski o powrocie na ŁKS: Musiałem odstawić uczucia na bok
Po spadku do Betclic 1. Ligi radził sobie lepiej. Na zapleczu wystąpił 29 razy i zanotował pięć asyst, oraz raz trafił do siatki. Swoje premierowe trafienie w biało-czerwono-białych barwach obrońca zostawił sobie na prestiżowe spotkanie z Ruchem Chorzów na Stadionie Śląskim, który ŁKS wygrał 3:1. W sumie piłkarz wystąpił już w 60 oficjalnych meczach z przeplatanką na piersi (trzy mecze w Pucharze Polski).
Swoją postawą Piotr Głowacki przekonał nowego dyrektora sportowego klubu, że warto przedłużyć z nim kontrakt do końca czerwca 2026 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Były piłkarz ŁKS uratował beniaminka przed spadkiem