W starciu Śląska Wrocław z ŁKS-em momentami wiało nudą. Ciekawie było za to… na trybunach i w przerwie. Oto przegląd okołomeczowych wydarzeń, które towarzyszyły niedzielnemu pojedynkowi na Tarczyński Arenie.
Przed pierwszym gwizdkiem arbitra minutą ciszy uczczono pamięć Lucjana Białasa, zmarłego 27 października byłego piłkarza obu rywalizujących klubów. Białas był wychowankiem ŁKS-u, spędził przy al. Unii niemal całą piłkarską karierę; w latach 1961-1962 w ramach służby wojskowej grał zaś w Śląsku Wrocław. Napastnik (a później boczny obrońca) wystąpił w barwach łódzkiego klubu w 63 spotkaniach najwyższej klasy rozgrywkowej, w których zdobył łącznie cztery gole.
– Na dzisiaj Patryk Klimala korzysta z naszych boisk, z naszej bazy i trenuje indywidualnie. Jeżeli coś się w jego sprawie zmieni, damy znać – mówił jeszcze w piątek Jacek Magiera. Raptem dwa dni później były piłkarz Celtiku Glasgow i New York Red Bulls został oficjalnie zaprezentowany jako nowy nabytek Śląska. Klimala występował od wiosny tego roku w barwach izraelskiego Hapoelu Beer Szewa, jednak rozwiązał kontrakt po tym, jak w kraju wybuchła wojna.
Po powrocie do Polski Klimala rozpoczął treningi ze Śląskiem Wrocław (podobnie zresztą jak Karol Świderski, który zakończył już sezon w Stanach Zjednocznych, a chce utrzymać dobrą formę przed okienkiem reprezentacyjnym). Wrocławski klub utrzymywał w tajemnicy prowadzone z piłkarzem negocjacje kontraktowe aż do niedzielnego meczu z ŁKS-em. W jego przerwie Klimala wyszedł na boisko, przywitał się z kibicami i pozował do zdjęć z prezesem Śląska. Napastnik podpisał umowę wiążącą go z dolnośląskim klubem do czerwca 2027 roku.
W trakcie meczu głośno było też o… doborze strojów, w których grali piłkarze obu drużyn. Ciemnozielone koszulki Śląska i czarne trykoty ŁKS-u były mało kontrastujące, w efekcie czego na pierwszy rzut oka trudno było odróżnić zawodników obu zespołów (oczywiście sytuację pogarszało dodatkowo to, że stroje gospodarzy zlewały się z murawą). Z pewnością dużo lepiej sprawdziłby się wariant, w którym oba kluby grałyby w swoich domowych strojach – odpowiednio zielonych, i białych.
We Wrocławiu trwa boom na Śląsk. Ostatnie ligowe spotkanie przeciwko Legii Warszawa oglądało z wysokości trybun niemal czterdzieści tysięcy kibiców. Tym razem frekwencja nie była aż tak okazała, ale i tak plasuje fanów „Wojskowych” w krajowej czołówce – na trybunach Tarczyński Areny zasiadło 22081 widzów. Sporo kibiców przyjechało też z Łodzi – fani ŁKS-u wypełnili sektor przeznaczony dla gości mniej więcej w połowie. Pomimo niekorzystnego wyniku, po zakończeniu spotkania kibice dziękowali ełkaesiakom za waleczną postawę.
Czytaj też: Sentymentalna podróż piłkarza ŁKS-u. „Wróciłem do domu”
Wrocławski klub dba o profesjonalną oprawę meczów – z myślą o zgromadzonych na stadionie kibicach realizuje choćby prezentowane na telebimach przedmeczowe studio, podobne do tego, które organizuje PZPN przed domowymi meczami reprezentacji Polski. Tym razem jego motywem przewodnim była… resuscytacja. W ramach akcji „Porusz serce” eksperci z wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego opowiedzieli kibicom o tym, jak reanimować osobę potrzebującą pierwszej pomocy.