Bożidar Czorbadżijski, Mato Milos, Jordi Sanchez, Juljan Shehu, Jakub Sypek, Serafin Szota, Łukasz Zjawiński i Mateusz Żyro to ósemka nowych widzewiaków. Do tego niektórzy doliczają Juliusza Letniowskiego, który jednak grał już w łódzkiej drużynie wcześniej na zasadzie wypożyczenia z Lecha Poznań. Latem został wykupiony od mistrza Polski. Jego zalety i wady znamy już bardzo dobrze. O nowych wiemy mniej, ale już coś jednak wiemy.
Jordi Sanchez
Hiszpan wystąpił we wszystkich meczach tego sezonu. Trzy razy był w wyjściowym składzie, m.in. raz w meczu Fortuna Pucharu Polski. Na koncie ma więc osiem występów i cztery gole (dwa w lidze, dwa w pucharze). Do tego w Kaliszu dołożył trzy asysty. Jak na 434 minuty spędzone na polskich boiskach, to całkiem nieźle.
Jordi jest szybki, silny i twardy, właściwie się nie zatrzymuje, i jeszcze zdobywa bramki, a przecież tego przede wszystkim się od niego wymaga. Każdy z jego goli był inny: jednego zdobył po indywidualnej akcji niczym Maradona, kolejnego z bliska kontrując dośrodkowaną piłkę, następnie dołożył bramkę głową i z kilkunastu metrów mierzonych technicznym strzałem.
Jego transfer jak najbardziej miał sens. Obcokrajowiec ściągnięty do Polski powinien podnosić poziom i jakość nowego zespołu i Jordi te kryteria spełnia.
Mateusz Żyro
Zagrał we wszystkich siedmiu meczach w lidze od pierwszej do ostatniej minuty. Także w spotkaniu Fortuna Pucharu Polski z KKS-em Kalisz był na boisku do końca, czyli przez ponad 120 minut. Trener Janusz Niedźwiedź wystawiał go w środku bloku defensywnego oraz po lewej stronie. Zdecydowanie lepiej spisuje się w środku – to jego nominalna pozycja. Żyro popełniał oczywiście błędy, ale widać, że stale nad sobą pracuje i robi widoczne postępy. Czas działa na jego korzyść. Ma za sobą cały ubiegły sezon (32 mecze w PKO Ekstraklasie) i teraz jest podstawowym graczem. Z każdym kolejnym występem nabiera doświadczenia. Ma dobre warunki fizyczne. Gra twardo, ale nie faul – ma tylko jedną żółtą kartę. Jest dość szybki i dobrze gra głową. Coraz częściej stara się wyprowadzać piłkę spod swojej bramki robiąc przewagę. Ma tylko 23 lata. Ten transfer zdecydowanie się broni i jest perspektywiczny. Tak trzymać.
Bożidar Czorbadżijski
To spore rozczarowanie. W ostatnim sezonie wystąpił w 22 meczach w PKO Ekstraklasie w barwach Stali Mielec. Sezon wcześniej też grał regularnie. Co prawda Stal nie miała najlepszej linii defensywnej w lidze – a nawet jedną z gorszych, ale można było mieć nadzieję, że zaprocentuje doświadczenie i gra u boku Mateusza Żyry. Niestety tak nie jest. Wydawało się, że Bułgar będzie liderem defensywny. Zaczął sezon jako podstawowy środkowy obrońca Widzewa, ale popełniał błąd za błędem. I w końcu stracił miejsce w składzie. Jego bilans na dzisiaj to sześć ligowych występów i jeden pucharowy. W Kaliszu Niedźwiedź zmienił go w przerwie, bo spisywał się naprawdę słabo. Wydaje się, że usiądzie na ławce już na dłużej. Przy okazji zastanawiamy się, czy to piłkarz o większych umiejętnościach i z większym potencjałem od Krystiana Nowaka, dla którego nie było już miejsca w Widzewie.
Serafin Szota
Gdy Widzew ogłosił jego transfer, to niektórzy mieli wątpliwości. Dlaczego 23-latek, były reprezentant młodzieżówki nie zagrał nawet minuty przez całą wiosnę w Wiśle Kraków w PKO Ekstraklasie? Trener Jerzy Brzęczek wolał innych, jak się okazało, słabych obrońców, bo przecież Wisła spadła. W Widzewie Szota też najpierw nie mieścił się w składzie, dopiero w 5. kolejce wszedł na samą końcówkę. W środę rozegrał cały mecz w Kaliszu – w pierwszej połowie spisywał się słabo, w drugiej było lepiej. Ale czy Szota może być wzmocnieniem Widzewa? Mamy swoje przemyślenia i pewne wątpliwości.
Jakub Sypek
Ulubieniec prezesa Mateusza Dróżdża, który nazwał młodzieżowca jednym z największych talentów Akademii Zagłębia Lubin. Gra słabo, ale czy rozczarowuje? Wszystko zależy, kto jakie miał oczekiwania. Zastanawiało nas, dlaczego talent Zagłębia nie gra w Zagłębiu. Jesień poprzedniego sezonu spędził w pierwszoligowym Górniku Polkowice (11 meczów i 1 gol), a wiosnę w trzecioligowych rezerwach Zagłębia (13 i 5). W Widzewie w tym sezonie 21-latek wystąpił w sześciu meczach, głównie jako zmiennik. I już zastanawia nas mniej, czemu w Zagłębiu nie było dla niego miejsca.
Juljan Shehu
Sześć występów, dwa w pierwszym składzie. Coś w nim jest bez wątpienia. Dobra technika, swobodne lekkie poruszanie się po boisku. Wiele więcej jeszcze nie wiemy, bo grał zbyt mało. Doznał urazu i nie wiadomo, kiedy wróci na boisko. Albańczyk na pewno ma potencjał i trzeba mu dać trochę czasu. Jest młody i perspektywiczny. Jeśli się rozwinie, to ma to sens, tym bardziej, że nie wydaje nam się, by Widzew wydał za niego wielkie pieniądze.
Mato Milos
Piszemy o nim zaraz po Shehu, ale jego traktujemy zupełnie inaczej, niż Albańczyka. Chorwat ma 29 lat i w CV grę we Włoszech i Portugalii. Skoro kilka lat temu dostrzegła coś w nim Benfika Lizbona, to musi (musiał) mieć spore umiejętności. Co prawda w słynnym klubie z Lizbony Milos nie zadebiutował, ale jednak. W Polsce też już grał, więc nie jest debiutantem. Od niego, w przeciwieństwie do młodego Albańczyka, wymagamy naprawdę dobrej gry. Co mamy przez to na myśli? Ma być wyraźnie lepszy od rywali ze swojej pozycji, wyraźnie lepszy od większości piłkarzy Widzewa. Skoro taki piłkarz trafił do łódzkiej drużyny, to ma ją wznieść na wyższy poziom i ma to być widoczne gołym okiem.
Chorwat ma za sobą debiut w Widzewie w środowym meczu z KKS-em. Trudno go obiektywnie ocenić, bo nie ma jeszcze zbyt dużo materiału do oceny. Widać, że coś umie, ale jeszcze nie na tyle, by go oceniać. Ale oceniać będziemy go z inaczej, surowiej, niż np. Shehu właśnie.
Łukasz Zjawiński
Ma za sobą debiut, pierwszy mecz w składzie, pierwsze zmarnowane okazje, w tym karnego, i pierwszego gola. Niech walczy, niech pracuje. Może nas przekona. W Lechii Gdańsk, ostatniej drużynie PKO Ekstraklasy, nie miał szans na grę, bo przegrywał rywalizację, i coś nam to już mówi. Ale trzeba dać szansę.
Dwoma piłkarzami na pewno. Być może za jakiś czas okaże się, że ta liczba się powiększy. Może nawet odpalą Czorbadżijski i Sypek? Trudno w to uwierzyć, ale może tak być. W ostatnim meczu w lidze w pierwszym składzie znalazło się miejsce tylko dla dwóch nowych: dla Żyry i Zjawińskiego. To mało, ale z drugiej strony – na miejsce w składzie trzeba sobie zapracować, niektórzy potrzebują więcej czasu.
W jedenastce w spotkaniu z Wisłą Płock było też czterech zawodników z zimowego zaciągu (Henrich Ravas, Martin Kreuzriegler, Patryk Lipski i Bartłomiej Pawłowski). Do tego tylko dwóch zawodników, którzy byli w Widzewie przed przejęciem klubu przez Tomasza Stamirowskiego (Patryk Stępiński i Dominik Kun) oraz Fabio Nunes, Karol Danielak i Juliusz Letniowski, którego ściągała już jego ekipa. Widzew bez wątpienia cały czas jest w budowie. Można budować z dobrego materiału, ale można też ze słabego. Póki co, więcej w Widzewie tego drugiego.